Przytłoczony rozmaitymi obowiązkami masz mało czasu na granie. Gdy w końcu uda ci się wygospodarować luźną godzinę jesteś zbyt zmęczony i senny, by uruchomić ogrywany od kilku godzin tytuł. Nawet jeśli byś się na taki krok zdecydował to ucierpi na tym prezentowana historia, nie docenisz kunsztu grafików, a i być może w ogóle utkniesz na jakimś nieco bardziej wymagającym fragmencie, nie mając potrzebnej koncentracji i dysponując słabszym refleksem. Możesz zdecydować się na inne, mniej angażujące formy rozrywki. Ewentualnie możesz szukać ratunku w pozostawionej właśnie na taką okazję „grze drugoplanowanej”.
O potrzebie i korzyściach posiadania takiego tytułu przekonałem się w trakcie gorącej końcówki 2013 roku. Sporo rozmaitych obowiązków sprawiło, że gry spadły na drugi, momentami nawet na trzeci plan. Zbyt zmęczony na kolejne spotkanie w FIFA 14, mający zdecydowanie za bardzo dość komputera, by spędzać z nim czas przy Football Managerze 2013 i stojąc przed ważną decyzją na temat rozpoczęcia kolejnej gry na PlayStation 2, utknąłem w martwym punkcie. Chciałem pograć, miałem na to kilkanaście wywalczonych minut, ale sił i motywacji brakowało. Niespodziewanie na ratunek nadjechało mi Gran Turismo na PSP.
Do tej pory dzieło Polyphony Digital na handhelda zbierało u mnie głównie minusy i było źródłem narzekań. Zirytowany nieobecnością trybu kariery nie grałem dużo, jakoś nie widząc specjalnego sensu w wygrywaniu kolejnych wyścigów i kupowaniu nowych samochodów. Gran Turismo było zdecydowanie „drugoplanowe”, wybierane zawsze, gdy z różnych powodów nie chciałem lub nie mogłem uruchomić częściej ogrywanych tytułów, a i nie chciało mnie się lub nie było możliwości poczytać, pooglądać lub gdzieś wyjść. W końcówce roku te wyścigi na PSP zagrały jednak swojego asa z rękawa i okazały się nad wyraz przydatne w zaspokajaniu „growego głodu”.
Handheldowe Gran Turismo nie wymaga wiele, by oferować dobrą zabawę. Wybierasz pasujące auto, ustalasz liczbę okrażeń na danym torze i ruszasz z piskiem opon z linii startu, by pokonać trzech oponentów. Jak pójdzie ci dobrze, zarobisz więcej kasy i byś może zyskasz szansę na zmagania z trudniejszymi przeciwnikami, a jak nie to kasy na konto wpłynie po prostu mniej. Nie trzeba główkować, nie trzeba skupiać się na fabule, łączyć faktów i rozwiązywać zagadek. Nie trzeba dbać o statystyki i wyniki, bo nawet pięć porażek z rzędu nie oznaczało będzie, że na przykład spadniesz z ligi lub zostaniesz wyrzucony z wirtualnej posady. Jeździsz bez konieczności długich przygotowań, bezstresowo. Ot sprawdzasz, czy chevrolet camaro sprawdzi się na Costa di Amafi i testujesz wirtualne lamborghini na Grand Valley Speedway.
Pod koniec zeszłego roku przekonałem się, jak ważne jest posiadanie w bibliotece „gry drugoplanowej”. U mnie aktualnie tę rolę spełnia Gran Turismo na PSP, które uzupełnia FIFA 14, Football Managera i ostatnio Canis Canem Edit. A jak jest z tym aktualnie u was? Macie jakieś konkretne tytuły dobrze spełniające podobną rolę?