Moja kariera w FM13 #48: Światełko wielkiej piłki - Brucevsky - 27 września 2013

Moja kariera w FM13 #48: Światełko wielkiej piłki

Po długiej karierze w FIFA 12 zdecydowałem się spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu w Football Manager 13. Wybór padł na tryb Classic, który stanowi idealne rozwiązanie dla osób pozbawionych dużych ilości wolnego czasu. Postanowiłem relacjonować wam swoje postępy. Przy okazji jest szansa podyskutować o samej grze, młodych talentach, bugach i różnych ciekawostkach.

U progu decydujących spotkań nowego sezonu Dofri Snorasson zdecydował się wyznaczyć termin końca swojej kariery. Doświadczony Islandczyk zostanie z nami do końca roku, po czym zawiesi buty na kołku. Jego decyzja ostatecznie przekonała mnie, by dłużej nie czekać i ściągnąć do drużyny nowego bocznego obrońcę. Skaut polecił mi pozostającego bez pracy Austriaka, Joshuę Franka z Austrii, który wydaje się dobrym tymczasowym rozwiązaniem naszych problemów na bokach obrony.

Joshua Frank - tymczasowe rozwiązanie na boku obrony

Odpowiednio zabezpieczeni wróciliśmy do walki w norweskiej ekstraklasie i krajowym pucharze. Szybko jednak z tych drugich rozgrywek wypadliśmy, tracąc szansę na zdobycie trzeciego tytułu z rzędu. Co gorsza, odpadliśmy w pechowych okolicznościach, przegrywając z Bodo/Glimt po rzutach karnych. W decydującym momencie pomylili się młodzi i zdolni, przypominając mi sytuację z Superpucharu Europy z 2013 roku. Wtedy Mourinho zaufał Lukaku, dzisiaj ja powierzyłem los zespołu w ręce Eduardo Augusto i Olsbu. Obaj się na tych wyborach przejechaliśmy.

Zaraz po wakacjach do mojego biura wpadł zdyszany i mocno podekscytowany szef skautingu. Przez pierwsze kilkadziesiąt sekund miał problemy z wyduszeniem z siebie nowin, co z jednej strony mnie intrygowało, a z drugiej niepokoiło. W końcu, zamiast cokolwiek mówić, rzucił mi na biurko kartę z danymi Diogo Moreiry, młodego portugalskiego napastnika. Lecąc wzrokiem po kolejnych rubryczkach zacząłem wychwytywać najważniejsze informacje, pojedyncze wyrazy, „wszechstronny”, „wychowanek Paris Saint-Germain”, „bezrobotny”, „chce grać dla Lillehammer”. Uniosłem wzrok znad kartki i spojrzałem na skauta. Wyraz twarzy sugerował, że znalazł właśnie złoża złota i chce, by dać mu koparkę do wydobycia cennego kruszcu. Zrozumiałem. Załatwiaj – rzuciłem. Nie zdążyłem nawet dodać nic więcej, bo nie było go już w pokoju.

Moreira - czy to aż taki talent?

Sprowadzenie Moreiry, który piłki nożnej uczył się w tak renomowanym klubie, wywołało niespotykaną burzę w Norwegii. Dziennikarze znaleźli temat tekstów na kolejne kilka dni, a ja wziąłem udział w kilku konferencjach prasowych. Wiedziałem, że zakontraktowaliśmy niezłego zawodnika, ale że aż taką gwiazdę? Media miały jednak swoje zdanie i trzeba je było zaakceptować.

Trzeba przyznać, że ta atmosfera wielkiej piłki dobrze podziałała na piłkarzy, którzy poczuli się zachęceni do lepszej gry. Sami chcieli stanąć w świetle jupiterów i poczuć na sobie błysk fleszy, ale do tego potrzebna im była Liga Mistrzów. Równanie było proste, a ścieżka do elitarnych rozgrywek tylko jedna. Trzeba było zostać najlepszą drużyną w Norwegii w sezonie 2023/2024.

Po dwudziestu kolejkach byliśmy wiceliderami z jednym oczkiem straty do Odd Grenland, dwoma przewagi nad Valerengą i trzema więcej na koncie niż Rosenborg. Nadchodził wrzesień, a więc też jedno z kluczowych spotkań, z ekipą z Trondheim. Tuż przed tą potyczką z zespołem pożegnał się Denis Fistrović, jeden z silniejszych punktów naszej kadry. Chorwat przeszedł do Hapoelu Tel-Awiw za 2,5 miliona Euro. Dlaczego pozwoliłem mu odejść, choć strzelał gole i asystował? Zastrzyk gotówki był nam potrzebny, by nie zanotować strat finansowych w tym sezonie, a poza tym, mieliśmy na jego miejsce choćby Moreirę. Wierzyłem, że dam radę go zastąpić.

Wrzesień okazał się dla nas wyjątkowo udany. Znakomicie spisujący się na lewym skrzydle Skelac i jego kompani wygrali cztery kolejne mecze, pokonując m.in. 1:0 Rosenborg i 3:0 Tromso. Dzięki temu media wybrały mnie na trenera miesiąca. 6 października wzięliśmy rewanż na Bodo/Glimt, którego rozgromiliśmy 4:0 na własnym obiekcie.  Trzymaliśmy nasz kurs, obserwując jak rywale potykają się na kolejnych przeszkodach. W końcu zajęliśmy fotel lidera i zaczęliśmy odjeżdżać reszcie stawki. Ku zaskoczeniu wszystkich, już na dwie kolejki przed końcem rozgrywek byliśmy nowymi mistrzami kraju. Cel został zrealizowany. Znowu będziemy reprezentować Norwegię w Lidze Mistrzów. Mając lepszy współczynnik w rankingu UEFA, może uda nam się dobrze trafić w losowaniach i poprawić wynik sprzed dwóch lat.  Tego chyba wszyscy bardzo by chcieli.

Brucevsky
27 września 2013 - 13:03