Festiwal Transatlantyk - recenzje filmowe #1 - fsm - 5 sierpnia 2013

Festiwal Transatlantyk - recenzje filmowe #1

W sobotę (w piątek dla wybranych) w Poznaniu wystartowała trzecia edycja festiwalu filmowego Transatlantyk reklamowana przed każdym seansem wielką twarzą Yoko Ono, która cieszy się z pobytu w Polsce i zaprasza serdecznie. Transatlantyk w latach 2011 i 2012 zaliczyłem bardzo symbolicznie, bo wyjazdy, śluby i inne cuda. W tym roku postanowienie był silne: siedzę w mieście przez cały festiwalowy tydzień i chłonę filmy. Pierwsza, weekendowa dawka została już wchłonięta, zapraszam więc na krótką relację i garść filmowych recenzji.

Transatlantyk to cała masa różnych fajnych rzeczy - muzyka, konkursy, jedzenie, wykłady, spotkania i na dokładkę pokaźna kolekcja filmów, których nie zdążyliście obejrzeć w kinach (wybrane hity ostatniego roku), które w kinach dopiero obejrzycie (premiery nadchodzą), albo których nigdzie indziej obejrzeć się nie da (poza obiegiem festiwalowym, ma się rozumieć). Wszystko odbywa się w jednym dużym multipleksie, dwóch klimatycznych kinach jednosalowych, na placu w centrum miasta (kino łóżkowe, fajna sprawa) oraz w kilku innych miejscach. Poznań filmem stoi i do piątku stać będzie.

Mój festiwalowy weekend to 5 seansów, co przekłada się na poniższe 5 uroczych, krótkich i zwięzłych recenzji.

SOBOTA

Głębia / Djupid

Prawdziwa historia od twórcy udanego 101 Reykjavik pokazywana w sekcji "nowe kino skandynawskie", choć na upartego można było ją wcisnąć do bloku o superbohaterach. W 1984 roku u wybrzeży Islandii na dno idzie kuter rybacki, toną niemal wszyscy członkowie załogi. Ratuje się jeden, który dzięki nadludzkiemu wysiłkowi i niezwykłym fizycznym właściwościom, jest w stanie przetrwać 6 godzin w lodowatej wodzie i dopłynąć do brzegu. Głębia przedstawia załogę, ich rodziny, miasteczko na wysepce Westman (zniszczony kilkanaście lat wcześniej przez wybuch pobliskiego wulkanu), potem razem udajemy się na otwarte wody, by przez środkową część filmu towarzyszyć Gulliemu w samotnej walce o życie. A to przecież jeszcze nie koniec...

Głębia to bardzo solidny dramat, któremu grozy i niezwykłości dodaje fakt, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Mająca 5 stopni Celsjusza woda zabija przeciętnego człowieka po około 15-20 minutach, a Gulli przetrwał w niej kilka długich godzin modląc się, wspominając i gadając z mewami. Aktorski majstersztyk nieco się rozmywa w drugiej połowie filmu, ale jako całość trzyma w napięciu i potrafi zaskoczyć. Coś dla miłośników przeciwstawiania samotnika potędze natury.

7 atlantyckich śledzi na 10 możliwych

Królowie lata / The Kings of Summer (kinowa premiera: 30 sierpnia)

Film "przyjechany" z Sundance, gdzie się bardzo spodobał tamtejszej publiczności. Sam ten fakt powinien Wam dużo powiedzieć o tym, jakiego rodzaju jest to produkcja. Generalnie dosyć nieznane twarze, dużo gadania, ładne zdjęcia, małe miasteczko, małe-duże problemy i szeroko pojęta "sympatyczność". Królowie lata to historia trzech licealistów, z których dwójka nie może za nic w świecie wytrzymać w domu i zaczynają realizować wyjątkowy projekt, a trzeci kumpel pojawia się na doczepkę. Projektem jest plan zbudowania domu w sercu lasu i życie na dziko, jak prawdziwi pierwotni mężczyźni, który mają zarost, rzucają oszczepami i zastawiają pułapki.

Filmów o dojrzewaniu była cała masa, ale ten "robi robotę" w doskonały sposób, idealnie balansując między typowym kinem o nastolatkach, a absurdalną komedią obyczajową. Aktorskie trio sprawdza się świetnie, ze szczególnym uwzględnieniem drobnego chłopaka imieniem Biaggio, który bez wątpienia pochodzi z innej planety (wygłasza teksty w rodzaju "spotkałem w lesie psa, który nauczył mnie umierać" lub "po włosku słowo wąż znaczy fiut demona" i robi to z kamienną twarzą), na dokładkę mamy Nicka Offermana jako brutalnie szczerego i wulgarnego ojca jednego z chłopaków i ładne zdjęcia. Idealny film na lato, bardzo śmieszny i pozytywnie nastrajający do życia.

