Początek siódmej generacji konsol zwiastował nową jakość filmowości w elektronicznej rozrywce, sprzedaż elektroniczną oraz wprowadzenie dodatków DLC. Z początku producenci obawiali się tych ostatnich, ale po kilku udanych próbach zdecydowali się na masową dystrybucję takowych rozszerzeń. Później zaczęto ciąć koszta, a nawet i same gry, czego doskonałym efektem jest niniejsza pozycja. Battle of Forli domyślnie powinno zostać zawarte w podstawowej wersji Assassin's Creed II. Jednak na konsolach Ubisoft postanowił zablokować ową zawartość i sprzedać ją za 15zł. Jest to oczywiście mała kwota, ale i sam dodatek nie grzeszy wielkością. Na szczęście pecetowi gracze otrzymali przygody związane z wojowniczą Catheriną Sforzą za darmo.
Pod względem fabularnym przygoda Ezio związana jest z rajskim jabłkiem oraz rodziną samej Catheriny mającej spory konflikt z braćmi Orsi. Dodatek ten oferuje niewiele, bowiem zaledwie 6 misji fabularnych, których ukończenie zajmie nam najwyżej 45 minut. Sama rozgrywka została zaś nastawiona na liczne walki. Nie są one wymagające, ale na dłuższą metę mogą nas z pewnością zmęczyć. W końcu ileż można zabijać bezmózgowych i łatwych do pokonania wrogów, prawda?
Na szczęście później styl nieco się zmienia i nawiązuje do podstawowej wersji gry. I tak naprawdę, gdyby nie inne ikonki informujące o dodatkowej zawartości, nigdy bym nie pomyślał, że jest to dodatek do drugiej części najlepszej odsłony Assassin's Creed. Mechanika jest właściwie taka sama, a i cała reszta idealnie wpasowuje się w to, do czego fani zostali przyzwyczajeni. Wliczając w to główny wątek fabularny. Nie ma tutaj właściwie żadnych bonusów, poza jednym.
Ten "ekstra" dodatek to możliwość polatania, a właściwie poszybowania sobie maszyną latającą Leonarda da Vinci. Co prawda poza swoistą frajdą (niestety szybko się nudzącą) nie wnosi on dosłownie nic, ale miło że pojawił się na stałe w samej grze. Jeśli zaś chodzi o samo miasto Forli, to było ono dostępne już w podstawce, tyle że tak naprawdę nie mieliśmy w nim za bardzo co robić. Swoją drogą, jeśli mam być szczery, to jest to jedna z moich ulubionych lokacji w całej grze, bowiem jest mała, zwięzła i w pewnym sensie mroczna, czyli idealnie wpasowująca się w mój gust.
Generalnie, jeśli miałbym podsumować Battle of Forli, to stwierdziłbym, że nie odbiega ono zanadto od tego, co oferuje standardowa wersja. To oczywiście należy zaliczyć na plus. Z drugiej strony jest to nic innego jak wycięta z podstawki zawartość, a ściślej mówiąc zablokowana przez producenta, aby wycisnąć z fanów trochę pieniążków. Oczywiście tyczy się to konsolowych edycji, bowiem w pecetowej wersji stała się integralną częścią, pełniąc tym samym spójną całość.
Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.