Kapitan Phillips - akcja Navy Seals i gra Medal of Honor: Warfighter - DM - 4 listopada 2013

Kapitan Phillips - akcja Navy Seals i gra Medal of Honor: Warfighter

źródło: www.soundtrackmania.com


Zaplanowana na 8 listopada premiera filmu Kapitan Phillips oraz nie tak dawne, średnie wrażenia po przejściu Medal of Honor: Warfighter, skłaniają do bliższego poznania prawdziwych wydarzeń, na których oparto film – a dokładniej ich finału, czyli akcji komandosów Seal Team Six. Jej zakończenie to wypisz wymaluj jeden z ulubionych (ale też najbardziej oklepanych) motywów gier FPS: snajperzy na sygnał, jednocześnie likwidują kilka celów. Tym razem wydarzyło się to nie w Call of Duty, a w niedzielę 12 kwietnia 2009 r. niedaleko wybrzeży Somalii. Strzały oddano z pokładu okrętu USS Bainbridge. Ale zaczynając od początku… (uwaga - historia oparta na faktach, więc tekst  zawiera spoilery odnośnie zakończenia filmu)


Statek Maersk Alabama został porwany przez somalijskich piratów 8 kwietnia 2009 r. i był to pierwszy taki przypadek od początku XIX wieku ataku i porwania amerykańskich obywateli, dlatego  zdecydowano o użyciu floty i sił specjalnych marynarki wojennej USA. Streszczając szybko historię statku: załoga zdołała wieczorem go odbić, pojmać jednego z piratów, a 11 kwietnia Alabama zakotwiczyła w Mombasie, gdzie na pokład wkroczyło FBI.
Przed oswobodzeniem jednostki, prawdopodobnie na prośbę samego kapitana, czterech piratów zabrało Phillipsa na niewielką łódź ratunkową z zapasem jedzenia i wody. Ich celem było dobić jakoś do Somalii, połączyć się z innymi piratami, zaszyć porwanego kapitana gdzieś na lądzie, a to dałoby im o wiele lepszą pozycję do negocjacji.


Rankiem 9 kwietnia, na pozycję Maerska i szalupy dotarł amerykański niszczyciel USS Bainbridge, z negocjatorami FBI oraz zwołanymi na szybko (przebywali w Afryce) paroma komandosami Devgru, czyli Seal Team Six (Rycerzami Jedi - jak mawiają o nich inni Sealsi, posiadanie przez elitarnych komandosów jeszcze bardziej “elitarnej elity” we własnych kręgach to temat na zupełnie inną historię-klik). Reszta komandosów ST6 wyruszała właśnie z różnych miejsc na świecie, by dotrzeć ostatecznie na Bainbridge, rozważano bowiem sporo scenariuszy akcji ratunkowej,  łącznie z cichym desantem w Somalii i atakiem lądowym na obóz piratów.


W międzyczasie trwały negocjacje pomiędzy FBI a piratami. Za Phillipsa żądano 2 miliony dolarów. W którymś momencie kapitanowi udało się nawet uciec z łódki - wyskoczył do morza, ale po serii wystrzelonej z AK zawrócił. Piraci po tym wyrzucili do morza telefon i krótkofalówkę, podejrzewając że Phillips dostaje instrukcje z okrętu.

źródło: www.wired.com


Morze wokół szalupy gęstniało. Oprócz niszczyciela był już tam USS Halyburton ze śmigłowcami, okręt szturmowo-desantowy USS Boxer, a z góry wszystko monitorował P3 Orion. Piraci pogorszyli swoją sytuację, ostrzeliwując seriami USS Halyburton, który nie odpowiedział ogniem - negocjacje jednak przerwano.

W sobotę na USS Boxer dotarła w dość widowiskowy sposób reszta Seal Team Six - żołnierze skakali na spadochronach z samolotów C17, zrzucono również szybkie pontony HSAC. Po wylądowaniu w wodzie, załogi na łodziach dotarły na okręt.