8 nastoletnich wąsów na 10 możliwych [więcej przeczytacie tutaj]

NIEDZIELA

Paulette

Francuska komedia, która ominęła nasze kina, a sądząc po reakcjach widowni, spokojnie znalazłaby oddaną grupkę fanów. Tytułowa Paulette to starsza pani z problemami finansowymi i przy okazji okrutna rasistka, której córka ma dziecko z czarnoskórym policjantem. W wyniku zbiegu okoliczności Paulette pakuje się w ... handel narkotykami (stąd pojawiający się w napisach alternatywny tytuł filmu "Babcia gandzia"), co szybko i skutecznie naprawia nie tylko jej status majątkowy, ale także reakcje z wnuczkiem.

Paulette to sympatyczny i lekki film, który zupełnie przypadkiem gloryfikuje marihuanę (ale gdy pojawia się temat sprzedaży specyfiku dzieciom, babcia mówi stanowcze NIE, więc zbytnich kontrowersji brak), ale całość jest na tyle wdzięczna i zabawna, że szybko wybacza się ewentualne błędy. Humor wynika ze zderzenia postaci starszych pań z wielorasowym światkiem małych dilerów i mamy tu kilka naprawdę niezłych żartów, choć geniuszu nie uświadczymy. Ot, solidna zagraniczna robota dla miłośników klimatu.

7 gramów na 10 dostępnych

Superbohaterowie / Superheroes

Póki co najsłabsza festiwalowa propozycja, co oczywiście nie oznacza, że słaba. Superbohaterowie do film dokumentalny wyprodukowany przez HBO opowiadający o "real life superheroes" - ludziach przebierających się w odlotowe stroje i patrolujących miasta w poszukiwaniu niesprawiedliwości, której mogą zapobiec. Twórcy towarzyszą kilkunastu osobom, które postanowiły przenieść na rzeczywisty grunt znaną z komiksów i filmów szczytną ideę niesienia pomocy pokrzywdzonym, mimo tego że mocy nie posiadają, a z fikcyjnymi postaciami łączy ich jedynie dziwaczny strój i odpustowe ksywki.

Film jest zabawny, miejscami wyraźnie podkreśla absurdalność sytuacji, w której prawdziwą pomoc niosą ludzie w maskach i pelerynach, a nie władza, ale nie skupia się na psychologicznych aspektach i ewentualnych delikatnych zaburzeniach, które popychają bohaterów do działania. reżyser zwraca uwagę na społeczny ruch - ludzie chcą pomagać innym, nawet jeśli robią to wyglądając jak dzieciaki podczas Halloween. Zjawisko bardzo ciekawe i nawet jeśli film o nim jest trochę za długi i miejscami przegadany, to miłośnicy powinni dać mu szansę.

6 masek na 10 możliwych

Dziś jestem blondynką / Heute bin ich blond
(kinowa premiera: 29 listopada)

Film numer 5 to rzecz, która zawita do naszych kin późną jesienią i warto mieć ją na swoim radarze, pod warunkiem że lubicie: wzruszające historie oparte na faktach, ładne dziewczyny z problemami, kilka garści uśmiechu celem rozładowania emocji i solidne aktorstwo zza naszej zachodniej granicy. Historia Sophie to przykład potwierdzający banalne stwierdzenie, że najlepsze scenariusze pisze samo życie (a dokładniej sama bohaterka pisze go w postaci bloga, który został zauważony, zamieniony w powieść, a potem film).

Sophie jest młoda, ładna, pełna życia i odkrywa, że ma raka. Potworny dramat złożony na barki niedoświadczonej życiowo osoby spotyka się z huśtawką nastrojów (od: będę żyła, zawalczę, jestem wesoła, ja pokażę temu rakowi niedobremu, po: strasznie sie boję, jestem z tym sama) świetnie pokazaną przez Lisę Tomaschewsky, która skupia na sobie uwagę widzów od pierwszej sekundy. Film znany również jako Dziewczyna z perukami to nowoczesny, dynamiczny, dobrze nakręcony, całkiem optymistyczny dramat, który bardzo spodoba się żeńskiej części widowni (ale nie tylko) i koniec końców - mimo lekkich dłużyzn tu i ówdzie, czy kilku słabszych momentów - wychodzi obronną ręką ze starcia z widzami.

Naciągane 8 peruk na 10 możliwych.


Chwilowo tyle. Zapraszam do lektury drugiego wpisu, zaplanowanego na sobotę. Jeśli od nadmiaru filmów nie wypłyną mi oczy, wykrzesam z siebie kolejny zestaw znaków, który przy odrobinie szczęścia znowu ułoży się w kilka recenzji i jakieś zmyślne podsumowanie.

fsm
5 sierpnia 2013 - 18:20