Moja kariera w FM13 #49: To już czterysta meczów - Brucevsky - 12 października 2013

Moja kariera w FM13 #49: To już czterysta meczów

Źródło: Daily Telegraph - to już tyle czasu minęło?

Po długiej karierze w FIFA 12 zdecydowałem się spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu w Football Manager 13. Wybór padł na tryb Classic, który stanowi idealne rozwiązanie dla osób pozbawionych dużych ilości wolnego czasu. Postanowiłem relacjonować wam swoje postępy. Przy okazji jest szansa podyskutować o samej grze, młodych talentach, bugach i różnych ciekawostkach.

Na dwie kolejki przed końcem sezonu zapewniliśmy sobie miejsce w eliminacjach Ligi Mistrzów i wywalczyliśmy mistrzostwo kraju. W mieście zapanowała euforia, piłkarze stali się bohaterami. Znów w klubie obecna była atmosfera sukcesu. Nie trwało to wszystko jednak specjalnie długo. Po kilku dniach na światło dzienne wyszły problemy, które rzuciły trochę cienia na sytuację w zespole. Bramkarz Mullings nie stawił się na treningu, nasz genialny stoper Santi ogłosił w mediach, że chce zmienić klub, a młody talent Zogbo odmówił rozmów na temat nowego kontraktu. Znów czekała mnie pracowita zima.

Ostatecznie rozgrywki zakończyliśmy z sześćdziesięcioma punktami na koncie i ośmioma oczkami przewagi nad drugą Valerengą i dziewięcioma nad trzecim Haugeseund. Niespodziewanie poza pucharami znalazł się Rosenborg, który nie zdołał pogodzić walki na kilku frontach i zakończył walkę tuż za podium. Na pocieszenie kibice z Trondheim mogli świętować przynajmniej awans z grupy Ligi Europejskiej, gdzie ich ekipa okazała się lepsza od Austrii Wiedeń i Dinama Bukareszt. Nie byłem specjalnie zadowolony z takiego obrotu sprawy. W kolejnych rozgrywkach Rosenborg będzie mógł skupić się tylko na walce o mistrzostwo kraju, a my będziemy musieli grać na kilku frontach. Nie będzie łatwo wygrać takiej rywalizacji.

Oby nie, to czołowy stoper ligi i ważny punkt Lillehammer

Media wybrały mnie menadżerem sezonu w Norwegii. Szybko musiałem udowodnić, że zasługuję na ten tytuł i rozwiązać kilka problemów wewnątrz klubu. Przede wszystkim zająłem się transferami, by odpowiednio przygotować kadrę na długi i wyczerpujący sezon. Ściągnięty z Sarpsborga Eirik Kalhvagen ma wzmocnić naszą defesnsywę i rozwiązać problem na bokach obrony. Nigeryjczyk Emeka Opara to zaplecze zespołu i „łatacz dziur”. Z kolei młody Jostein Flugheim to awaryjny stoper i nadzieja na przyszłość, podobnie jak 19-letni Brazylijczyk Miguel Antonio, diament wykradziony za darmo z Santosu. Może pójdą oni w ślady Eduardo Augusto, który został wybrany najlepszym transferem w ekstraklasie w 2024 roku? W kolejnych dniach pozbyłem się też marudzącego i psującego atmosferę w klubie Mullingsa, którego oddałem na wypożyczenie do Dnipro Dniepropietrowsk. Mam cichą nadzieję, że Ukraińcy zdecydują się go wykupić po tych kilku miesiącach. Niestety musiałem też pożegnać Jeana Zogbo, któremu wkrótce kończył się kontakt, a który stanowczo odmawiał negocjacji. Za 2 mln euro sprzedałem go do Nacionalu Madeiry. Na domiar złego w trakcie okresu przygotowawczego poważnej kontuzji doznał Kristian Petursson, który wypadł nam z gry na ponad pół roku. W tej sytuacji cieszyłem się, że w obwodzie zostali jeszcze inny boczni obrońcy, Frank i doświadczony Kadrija.

Kalvahagen - a już myślałem, że Norwegia nie skrywa żadnych talentów
Miguel Alonso - przyszła gwiazda?

Przed sezonem byliśmy w pierwszej trójce kandydatów do pierwszego miejsca. Wypadałoby potwierdzić oczekiwania mediów i kibiców, ale start do rozgrywek nie wyszedł nam niestety idealnie. Po ośmiu rundach byliśmy w czołówce, ale mieliśmy tylko cztery zwycięstwa w ośmiu spotkaniach. Sporo było do poprawy. Najlepszym dowodem kłopotów Lillehammer stał się mecz drugiej rundy Pucharu Norwegii z Bryne. Nisko notowany rywal prawie wyrzucił nas za burtę. Na szczęście w 88 minucie Olsbu trafił na 1:1, a w dogrywce lepsze przygotowanie fizyczne i sportowa złość zrobiły swoje. Skończyło się na 5:1 dla nas. Sygnał jednak poszedł w świat, a ja znowu zacząłem myśleć nad zmianą formacji. Może trzeba ponownie zaskoczyć rywali zmianą ustawienia? Powrót do trójki w obronie, z którą odnosiliśmy już przecież sukcesy wydawał się kuszącą wizją.

Na 21 maja 2025 roku wypadł mój czterchesetny mecz w karierze. Akurat rywalem Lillehammer miała być Valerenga, jeden z głównych rywali, z którym od kilkudziesięciu miesięcy toczymy zażarte boje o mistrzostwo. Piłkarze zrobili mi piękny prezent, strzelili trzy gole i nie pozwolili na zbyt wiele swoim przeciwnikom. Znów błysnął Skelac, autor dwóch bramek, a solidnie zaprezentowali się też Tanner w środku pola i Gachechiladze w defensywie. I pomyśleć, że po pierwszych miesiącach współpracy sądziłem, że Skelac okaże się niewypałem. Pomocnik musiał jednak się po prostu dłużej aklimatyzować w chłodnej Skandynawii, by zacząć grać na miarę swoich możliwości. Warto było na niego czekać.

Podsumowanie sezonu w Norwegii - Eduardo Augusto rzeczywiście "wypalił"

Wielkimi krokami nadchodził start kolejnej edycji europejskich pucharów. Wcześniej UEFA opublikowała jednak kilka podsumowań, wręczyła indywidualne wyróżnienia i ogłosiła nowy ranking klubów europejskich. Lillehammer znów awansowało, tym razem o 268. Pozycji. Obecnie jesteśmy już 219 zespołem Starego Kontynentu. To kolejny świetny wynik, ale do pierwszej setki jeszcze sporo nam brakuje. Z naszych sukcesów skorzystała też cała liga. Nasz kolejny dobry występ i świetna gra Rosenborga w Lidze Europejskiej pozwoliły poprawić nieco rozstawienie rodzimych klubów w pucharach.  Teraz z niecierpliwością czekaliśmy na pierwsze losowanie i rywala w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Brucevsky
12 października 2013 - 10:21