Berek na Polu Bitwy - recenzja DLC Walka w zwarciu do Battlefielda 3 - guy_fawkes - 6 stycznia 2014

Berek na Polu Bitwy - recenzja DLC Walka w zwarciu do Battlefielda 3

Jak najłatwiej zjednać sobie klientów konkurencji, oferującej nieco inny produkt? To proste – wypuścić na rynek coś podobnego! Wcielenie w życie tej zasady miało być kolejnym małym kroczkiem duetu DICE/Electronic Arts na drodze do odebrania Call of Duty korony najlepiej sprzedającego się króla FPS-ów. Fanów Battlefielda, rozkochanych w wielkich mapach i wojnie na iście epicką skalę, nie przekonywano długo do zakupu trzeciej odsłony. Problem stanowili Ci, którzy woleli ultraszybką zabawę w berka w ciasnych, małych lokacjach, bez możliwości zrównania wszystkiego z ziemią za pomocą czołgu czy myśliwca – a właśnie taką rozgrywkę oferuje CoD. Nic dziwnego, że wśród 5 rozszerzeń do Battlefielda 3 i na to pojawiła się stosowna odpowiedź w postaci dodatku Walka w zwarciu.

W TO MI GRAJ!
Nie ukrywam, że mnie tego typu gameplay odpowiada, jakkolwiek równocześnie jestem zauroczony skalą i filmowością starć w bardziej standardowym multi BF3. Wydarzenia w Walce w zwarciu rozgrywają się w mgnieniu oka – z uwagi na rozmiar map i fakt, że mogą pomieścić aż 32 graczy, fragi wpadają i wypadają jeden za drugim: ściągniesz dwóch przyjemniaczków, zdążysz jeszcze wrzucić granat do sąsiedniego pomieszczenia, a nagle ktoś wbija Ci nóż prosto w serce, by zdobyć któryś z kilku nowych nieśmiertelników. Pachnie mi to znajomym z Call of Duty chaosem, gdzie cały myk nie tkwi w znalezieniu przeciwnika, lecz w szybszej od niego reakcji. Tutaj oczywiście sporo do powiedzenia ma ping, ale nie tylko, bowiem jedna z garści świeżych pukawek, SPAS-12, to niezła kosiarka, prawdziwy czyściciel ciasnych korytarzy. Generalnie na takim metrażu to strzelby mają największą rację bytu, a gdy ktoś biega ze snajperką wygląda to jeszcze absurdalniej niż we flagowej serii Activision. Niestety, ten rozgardiasz nie został ogarnięty tak, jak powinien – nagminnie trafiają się przypadki spawn killów – odrodzeni gracze nie mają żadnej ochrony, a gra niezbyt się troszczy o to, by wskrzesić ich z dala od rozjuszonych wrogów; czasem nawet na dzień dobry stajemy naprzeciw… wrogiej pary. Klaustrofobiczne lokacje niekiedy czynią też bezsensowną pracę medyka (czyli Szturmowca) – nierzadko wstawałem z martwych tylko po to, by po ułamku sekundy znów paść, choć taki już urok małogabarytowych map.

"A nuż wpadnie mi jakiś kill" - pomyślałem i wcisnąłem odpowiedni klawisz

PRAWIE PERFEKCYJNY GUN GAME
Walka w zwarciu
przynosi także znany i lubiany z innych shooterów tryb Gun Game, tutaj nazwany Mistrz Broni, w którym zaczyna się od relatywnie słabej giwery, by wraz z fragami zdobywać lepsze pukawki. Zasady są jednak nieco inne, niż chociażby w Black Ops II: w ten sposób rozgrywamy Team Deathmatch i w zależności od strony konfliktu czy ustawień serwera otrzymujemy dostęp do innych zestawów, co jest wielkim plusem – nie nudzi tak szybko, jak w BO2. Co więcej, na następną potrzeba 2 fragów, ale oberwanie z noża nie degraduje od razu, tylko zabiera 1. Generalnie rozgrywka w tym trybie przynosi sporo frajdy, gdyż nikt tutaj nie kampi z prostej przyczyny: szkoda czasu, bo liczy się wyścig do ostatniego poziomu, gdzie swoją klasę trzeba potwierdzić np. zabiciem przeciwnika za pomocą noża. Jak powiedziałby mistrz Yoda, w tym trybie agresja jest silna – ludzie niemal sobie wyrywają kille, a cienkie ściany apartamentów na mapie Ziba Tower chętnie poddają się orgii zniszczenia. To oraz zachowanie broni najbardziej odróżnia ten dodatek od berka z Call of Duty, gdzie wszystko jest sterylne i absolutnie niepodatne na ołowiowe pieszczoty. W tej materii Walka w zwarciu, a głównie jej silnik – Frostbite 2 – pokazuje technologiczną wyższość nad zaśniedziałymi trybami CoD-a, pamiętającymi jeszcze czasy Quake’a III.