Sytuacja na szalupie wciąż pogarszała się dla piratów. Skończyło się paliwo i łódka dryfowała po morzu. Kapitan USS Bainbridge zdołał przekonać dowódcę Somalijczyków, by wziąć szalupę na hol. Dostarczano im tą drogą (ponton przy linie) wodę, jedzenie, a w pewnym momencie przybył nawet  pirat. Okazało się, że jeden z nich był ranny i poprosił o pomoc medyczną. Opatrzony pirat został potraktowany dość luksusowo: lody, zimna cola - wszystko serwowane na pokładzie, tak by widzieli to jego towarzysze. Kazali mu porozumiewać się z nimi krzykiem, co nie było łatwe. Na prośbę samych piratów skrócono więc linę holującą szalupę, co było sprytnym posunięciem ze strony negocjatorów. Po zapadnięciu zmroku i przy dość niespokojnym morzu, aby piraci nie wyczuli zmian, linę skracano jeszcze kilkukrotnie.

źródło: www.vg247.com


Przez całą noc snajperzy obserwowali trzech porywaczy. Laserowe celowniki pokazywały swą kropkę tylko w świetle noktowizorów. Problemem było jednak to, że jeden z Somalijczyków przebywał z tyłu szalupy i nie był zbyt widoczny. W końcu jednak zmienił pozycję i jego sylwetka pokazała się w siatce lunety. Komandosi pociągnęli za spusty - wszyscy jednocześnie.

Trzy strzały z pokładu USS Bainbridge, 3 ciała osunęły się w pomarańczowej szalupie. Jeden z piratów w śmiertelnej konwulsji zdołał jeszcze wystrzelić z AK, ale na szczęście bez szkód. Szybkie pontony Sealsów dotarły do łódki, kapitan leżał związany, cały, zdrowy i oszołomiony. Ponoć przejawiał minimalne oznaki syndromu sztokholmskiego, pytał żołnierzy dlaczego to zrobili. Czwarty pirat, przebywający na okręcie został wzięty do niewoli. Z jego menu w jednej chwili usunięto lody i coca-cole. Sealsi na USS Boxer byli trochę niepocieszeni, ale spragnieni każdego szczegółu opowieści o akcji na Bainbridge. 



Szalupa ratunkowa stała się eksponatem w muzeum Navy Seals
źródło: www.parade.com

Swoją historię kapitan opowiedział w książce A Captain's Duty: Somali Pirates, Navy Seals, and Dangerous Days at Sea. Na jej podstawie opiera się film, w Polsce książka (Kapitan na służbie) będzie w księgarniach po 4 listopada. Można już ją jednak kupić online w wydawnictwie Znak.

Gra Medal of Honor: Warfighter daje nam okazję do oddania strzału z pokładu niszczyciela Bainbridge, do jednego z piratów. To jeden z ciekawszych fragmentów tej niezbyt dobrej gry – pokazuje chęci twórców do realnego pokazania roli operatora. Szkoda, że potraktowano to tak po macoszemu. Odpowiednia, dłuższa cutscenka, wprowadzająca w sytuację porwania i roli ST6 w akcji ratunkowej, pokazanie sił US Navy wokół szalupy, HALO jump i dopłynięcie pontonem na statek wprowadziłoby o wiele ciekawszy klimat niż 30 sekund patrzenia przez lunetę i strzał.


Niedawno mogliśmy oglądać na ekranach Zero dark Thirty - film, który również kończył się wielką akcją Seal Team Six - dość dobrze i wiernie pokazaną. Miejmy nadzieje, że Paul Greengrass równie spektakularnie zakończy swój film i przypadek Saving Jessica Lynch będzie odosobniony… (dość kiepski film o ogromnej akcji - ok. 600 żołnierzy, w tym siły specjalne, masa sprzętu zaangażowana, by odbić porwaną w Iraku szeregową Jessice Lynch w 2003 r). A filmu o ratowaniu polskich budowlańców w Iraku pewnie się nie doczekamy.

DM
4 listopada 2013 - 19:25