Równolegle do mojej fascynacji grami rozwijało się zainteresowanie wynikami sprzedaży elektronicznych produkcji. Złożyło się na to kilka powodów. Przede wszystkim chciałem się radować z sukcesu finansowego danego tytułu, wiedząc że studio zostało docenione przez szersze grono graczy, co zazwyczaj skutkuje następną częścią. Wyniki sprzedaży pozwalają również na szerszą obserwację zjawisk zachodzących w branży (zwłaszcza w głównym nurcie), a zarazem dają argumenty krytykom, przeciwnikom, a czasami malkontentom. Liczby pozostają obiektywne, ale każdy może je zinterpretować w różny sposób. Jak się sprzedaje seria Wiedźmin w odniesieniu do innych hitów? Jakie wyniki osiąga GTA V i czemu musimy tak długo czekać na pecetową wersję tej gry?
Źródła informacji
Podstawowa kwestia, gdzie szukać informacji o sprzedaży? Najpewniejsze źródło stanowią raporty finansowe spółek, w których firmy nie przepuszczą okazji do pochwalenia się przed udziałowcami dobrymi wynikami finansowymi. O tych materiałach informacje znajdziecie w newsach większości serwisów growych, ale możecie również sami spróbować poczytać „bełkot” zawarty w raportach. Funkcjonują także wyspecjalizowane strony, które podejmują się policzenia, a raczej oszacowania, ile egzemplarzy gier, konsol zostało sprzedanych w danym okresie. Naczelnym przykładem jest portal VGChartz. Tego typu strony mają jednak poważną wadę, bowiem zazwyczaj nie obejmują wyników z dystrybucji cyfrowej, co sprawia, że podane liczby można uznać za relatywnie wiarygodne głównie w wypadku gier, wydań konsolowych. Wynika to z faktu, że sprzedaż pudełkowa ma wciąż się bardzo dobrze w tym segmencie rynku. Trudno się dziwić, gdy ceny gier konsolowych w elektronicznych sklepach potrafią przekroczyć 250-300 zł.
Seria Wiedźmin
Wspomniałem we wstępie o serii Wiedźmin. Jak się sprzedaje nasz naczelny produkt eksportowy? Wedle informacji udzielonej przez firmę łączna sprzedaż produkcji z zabójcą potworów wyniosła 6 milionów egzemplarzy. Niestety nie udostępniono dokładnych danych, co do każdej części, ale można założyć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że wartości są zbliżone z lekką przewagę na rzecz dwójki. Wynik finansowy co najmniej dobry, ale jeszcze nie oszałamia.
Pamiętajmy, że gry z Geraltem są wciąż intensywnie przeceniane (pierwsza część swego czasu była również dodawana do zamówień w serwisie GOG), co podbija wynik, ale zyski odpowiednio się zmniejszają. Nie stanowi to znaku niskiej jakości tych gier. Ta polityka cenowa przyczynia się za to do zdobywania przez serię nowych fanów. Nie zapominajmy, że mamy do czynienia z względnie świeżą marką, a dzięki tym działaniom coraz silniej osadza się ona w świadomości graczy. Jestem przekonany, że te działania zdecydowanie zaprocentują przy premierze trzeciej części, tym bardziej że konsolowe wersje zostaną wydane równolegle lub niedługo po wypuszczeniu pecetowej edycji. Gwoli ciekawostki, wg VGChartz Wiedźmin 2 w wersji na Xboxa 360 sprzedał się w liczbie 0,68 miliona.
Liczby niektórym mogą się wydać niezrozumiałe bez porównania do wyników innych produkcji. Przedstawię kilka przykładów:
Czytając wiadomości o wynikach sprzedaży, warto mieć też na uwadze, czy w raporcie, newsie posłużono się zwrotem „shipped” (dostarczone do sklepów) czy „sold” (sprzedane bezpośrednio do graczy).
