Ostatnimi czasy twórcy gier są strasznie skorzy, do wyrzucania wielu materiałów przedpremierowych. Ba! Często nawet prędko udostępniają możliwość udziału w beta testach, albo pokazują dziennikarzom swoje dzieło jeszcze w strasznie wczesnych fazach produkcyjnych. Zapewne tylko po to, żeby podbić liczbę złożonych pre-orderów. Te zaś ostatnio stały się wyznacznikiem podobnym do sprzedanych egzemplarzy. Studio widzi zainteresowanie ich kodem, a wydawca widząc cyferki, jest bardziej skory do większych inwestycji w tytuł. Tak po prostu działa rynek – nie liczą się opinię, tylko liczby.
Odchodzę jednak od tematu. Producenci strasznie lubią podsycać zainteresowanie i często nie robią tego z własnej woli. Korzystamy z tego oczywiście my – gracze, bo w końcu widzimy jakiś tam postęp. Napięcie podburzane jest na różny sposób. A to dostajemy wgląd na screenshoty, grafiki koncepcyjne, trailery i tak dalej. Wiadomo, że strasznie oczekując premiery jakiejś gry XYZ, wchłoniemy wszystko, co nam podrzucą na stół. Czujemy głód materiału i mamy chęć już się bawić w tym wirtualnym świecie, to normalne. Są jednakże pewne osoby (w tym ja), które strasznie sceptycznie podchodzą do niemalże wszystkiego, co spotyka publikację przed wypuszczeniem produktu. Nie zmienia to faktu, że jestem strasznie ciekawy pewnej rzeczy. Jakimi materiałami przedpremierowymi najczęściej się sugerujecie? Kupujecie w ogóle pre-ordery? A może pomijacie już wszystkie zapowiedzi, trailery i screenshoty tylko po to, żeby zobaczyć już faktyczny fragment rozgrywki? Czy zdarza się Wam kupować gry w ciemno?
Osobiście nie jestem wielkim zwolennikiem materiałów przedpremierowych. Nie oglądam ich i najzwyczajniej w świecie mało mnie interesują. Trailery zwykle nie przedstawiają faktycznej rozgrywki, screenshoty są zbyt upiększane i praktycznie nic nie ukazują. Zapowiedzi też często potrafią nas oszukać, bo przecież wiele można wymieniać produkcji, co świetnie wyglądały przed ich wyjściem na świat, a potem kończyły ze słabymi notami w serwisach. Raz na jakiś czas czytam ewentualnie jakieś pojedyncze informacje, ukazujące się na stronach internetowych. Oceniam je i szacuję czy finalny produkt może się mi spodobać. Kiedy czekam na premierę, to zwykle szukam w sieci wrażeń z pokazów za zamkniętymi drzwiami dla prasy, a także fragmentów rozgrywek, w których zobaczę jak naprawdę się dany tytuł prezentuje. Z zakupem czekam do momentu wyjścia pierwszych recenzji, lubiących pojawiać się bardzo szybko przed wypuszczeniem dzieła na półki. Oczywiście, jeśli nadarza się demo lub wersja próbna, to niezwłocznie ją pobieram.
Dlaczego tak nieufnie podchodzę do tego typu spraw? Zdarzyło mi się już w życiu przejechać na kilku obiecankach. Zmarnowałem pieniądze, za które mogłem kupić co innego. Znam jednak ludzi, którzy mają zgoła inny punkt widzenia niż ja. Potrafią wydać zaoszczędzone pieniądze w ciemno i o dziwo, zwykle są zadowoleni. Jak jest z Wami ludziska? Zapraszam do dyskusji w komentarzach!
Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!