Dzisiejszy unboxing będzie nietypowy, ponieważ nie pokażę tutaj jednego pudła, które wszyło w tym i w tym roku, za taką i taką cenę, w takim i takim sklepie. Z racji tego, że niedawno udało mi się skompletować całą dyskografię Queen i z racji faktu, że za niedługo ma wyjść nowa wersja ich płyt, wydana na Platinum SHM-CD(Super High Material – CD) pragnę przedstawić mój zbiór płyt Queen. Nie jest to jednak zwykła kolekcja zwyczajnych płyt, tylko zbiór płyt w wersji japońskiej, wydanych jako tzw. mini LP(mini longplay), schowanych w bardzo rzadkim kolekcjonerskim pudełku autorstwa firmy DISK UNION. O mini LP, pudłach, dyskografii Queen i nie tylko - w dzisiejszym unboxingu.
Japońskie wydania płyt od wielu lat cieszą się wielkimi względami wśród kolekcjonerów, audiofilów i ludzi będących na trochę większym „poziomie wtajemniczenia”, jeśli chodzi o zbieranie płyt i odtwarzanie ich w świetnej jakości. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze – japońskie wydania są najczęściej świetnie nagrane. Japończycy to naród, który jeśli się czymś naprawdę zajmuje, doprowadza rzeczy do perfekcji. Nie inaczej jest z wydawaniem płyt. Wydają oni bowiem płyty(w różnych wersjach – CD, SACD, wspomniane wyżej SHM-CD) z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Płyty z Japonii najczęściej brzmią świetnie, a jeśli nie to i tak brzmią najlepiej ze wszystkich dostępnych na rynku.
Sam zespół jest chyba ogólnie pojętej "większości" znany. Queen - autorzy jednej z najlepszych rockowych piosenek w ogóle(Bohemian Rhapsody) i kilku innych świetnych przebojów(I Want to Break Free, Radio Ga Ga czy The Show Must Go On) od wielu lat są niezwykle popularni a ich piosenki nadal grane w radiu.
Wersja, w której ja zbierałem moje płyty, została wydana w 2004 roku, na zwykłym CD i obejmowała 15 albumów studyjnych(od Queen do Made in Heaven w dwóch wersjach różniącymi się okładkami) i 3 albumy koncertowe(Live Killers, Live Magic oraz najlepszy, moim zdaniem, album koncertowy Queen – Live at Wembley Satdium).
Płyty te zostały wydane w formie mini LP. Są to repliki albumów winylowych. Po otwarciu z folii(oczywiście kolekcjonerskiej) możemy trzymać tekturkę, która jest pomniejszoną tekturką winylową. Z jej środka wypadnie płyta(bądź dwie) w specjalnej ochronnej folii oraz w kolejnej(również kolekcjonerskiej) tekturze.
Wyjąć to niełatwo, chyba że ktoś chce sobie szybko zepsuć całość, lecz ma się wrażenie obcowania z czymś więcej, niż tylko z „chamskim” CD włożonym byle jak to byle jakiego plastikowego szajsu za dwa złote. Główny karton ma z lewej strony papierek, który informuje słuchaczy(po japońsku) co to za płyta i podaje wszystkie ważne informacje jej dotyczące. Ja swoją kolekcję zbierałem od sierpnia 2007 roku do sierpnia roku bieżącego.
Zacząłem od „podkradzenia” tacie Miracle i Innuendo. Potem sukcesywnie dokupywałem resztę, a 15 albumów studyjnych zebrałem otrzymując w bożonarodzeniowym prezencie Hot Space. Potem pozostało mi kupienie trzech koncertów oraz drugiej wersji Made in Heaven, co ostatecznie dokonało się niedawno, za sprawą kupna Live at Wembley Stadium. Jednak to nie był koniec kolekcjonowania, ponieważ do płyt japońskich często można dokupić specjalne pudełka robione przez firmę Disk Union (http://diskunion.net/). Pudła te, głównie przez fakt, że firma ta jest całkowitym monopolistą na tym rynku, kosztują przesadnie dużo(ceny wahają się od 50 do 500 dolarów), dlatego jest to zabawa zdecydowanie dla największych fanów danego zespołu. Ja sam miałem potrzebę zakupu tylko pudła Queen, choć pudeł jest wiele, w różnych wersjach graficznych. Są tu więc: Led Zeppelin, Pink Floyd, King Crimson czy The Beatles, a także wiele innych.
Płyt w wersjach japońskich jest niezliczona ilość, większość z nich to właśnie mini LP – jest w czym wybierać. Zainteresowanych czymś więcej niż plastikowym opakowaniem i średnim dźwiękiem odsyłam tu: http://www.cdjapan.co.jp/ lub na Ebay’a(w wyszukiwarce wystarczy napisać tytuł płyty + dopisek mini LP), choć trzeba liczyć się z faktem, że nie są to najtańsze rzeczy(o tych pudłach już nie wspomnę). Myślę jednak, że są to rzeczy niepowtarzalne, które warto mieć(chociażby jedną płytę swojego ukochanego zespołu), ponieważ jest to najzwyczajniej w świecie bardzo przyjemne. A muzyka powinna właśnie taka być – przyjemna.