HBO potwierdza to, czego obawiali się wszyscy fani "Gry o tron". Jeden z najpopularniejszych seriali wszech czasów skończy się na ósmym sezonie. Jest jednak światełko w tunelu...
Mimo, że finał szóstego sezonu został wyemitowany ponad miesiąc temu, o "Grze o tron" ciągle nie przestaje być cicho. Internet zapełniają plotki na temat przyszłości serialu a w międzyczasie produkcja dostaje 23 nominacje do nagrody Emmy. W końcu dyrektor programowy HBO Casey Bloys postanowił zabrać głos i oficjalnie zapowiedział koniec sagi George'a Martina na małym ekranie.
Bloys wyjaśnił, że stacja szanuje plan producentów na ilość sezonów serialu i nie będzie ich namawiać na zmianę decyzji. Oznacza to, że serial zakończy się na ósmym sezonie, prawdopodobnie w 2018 roku. Ponadto potwierdzona została informacja o tym, że siódmy sezon składać się będzie z siedmiu odcinków i zobaczymy go dopiero latem przyszłego roku. Nie wiadomo jeszcze z ilu odcinków składać się będzie ostatnia seria.
Co ciekawe prowadzone już były rozmowy o możliwym spin-offie "Gry o tron". Na tym etapie nie można mówić o konkretnych planach. Bloys poinformował jednak, że ani on ani producenci nie wyrazili głosu sprzeciwu. Jest więc duża nadzieja, że zakończenie serialu nie będzie oznaczało pożegnania z jego bohaterami (a przynajmniej z tymi, którzy finał przeżyją).
Choć należę do grona wielkich fanów serialu, cieszy mnie, że twórcy określili sobie ramy czasowe na zakończenie historii rozpoczętej w 2011 roku. Mniejsza ilość odcinków na sezon zwiększy dynamikę produkcji i miejmy nadzieję, wyeliminuje niepotrzebne wypełniacze. Szkoda tylko, że premiera kolejnej serii została przeniesiona i jeszcze trochę sobie poczekamy...