Opowieści z Kaczogrodu to jedna z moich ulubionych serii komiksowych. Już wcześniej lubiany przeze mnie Sknerus zyskał dzięki niej w moich oczach, stąd nie dziwne, że ponownie zechciałem też sobie poskakać starym skąpym kaczorem. Oryginalne DuckTales były bardzo przyjemnymi i diablo trudnymi platformerami, podczas gdy edycja HD, chociaż bardziej litościwa, nie tylko dobrze odwołuje się do oryginału, ale wygląda jak marzenie.
Powrót łuhuuuuu
WayForward odwaliło kawał dobrej roboty z oprawą. Sprite’y postaci są przepiękne, fajnie animowane, przypominają kreskówkę i chce się nimi biegać po etapach. Nie bez powodu zaczynam od oprawy, ponieważ wiele retro-wskrzeszeń nie wygląda za dobrze, a inne nie mają budżetu, który godnie oddaje klimat klasyka. Pierwsze odpalenie DuckTales powoduje uśmiech na twarzy bo gra wygląda przepięknie na dużym ekranie.
Etapy – podobnie jak w oryginalne – to małe labirynty pełne wrogów i pułapek, skrótów, sekretów oraz teleportów. Taka bardzo mała metroidvania, tylko że bez zdobywania nowych umiejętności. Struktura DuckTales bowiem się nie zmieniła, to wciąż jedno wielkie polowanie na różnorodne skarby. Artefakty są potrzebne, żeby przejść do bossa, ale zdobywamy również odnawiające energię słodycze czy wszelkiego rodzaju kosztowności używane do kupowania grafik oraz muzyki.
Zresztą w przerwach między etapami możemy sobie ponurkować w forsie (moje marzenie z dzieciństwa), sprawdzić czy hajs się zgadza, lub pooglądać kupione przez nas bonusy dotyczące gry oraz oryginalnego serialu.
Jak to często u WayForward niestety zawodzą tła, które są puste, nudne i nijakie oraz w dużej mierze trójwymiarowe. Gra jest również krótkawa, co przy wysokiej cenie lekko zniechęca. Nie dorzucono kilku bonusowych rzeczy na które liczyłem (stare sprite’y!) i dzioby kaczek nie ruszają się przy dialogach, ale tyle jeżeli chodzi o poważniejsze wady. Reszta to dobro i pióra.
Przygoda, przygoda, przygoda po trzykroć!
Podobnie jak dwadzieścia lat temu Sknerus McKwacz może skakać na swojej laseczce, lub uderzać w nią przedmioty, które różnie reagują… i na tym polega cała filozofia. Skoki na laseczce są wysokie i niskie, trzeba odpowiednio opanować rytm, wiedzieć kiedy jej używać do skoku, kiedy nią uderzyć, a kiedy po prostu chodzić. Częścią przedmiotów strącimy skrzynkę, innymi zaatakujemy wroga, więc sterowania po prostu nie przekombinowano. Wykorzystanie starych idei Capcomu wyszło grze na dobre, ponieważ to jeden z tych tytułów co Castlevania lub Mega Man – gdzie prostota nie jest prostactwem dzięki świetnemu projektowi gry.
Czasami skaczemy wagonikami. Czasami zwiedzamy księżyc z wielkim robotem. Czasami wojujemy z mumiami. I zawsze dobrze się bawimy.
Dobry game design widać szczególnie w czasie pojedynków z bossami, które są bardzo dynamiczne i wykorzystują wszelkie możliwości Sknerusa, ucząc dobrze zasad tego świata. DuckTales to inteligentnie poprowadzona gra i raczej nie giniemy bez swojej winny, chociaż warto uważnie się rozglądać. Pozostawiono nam margines błędy, zawsze jest jakaś forma pomocy i zazwyczaj sposób na pokonanie wroga jest tuż obok nas.
Kaczory w natarciu
DuckTales HD wyszło godnie. Ma parę denerwujących rzeczy związanym z dzisiejszymi grami – jak scenki wyrywające nas z rozgrywki (na szczęście możemy je przełączać), może nie jest rewolucyjne, ale sprawia prawdziwą radość. Tylko ta cena…
Na całe szczęście DuckTales Remastered to dobrze przerobiony staruszek. Jest ładne, ładnie brzmi, oferuje tonę dodatkowych atrakcji dla których warto powtarzać zabawę i pięknie korzysta z materiały źródłowego. Na wysokim poziomie trudności wciąż powoduje siwiznę, na easy jest odpowiednio wybaczający, ale nie banalny. Chwyta za serce stylem, jednak nie żeruje tanio na nostalgii. Przede wszystkim jest produktem przemyślany.
Jeżeli lubisz licencję to po przecenie DuckTales wydaje się obowiązkowym zakupem. To słodka, ciekawa, zabawna i dobrze skonstruowana platformówka z przepiękną oprawą, która na dodatek jest oparta na jednej z fajniejszych licencji dla dzieci. Tych dużych też, łuhu!
PS Chcę DLC z grywalnym Donaldem i Superkwękiem!