W co grywają Androidy? (8) Samurai II: Vengeance - OsK - 29 lipca 2013

W co grywają Androidy? (8) Samurai II: Vengeance

„Samurai II: Vengeance” jest kolejnym przykładem na to, jak wiele znaczy ładna, oryginalna oprawa graficzna. Wystarczy, że damy się urzec widokom, a zanim się zorientujemy, będziemy walczyć z ostatnim bossem. Gra ma z całą pewnością jedna z najładniejszych opraw graficznych, jakie widziałem w produkcjach na tablety. Zastosowany cell shading wygląda po prostu świetnie i przywodzi na myśl takie klasyki jak choćby „Okami”.

Modele walczących samurajów i elementy tła znakomicie współgrają, a wydarzenia fabularne między kolejnymi poziomami opowiadane są za pomocą kilkustronicowych komiksów, dzięki czemu udało się stworzyć wrażenie bliskie graniu w interaktywny komiks.

Fabuła co prawda jest uboga i została wstawiona ewidentnie tylko po to, żeby jakoś połączyć kolejne areny, ale za to w swojej roli jest zupełnie wystarczająca.

Głównym bohaterem jest, jak można się domyślić po tytule, szukający zemsty samuraj. Właściwie więcej wiedzieć nie trzeba. W całkowicie liniowym porządku przechodzimy z planszy do planszy, rozbijając po drodze dające doświadczenie beczki. Gdy dojdziemy do kolejnej lokacji, wyjścia natychmiast zostają zapieczętowane do czasu aż pokonamy wszystkich przeciwników, którzy nawiną się nam pod miecz.

Sama walka jest naprawdę satysfakcjonująca, trzeba dać grze chwilę na rozkręcenie się, bo początkowo zdaje się, że wystarczy klepać jeden przycisk, żeby przeciwnicy padali jak muchy. Bardzo szybko jednak napotkamy nowe rodzaje wrogów, jak chociażby łuczników lub samurajów w żółtych kimonach, którzy tworzą wokół siebie śmiercionośny wir. Na każdego wroga najlepiej wyrobić sobie odpowiednią taktykę – jednych można po prostu wyeliminować szybkim cięciem, inni są bardziej podatni na zaawansowaną kombinację uderzeń, a jeszcze innych najlepiej jest najpierw powalić na ziemie i dobijać zanim wstaną.

Szybko zdobywamy punkty doświadczenia, za które możemy kupować kolejne kombinacje uderzeń, dzięki czemu już po początkowych etapach mamy wyrobione zarówno sposoby na walkę 1 vs 1, jak i na radzenie sobie z grupami.

„Samurai II” jest grą brutalną, bardzo rzadko zdarza się, że przeciwnicy po prostu upadają i znikają, zazwyczaj śmiertelne uderzenie odcina im dłonie, nogi, głowę, przecina ich w poziomie lub – prawdopodobnie najczęściej - w pionie. Krew barwi podłoże, a zwłoki leżą jeszcze chwilę po zabójstwie, więc nieraz po szybkim wyeliminowaniu kilku przeciwników możemy jeszcze przez moment podziwiać dzieło zniszczenia.

Nie żeby nadmierna przemoc w grach sprawiała mi radość – jak już pisałem przy okazji „Mortal Kombat”, którego estetyka nie podchodzi mi w najmniejszym stopniu – ale miło jest czasem zobaczyć w grze, że samurajski miecz robi z wrogami to co powinien.

"SII" wymaga odrobiny taktyki i skupienia, samo uderzanie przycisku odpowiedzialnego za atak może bardzo szybko zakończyć naszą karierę wojownika. Pasek energii schodzi błyskawicznie, więc w naszym interesie jest jak najwcześniej nauczyć się, kiedy najlepiej odskoczyć od wroga, a kiedy można sobie pozwolić na jeszcze jedno cięcie.

Nieustannie mamy wrażenie, że awansujemy – nie tylko dlatego, że uczymy się nowych uderzeń, ale przede wszystkich dlatego, że po kilku poziomach na masową skalę pojawiają się przeciwnicy, którzy początkowo pełnili funkcję bossów i nagle odgrywamy, że pokonanie ich nie stanowi już żadnego wyzwania.

Mimo zastosowania jednego z najgorszych modeli sterowania, jakie można wprowadzić w urządzeniach z androidem, czyli symulowanego pada na ekranie dotykowym, gra się całkiem wygodnie, a wklepywanie kombinacji jest ułatwiane przez każdorazowe wyświetlanie na ekranie dotychczas użytych przycisków. Wykonanie pełnego combo zostaje dodatkowo nagrodzone wyświetleniem na ekranie napisu z jego nazwą, co wzmaga komiksowy charakter gry.

Trzeba jeszcze tylko zaznaczyć, że elementy platformowo-logiczne niby są, ale nie stanowią żadnego wyzwania i w większości ograniczają się do „pociągnij za dźwignię”. Sednem gry jest zdecydowania walka. Polecam każdemu kto lubi szybką akcję i dostrzega urok zamieszczonych screenów.

OsK
29 lipca 2013 - 19:39