Masa pochlebnych listów i pocztówek, jakie otrzymałem po opublikowaniu nowatorskiej i rzetelnej recenzji Need for Speed: The Run, spowodowały, że w podobny sposób spróbuję ocenić grę Quantum Conundrum. Tytuł bardzo sympatyczny, szalenie pomysłowy, ale jednocześnie z wyraźnymi brakami. Liczba "75" z boku wyraźnie mówi, że mamy do czynienia z dobrą produkcją, ale - podobnie jak w przypadku The Run, choć w zupełnie inny sposób :P - potencjał nie został do końca wykorzystany [pamiętajcie: punktem wyjścia jest ocena 5,5/10]
Quantum Conundrum to efekt wytężonej pracy umysłowej Kim Swift (i jej kolegów), która dawno temu spłodziła niezależne Narbacular Drop, a to z kolei pozwoliło powołać do życia wspaniałą grę Portal. QC kontynuuje tradycję oferowania zainteresowanym pierwszoosobowych gier logicznych, które w 100% opierają się na jednym, dobrym pomyśle. Wcześniej były portale, a teraz mamy manipulowanie wymiarami. Jesteś małoletnim siostrzeńcem swojego genialnego, ale szalonego wujka, który eksperymentuje bez ustanku w swojej wypasionej rezydencji. Gdy po raz kolejny wpadasz w odwiedziny, okazuje się, że wujek zniknął (choć jego głos donośnie rozbrzmiewa ci w uchu), a Twoim zadaniem będzie go uratować. Jak? No przecież, że stosując wypasioną rękawicę do manipulowania wymiarami.
za świetny pomysł wyjściowy i satysfakcjonującą mechanikę zabawy. Bo pomysł to przynajmniej połowa sukcesu! Z wszystkimi wyzwaniami, jakie przyjdzie nam pokonać, radzimy sobie za pomocą multiwymiarowego manipulatora, zwanego w grze IDS (inter-dimensional shift) Device. Poza tym normalnym, standardowym nudnym wymiarem, gra posiada jeszcze cztery wymiary wyjątkowe, które są wprowadzane do gry w odpowiedniej kolejności. Wymiar pluszowy sprawia, że wszystko staje się niesłychanie lekkie, łatwe do przenoszenia, ale też podatne np. na podmuchy z wielkich wiatraków. Kolejny jest wymiar super-ciężki zamieniający nawet najlżejsze przedmioty w pancerne kotwice. Trzeci wymiar jest poooowoooolnyyyyy - czas płynie dużo wolniej, dzięki czemu można spokojnie dokonywać manipulacji, wymierzać skoki etc. Zaś na sam koniec dostajemy wymiar odwracający grawitację - co nie jest przymocowane, leci do góry. Łączenie właściwości kilku wymiarów na przestrzeni sekund daje dużo radochy i sporą satysfakcję. Mechanizm zabawy jest naprawdę bardzo dobry.
za nierówny poziom trudności. Niestety - mimo tak rewelacyjnej podstawy, mam wrażenie, że cała gra zyskałaby na nieco wyższym poziomie trudności. Zagadki pod koniec wydają się zbyt łatwe i nie stanowią wielkiego wyzwania. Z drugiej jednak strony Quantum Conundrum bardzo lubi korzystać z motywów platformówkowych, a wszyscy wiemy, jak super-intuicyjne jest skakanie po małych płaszczyznach w widoku FPP i bez istniejących w grze nóg.
za lekki klimat i poczucie humoru. Bo ja lubię gry wesołe, z nawiązaniami do popkultury, kolorowe i zaprojektowane z lekkością. I taką grą jest Quantum Conundrum. Sympatyczna oprawa graficzna, pastelowe barwy, zabawne teksty podczas (krótkiego!) ładowania poziomów i jakiś taki ogólny "pozytywizm". podoba mi się.
za zbyt szybko wkradającą się monotonię. I to mi się nie podoba. Pod koniec zaczął mnie męczyć jednostajny wystrój posiadłości wuja, mimo starań, by zwykłe korytarze nieco urozmaicić. Pierwszy Portal cierpiałby na to samo, gdyby nie fakt, że był dużo krótszy, niż QC. Portal 2 z kolei akcję wydłużył okrutnie, ale jednocześnie urozmaicił do granic możliwości. QC na dłuższą metę jest po prostu gra robioną na jedno kopyto, które nie okazuje się aż tak rajcujące, jak to w grze z logo Valve. No i dlaczego okna wposiadości są matowe i nieprzezroczyste? Gdybym mógł wyjrzeć na zewnątrz i spojrzeć na jakieś ładne łąki lub lasy, byłoby dużo milej.
za postać wujka. Wujek głownego bohatera, choś czasem powie coś ciekawego i zabawnego, jest w gruncie rzeczy tak jakby dupkiem. Nie lubi naszego bohatera, obraża go i jednocześnie każe mu się ratować. Gdybym miał wybór, to takiego wujka zostawiłbym w albumie ze zdjęciami rodziny, której się zazwyczaj nie ogląda.
za postać Ike'a - sytuację "sympatyczności" w grze wyrównuje ten międzywymiarowy zielonkawy miso z żółtymi oczami, który wydaje śmieszne odgłosy, ale zdarza mu się też przerażająco wrzasnąć (nic dziwnego, skoro nie wiadomo z jakiego świata przyszedł).
A zatem: startując z poziomu gry najśredniejszej ze średnich, czyli takiej na 5,5/10 dodałem i odjąłem powyższe, a werdykt brzmi 7,5/10. Quantum Conundrum to dobra, bardzo pomysłowa gra, która kosztuje niewiele i zapewnia kilka godzin frajdy. Pewnie trochę się czepiam, ale QC ma ten dyskomfort, że powstało po Portalu.