Kick Ass 2 najzabawniejszym filmem lata! - Joorg - 23 sierpnia 2013

Kick Ass 2 najzabawniejszym filmem lata!

Zamiast superbohaterów, zwykli ludzie z ulicy. Zamiast super mocy, noże i pałki do baseballa. Tak proszę państwa: Kick Ass powraca do kin!

Jeśli oszaleliście na punkcie pierwszej odsłony przygód Kick Assa, to na sto procent przypadnie Wam do gustu i jego sequel. Jeśli jednak uważacie, że "jedynka" była kolejnym głupawym filmem dla nastolatków, opatrzona nadmierną ilością brutalnych scen, to nie zachęcam do oglądania "dwójki". I na tym ta recenzja mogłaby się skończyć, ale kontynuacja przygód Dave'a Lizewskiego wywarła na mnie tak wielkie wrażenie, że postanowiłem napisać coś więcej.

Film rozpoczyna się dwa lata po wydarzeniach z poprzedniej odsłony. Główny bohater prowadzi dalej życie zwykłego nastolatka i porzuca swój niebiesko-żółty kostium. Jego przyjaciółka Mindy po śmierci swojego ojca stara się wpasować w zupełnie nowe otoczenie, przekonując się przy tym jaki wycisk może dać nastolatce szkoła i wredne koleżanki. Na ulicach miast pojawiają się jednak inni zamaskowani mściciele, których inspiracją był Kick Ass. Dave zaintrygowany całą sytuacją postanawia przywdziać ponownie kostium i przyłączyć się do Justice Forever, organizacji walczącej ze złem założonej przez tajemniczego pułkownika Starsa. Drużyna superbohaterów nie czeka długo na pojawienie się nowych wrogów - Chris D'Amico powraca do miasta i również tworzy własną ekipę by pomścić śmierć swego ojca. Taki zarys fabuły powinien wystarczyć, film bogaty jest w całą masę zwrotów akcji i nie chcę niczego Wam zaspojlerować.

Kick Ass 2, tak jak "jedynka", łamie wiele schematów znanych z filmów o superbohaterach, do których przyzwyczaili nas Marvel i DC Comics, przez co ciągle trzymani jesteśmy w napięciu. Trup ściele się gęsto a brutalnych i krwawych scen nie brakuje, przez co nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Ale nie tylko przemocą film ten żyje, bo od początku do końca towarzyszy mu ogromna ilość czarnego humoru. Wszystko to by nie wyszło, gdyby nie świetnie zagrane postacie! Kick-Ass (Aaron Taylor-Johnson), Hit-Girl (Chloe Grace Moretz) i Chris D'Amico ( Christopher Mintz-Plasse) dalej bardzo dobrze się sprawdzają w swoich rolach, jednak zawsze tracą swój blask gdy na ekran wkracza Pułkownik Stars (Jim Carrey). Tutaj, podobnie jak w pierwszej odsłonie Nicolas Cage, Carrey odwalił kawał świetnej roboty skupiając na sobie całą uwagę. Jego charakteryzacja, kostium, głos i pies... wszystko to pasuje do siebie idealnie. Szkoda, że w filmie nie poświęcono więcej scen z jego udziałem, bo lekki niedosyt pozostaje. Do obsady "dwójki" dołączyła całkiem spora ilość nowych twarzy i wiele z nich robi duże wrażenie.

Za kamerą sequela stanął Jeff Wadlow, który nie ma zbyt dużego doświadczenia z takimi produkcjami. Widać to troszkę podczas niektórych scen walki, które w porównaniu do pierwowzoru są gdzie nie-gdzie wyblakłe. Epickość jest dalej, jednak jedynki pod tym względem nie pobito. Miernie wygląda również kilka scen z efektami wizualnymi, tutaj w pamięć wryła mi się scena z furgonetką, ale na szczęście nie są to długie momenty, więc można je spokojnie wybaczyć. Poza tym, więcej niedociągnięć się nie dopatrzyłem.

Podczas seansu w kinie uśmiałem się jak nigdy dotąd i z czystym sumieniem mogę nazwać drugiego Kick Assa najzabawniejszym filmem lata. Jeśli polubiliście jedynkę - idźcie do kina. Jeśli lubicie szalony i czarny humor - idźcie do kina. Jeśli jesteście fanami Jima Carreyego - biegnijcie do kina. Takich adaptacji komiksów ze świeczką szukać, podczas gdy Marvel i DC karmią nas czymś "nowym" każdego roku. Gorąco polecam.

Ocena 8+/10

Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.

Joorg
23 sierpnia 2013 - 19:09