Recenzja Stacking - zabawa lalkami to jednak fajna sprawa - Materdea - 7 sierpnia 2013

Recenzja Stacking - zabawa lalkami to jednak fajna sprawa

Materdea ocenia: Stacking
80

Matrioszki to niesamowite zabawki. Od zarania dziejów towarzyszące uśmiechniętym dzieciaczkom, pełniąc przy tym rolę ich głównej uciechy. Co prawda, dzisiaj już tego typu cudeniek nie zobaczymy w powszechnym użytku, niemniej jednak wciąż jest to wdzięczny temat. Potwierdziło to Double Fine tworząc Stacking – luźną wariację na temat rosyjskiego wynalazku.

Centralną postacią tej uroczej opowieści o poświęceniu, rodzinie i walce z tyranią wyzyskiwacza, jest Charlie Blackmore, najmłodszy z czworga rodzeństwa. Pewnego dnia podły Baron „rekwiruje” rodzinę na poczet długów, pomijając przy tym mikrego szkraba. I tak rozpoczyna się blisko 13-godzinna podróż przez świat stylizowany na industrialną Anglię z przełomu XIX i XX wieku.

Charlie to zaradna, choć niewielkich rozmiarów, chłopina i nie da sobie w kaszę dmuchać jakiemuś obdartusowi na wysokim stanowisku. Postanawia uwolnić familię oraz zemścić się na podłym pracodawcy, który nie dość, że bestialsko potraktował Blackmore’ów, to jeszcze na swoje niecne cele wykorzystuje dzieci.

Wcielając się w rolę najmniejszej matrioszki świata, protagonista może „wchodzić” w inne, większe od siebie i w ten sposób przejmować ich umiejętności. Daje to niezrównane pokłady twórcze i deweloperzy doskonale zdali sobie z tego sprawę. Na każdej z czterech map, rozmieszczonych zostało kilka zagadek, których rozwiązanie nie ogranicza się do tylko jednego wariantu, a często 3-4 (dodatek The Lost Hobo King, pod tym względem, oferuje aż 6) dróg rozwiązania zagwozdki. Za wypełnienie wszystkich, są zresztą adekwatne achievementy, więc maniacy ich zdobywania mają tutaj co robić.

Odwiedzane miejsca zostały genialnie zaprojektowane, przez co nie ma mowy o jakiejkolwiek monotonii – Double Fine pokazało, co lubi robić i robi to najlepiej! Stacja kolejowa to coś na wzór naszej bazy wypadowej. Stamtąd docieramy na statek pasażerski, sterowiec oraz pociąg: wszystkie te miejsca są wprost kapitalny sposób zaprojektowane i zrealizowane! Każda miejscówka ma swój niepowtarzalny styl i klimat, kipią szczegółami i cieszą oko intrygującym, charakterystycznym rozmyciem dalszych elementów. Co ciekawe, na ekran nakładane są różne filtry w zależności, w jakiej lalce przemierzamy świat. Jeśli straszymy biednych wycieczkowiczów w skórze niedźwiedzia, pole widzenia zmniejsza się – jak w kostiumie. Kiedy zaś wskakujemy w rolę operatora kamery, po bokach pojawia się charakterystyczna dla tamtego okresu „poklatkowa taśma”. Temu zjawisku towarzyszą równie niedoskonałości nagrywanego obrazu, tak doskonale znane fanom starszej kinematografii.

Zważywszy na czas, w którym osadzono akcję gry, postanowiono odzwierciedlić ówczesny postęp technologiczny. Brak tutaj jakichkolwiek kwestii mówionych, a Dialogi, czy to w cut-scenkach, czy w samej rozgrywce, nie istnieją. Ich miejsce zajmują klasyczne dymki z tekstem pisanym – całość sprawia, że nieme kino staje się nam bliższe niż kiedykolwiek wcześniej. Taki zabieg rewelacyjnie wpasowuje się w klimat i nadaje niepowtarzalnego uroku, czyli tego, z czego dzieła Double Fine są znane.

Co by się nie nudzić po skończeniu fabularnych przygód Charliego, twórcy zaimplementowali sporo dodatkowych aktywności. Naturalnie napisy końcowe nie przekreślają naszych szans na zdobycie wszystkich osiągnięć. Lądujemy z powrotem na stacji kolejowej i bez żadnych przeszkód możemy przenieść się na ukończone już levele. Wtenczas warto uzupełnić rozwiązania dla łamigłówek, poszukać unikalny oraz spełnić tzw. „hi-jinks” – wyzwania polegające na powtórzeniu danej czynności matrioszki (np. bokser – uderzenie prostym) albo na wszystkich lalkach, albo tylko na wybranej grupie. Tego musimy się już dowiedzieć sami. Tak czy siak, na nudę nie będziemy mogli narzekać. Zwłaszcza, jeżeli dodamy do tego domyślnie wkomponowane w wersję pecetową DLC – The Lost Hobo King. Wtedy rozrywki mamy na blisko 15 godzin, a to jest wynikiem, co najmniej, przyzwoitym.

Poprzez Stacking, ekipa Tima Schafera pokazała, że z formy wypadać nie zamierza. Ba, wręcz przeciwnie – już poprzedni Costume Quest, ale także i Psychonauts oraz Brutal Legend, pokazało, że znany producent ma głowę pełną najróżniejszych pomysłów. Oby Broken Age, nadchodzący kickstarterowy blockbuster, pokazało, że się nie mylę – i wierni fani też.

Materdea
7 sierpnia 2013 - 21:12