Mistrza Broni cechuje syndrom "jeszcze jednego meczu"

ZŁOMOWISKO I… COŚ TAM JESZCZE BYŁO, ALE CO?
Ostatnią nowością dotyczącą filozofii samej rozgrywki jest nowy tryb Dominacja w Podboju, czyli adaptacja znanego z podstawki Podboju do tutejszych „warunków lokalowych”. Sporo graczy narzeka na jego chaotyczność, ale cóż – dokładnie ten sam problem występuje u konkurencji. Ze świeżych pukawek za faktycznie wart uwagi z mojego punktu widzenia uznałem tylko wspomnianą strzelbę włoskiej produkcji, ale wśród jeszcze 9 dodatkowych każdy ma szansę znaleźć coś dla siebie. Może będzie to M5K? Albo austriacki Steyr AUG A3? Nawet jeśli nie, to zawsze pozostaje znany już, szeroki arsenał oraz naturalnie same mapki, tradycyjnie w liczbie 4. Złomowisko (Scrapmetal) to opuszczony kompleks przemysłowy, Operacja 925 to biurowiec z podziemnym parkingiem, Forteca Donia (Donya Fortress) spodoba się miłośnikom berka w korytarzach ciasnych niczym tramwaje w godzinach szczytu, zaś Wieża Ziba (Ziba Tower) obudzi wspomnienia w fanach Modern Warfare 2, rozkochanych w Highrise, czyli walce setki metrów nad poziomem ulic, na szczycie wieżowców. Niestety, Operacja 925 i Wieża Ziba są trochę zbyt do siebie podobne – chciałoby się, by każda lokacja przynosiła ze sobą diametralną zmianę klimatu i w tym kontekście najbardziej charakterystycznie wypada Złomowisko. Jednocześnie trawią je glitche i cwaniaczki chętnie je exploitujący – a to ktoś zapadnie się do połowy w podłogę, że wystaje mu tylko czubek głowy, a to wlezie w pozornie niedostępny zaułek niczym kozice na obiegających Internet zdjęciach. Szkoda, że pomimo półtora roku, jaki minął od premiery recenzowanego DLC nadal nie poradzono sobie ze wszystkimi bugami (są także inne – ze dwa razy nie wiadomo dlaczego nagle straciłem kontrolę nad postacią, zupełnie jakby zniknęła), w tym również wspomnianymi wcześniej błędami związanymi z miejscami respawnu.

Gdzie diabeł nie może, tam cwaniaka pośle

#FREEGAMEZPLOX
Mimo swych błędów i troszkę niejakich mapek, Walka w zwarciu przypadła mi do gustu. Teoretycznie to najmniej „battlefieldowe” z rozszerzeń, ale moim zdaniem taki eksperyment był potrzebny i w głównej mierze się powiódł. Teraz multi BF3 jest naprawdę "dla każdego"! Na jego korzyść przemawia także fakt, że podczas zeszłorocznego E3 rozdawano go za darmo. Czyżby odświeżacz powietrza po Złotej Kupie…?

Jeśli ktoś ma ochotę śledzić mnie na Twitterze, zapraszam tutaj: https://twitter.com/guy_fawkes_gt

Zapraszam również do mojej strony na FB, gdzie zamieszczam wszystkie linki do publikowanych przeze mnie treści i ciekawostki: http://www.facebook.com/GuyFawkes88              

guy_fawkes
6 stycznia 2014 - 01:42