Już po pierwszych godzinach spędzonych z najnowszą produkcją Rockstara zaczął się tlić w mojej głowie pomysł na tekst wychwalający wszystkie jego zalety, które od pierwszych minut spędzonych z grą wylewają się z ekranu razem z krwią cieknącą z ran postrzałowych na ciałach naszych przeciwników. Cel jaki przyświeca publikacji takiego wpisu jest jasny – zachęcić jak najwięcej graczy do zakupu najnowszej części Grand Theft Auto. Dlaczego? Bo to świetna gra. Nawet jeśli byliście sceptycznie nastawieni przed premierą, to teraz już wiadomo, że warto po nią sięgnąć. Nie masz konsoli? Pożycz ją od kumpla albo kup najtańszy model i wrzuć do koszyka pudełko z GTA.
Tekstu póki co nie publikuję, bo mam za sobą dopiero 30% części fabularnej i to ciut za mało nawet na opisywanie pierwszych wrażeń. Natknąłem się jednak na trzy świetne filmy wideo, które pokazują moje ulubione zalety Grand Theft Auto V: wolność i możliwość kombinowania (wyreżyserowane w stylu Pogromców Mitów) i naprawdę wysoki poziom dbałości o szczegóły.
Sam nigdy nie wpadłbym na chowanie się przed policją w krzakach, a zwabianie helikopterów na teren farmy wiatru to dzieło geniusza zbrodni! W powiązanych filmach znajdziecie drugą część.
Choć Grand Theft Auto daleko do realizmu prawdziwego świata, to właśnie takie drobiazgi pozwalają na chwilę zapomnieć, że to tylko gra. Widząc to wszystko czuję, że jesteśmy już jedną stopą w nowej generacji konsol. No nic, ja wracam do grania, a wy cieszcie się swoją grą lub biegnijcie po nią do sklepu jeśli coś was do tej pory powstrzymywało!