Braterstwo ponad wszystko - eJay - 27 grudnia 2013

Braterstwo ponad wszystko

eJay ocenia: Brothers: A Tale of Two Sons
90

Tak się składa, że w mijającym roku moje zainteresowanie w większości wzbudzały gry małe, niezależne, nawet wydane w wersji beta. Na mojej liście nie brakuje oczywiście tytułów bardziej znanych, na które dzielnie przeznaczałem kolejne godziny grania. Tak czy siak w tych starciach to Dawid wygrywał z Goliatem. Ścieranie w Call of Juarez: Gunslinger, Payday 2 oraz The Incredible Adventures of Van Helsing będę wspominać na pewno lepiej niż zliczanie błędów w Battlefield 4, idiotyzmy Aliens: Colonial Marines czy jakościowe braki Batman: Arkham Origins.

Do pierwszej grupy trafił w ostatnim czasie jeszcze jeden maluczki gracz, który jednocześnie poprzewracał mój prywatny ranking naj-naj. A mowa tu o Brothers: a Tale of Two Sons produkcji studia Starbreeze.

Gra znalazła się na moim koncie Steam z uwagi na wyprzedaż świąteczną. Wydane 6 Euro trudno nazwać ryzykowną inwestycją, choć fakt faktem, że był to zakup w ciemno, oparty wyłącznie na pozytywnych opiniach użytkowników platformy Valve. Brothers to mieszanka przygodówki, gry zręcznościowej oraz logicznej, przywołująca skojarzenia z serią Trine (gameplay) oraz Fable (klimat). Ale przede wszystkim jest to fabularno-emocjonalny walec. Historia jest bardzo filmowa, co nie powinno dziwić, gdyż nad jakością scenariusza czuwał Josef Fares – jeden z bardziej uznanych reżyserów w Szwecji. Efekt jest zdumiewający, bo rozgrywka pochłania jak dobry odkurzacz i cały czas angażuje gracza niczym porządnie wykonany hit kinowy.

Przykład współpracy bohaterów - starszy brat dzierży pochodnię i broni młodszego przed wilkami.

O co cały ten hałas? Bohaterami Brothers są tytułowi bracia, którzy ruszają w pełną niebezpieczeństw i przygód wyprawę po lek dla chorego ojca (matka zginęła w tragicznych okolicznościach, o czym dowiadujemy się oglądając intro). Podróż przebiega przez kilka krain, w których przyjdzie nam się zmierzyć z wieloma zagadkami wykorzystującymi zdolności braci. Pierwszy - młodszy i niższy, lepiej spisuje się w sytuacjach wymagających sprytu i zwinności. Drugi – starszy i wyższy, korzysta ze swojej siły przy przesuwaniu dźwigni. Bywają również momenty, gdy bracia muszą działać razem (np. przenosząc jakiś kawał metalu). Rozgrywka jest przez to dobrze wyważona i płynna, w czym zasługa także niskiego poziomu trudności. Brothers nie jest produkcją przeznaczoną dla hardkorowców. To lepsza propozycja dla osób stawiających na doznania, niż maksowanie wyników.

Sporą dozą oryginalności wykazali się twórcy implementując niecodzienny system kierowania bohaterami. Braćmi sterujemy równocześnie i niezależnie, korzystając z gałek analogowych na padzie lub odpowiednich przycisków na klawiaturze (WSAD + strzałki). Na początku może sprawiać to trochę problemów, ale im dalej w las tym lepiej. Całość udało mi się przejść bez korzystania z pada (ale ten czekał w pogotowiu), więc eksperyment uznaję za udany. I jeszcze coś o stronie audiowizualnej - grafika napędzana przez Unreal Engine jest bardzo malownicza, lokacje wykonano z dbałością o szczegóły, a całość jest porządnie zoptymalizowana (stałe 60 fps na konfiguracji sprzed 3 lat).

Gra potrafi uraczyć Nas ładnymi widokami.

Z kolei warstwa dźwiękowa to klasa sama w sobie. Rewelacyjnym pomysłem była rezygnacja z mówionych dialogów na rzecz simsopodobnych gestów i pomruków. Dzięki temu gracz staje się niejako narratorem i autorem dialogów, ale i to nie jest do końca potrzebne bo Brothers pieruńsko dobrze radzi sobie z opowiadaniem poprzez obraz. Muzyka zaś to prawdziwy miód i jeszcze raz miód.

Zasadnicze pytanie, z jakim zmierzyłem się po ujrzeniu napisów końcowych to „dlaczego Borthers tak bardzo mi się podobało?”. Na moją ocenę wpłynął szereg czynników, od baśniowej atmosfery po fajny humor. Aczkolwiek ta gra jest po prostu doskonale uszyta i niczego jej nie brakuje. To prosta historia, która nie sili się na dopowiedzenie faktów w ewentualnych sequelu lub DLC. Jest to tytuł kompletny, przemyślany, miejscami śmieszny, innym razem wzruszający i mroczny (jak to z baśniami...). Owszem, przygoda do długich nie należy, ale za taką kasę i przy takim wykonaniu? Grzech nie brać i nie spędzić z braćmi miłego wieczoru. Dla mnie dzieło Starbreeze to takie The Walking Dead sprzed 12 miesięcy (zachowując oczywiście odpowiednie proporcje). Oba tytuły ni z gruchy, ni z pietruchy dostarczyły mi wrażeń, których nie potrafili dostarczyć ludzie z Electronic Arts, Blizzard, Bethesda i innych topowych firm.

PLUSY:
+ fabuła, wliczając w to świetne zakończenie
+ baśniowy klimat i płynna rozgrywka
+ dobra oprawa graficzna, różnorodna sceneria
+ świetna oprawa dźwiękowa (muzyka!)
+ sterowanie dwójką boahterów, choć na początku może wydawać się trudne
+ odpowiednie wpasowanie elementów humorystycznych
+ poziom trudności

MINUSY:
- w tej cenie? Brak!
- może jakieś okazjonalne przenikanie obiektów

eJay
27 grudnia 2013 - 13:12