GTA V
Przyjrzyjmy się teraz najgłośniejszej produkcji tego roku i prawdopodobnie w historii gier jak dotąd, a mianowicie GTA V. Produkcja iście rekordowa, która będzie długo pamiętana. Trudno podać dokładną liczbę sprzedanych kopii, ale istnieją silne przesłanki, że przekroczono liczbę 30 milionów egzemplarzy, a przecież nie minęło jeszcze dużo czasu od premiery. Posiłkując się VGChartz, do graczy trafiło ponad 25 milionów pudełek, nie można jednak zapominać o dystrybucji cyfrowej, w której GTA V również bryluje. Dodajmy przeceny oraz tańsze edycje w przyszłości, a jest szansa na przekroczenie 35 000 000. Prawdziwy fenomen.
Wiele osób zastanawia się, czy, a raczej kiedy doczekamy się wersji pecetowej i dlaczego zwleka się z jej ogłoszeniem. Przyczyna wydaje mi się jasna, jak zwykle chodzi o pieniądze. Przede wszystkim wydawcy więcej zarabiają (w typowych sytuacjach) na wersjach konsolowych, co siłą rzeczy wynika z ceny oraz przede wszystkim popularności konsol na zachodnich rynkach. Drugim bardzo ważnym czynnikiem jest ograniczenie skali piractwa. Oczywiście zabezpieczenia konsol zostały złamane, ale jednak proceder ten w przypadku sprzętu Microsoftu oraz Sony nie osiąga tak horrendalnych rozmiarów jak w przypadku pecetów, a i spełnienie tej pokusy wymaga więcej zachodu. Zauważmy też, że dużo osób posiada jednocześnie dobre komputery oraz konsole. Nawet gdy ci ludzie chcą koniecznie zaczekać na wersję pecetową, bo np. lubią mody, to wielu z nich nie wytrzyma oczekiwania i skusi się na zakup upragnionej gry w cenie 200 zł (niektórzy zapewne potem dokupią edycję na blaszaka). Firma ma zatem wielkie profity z takiej sytuacji.
Wersje pecetowe wbrew pozorom nie są tak strasznie lekceważone przez wydawców. Fakt, czasami przychodzi długo czekać na konwersję danego tytułu, ale żadni biznesmeni nie odpuszczą możliwości uzyskania dodatkowego zarobku.
Udział zysków pecetowych wersji produkcji multiplaformowych prawie zawsze jest niższy od tych z choćby jednej konsoli. Co prawda dużo zależy od danej gry, ale można przyjąć, że PC zwykle posiada 5-20 % w skali całej sprzedaży. Suma nie powala, ale jednocześnie stanowi okazję na tyle dużą, że tylko niektórzy wydawcy ją odpuszczają, zwłaszcza w obliczu mniejszych kosztów spowodowanych rozwojem dystrybucji elektronicznej. W przypadku GTA V, jak przypuszczam, zadecydowano, że wpierw musi się nasycić rynek konsolowy (co z biznesowego punktu widzenia jest jak najbardziej zrozumiałe), a dopiero potem będą zbierane „pecetowe okruchy”. Bardzo zbliżony przypadek odnotować można przy premierze czwartej części serii. W jej przypadku na pecetową wersję przyszło czekać nieco ponad pół roku. Wokół GTA V jest jednak większy boom, szał marketingowy, dlatego okres ten nieco się wydłuży. O ile nie zdarzy się nic oczekiwanego, to sądzę, że taką edycję otrzymamy w okolicach kwietnia 2014 roku.
Jak widać, analiza wyników sprzedaży pozwala na wyciągniecie ciekawych obserwacji, wniosków. Wiadomym jest, że gry pozostają naszym podstawowym hobby, ale sądzę, że „urok cyfr” doskonale komponuje, uzupełnia się z nim, pozwalając zaangażowanym miłośnikom tej branży na wnikliwsze poznanie mechanizmów w niej funkcjonujących.
Odwiedź i polub mój profil. Znajdziesz na nim wiele ciekawych materiałów, nie tylko z gameplaya.