Moja kariera w FM13 #55: Żegnaj Lillehammer witaj ... - Brucevsky - 25 stycznia 2014

Moja kariera w FM13 #55: Żegnaj Lillehammer, witaj ...

Źródło: theforeigner.no

Po długiej karierze w FIFA 12 zdecydowałem się spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu w Football Manager 13. Wybór padł na tryb Classic, który stanowi idealne rozwiązanie dla osób pozbawionych dużych ilości wolnego czasu. Postanowiłem relacjonować wam swoje postępy. Przy okazji jest szansa podyskutować o samej grze, młodych talentach, bugach i różnych ciekawostkach.

Po trzynastu sezonach pracy w Lillehammer FK nadszedł czas na pożegnanie. Zapadła decyzja, by poszukać nowych wyzwań i powalczyć o zwycięstwo w Lidze Mistrzów z inną drużyną. Do tego celu potrzebna była przeprowadzka do silnej ligi z zachodniej Europy, do której będą chcieli przyjść wszyscy zawodnicy świata. Czy mając na koncie trzy mistrzostwa Norwegii, trzy zwycięstwa w pucharze tego kraju, awans do faz grupowych Ligi Europejskiej i Ligi Mistrzów, miałem powody, by liczyć na zatrudnienie w mocnym europejskim klubie?

Przykład Vladimira Petkovicia, który z Young Boys Berno przeniósł się do Lazio Rzym, czy Ole Gunnara Solskjaera, który zamienił Molde na Cardiff  FC, dawał mi podstawy, by w to wierzyć. Na początku stycznia złożyłem rezygnacje ze stanowiska szkoleniowca Lillehammer. Wzruszające pożegnanie z tysiącami kibiców i członkami zarządu na zawsze zapisze się w mojej pamięci. Pora jednak było ruszać dalej. Byłem spokojny o losy klubu, który w swoje ręce przejmował szkoleniowiec Odd Grenland. Wcześniej osiągał on bardzo przyzwoite rezultaty z dużo słabszą jedenastką, więc teraz powinien mądrze wykorzystać nowe, większe możliwości i utrzymać Lillehammer w czołówce ligi norweskiej.

Udałem się na kilkumiesięczny urlop, by wrócić do pracy w połowie maja 2026 roku. Sezon ligowy właśnie dobiegał końca, sytuacja w ligach się klarowała, zbliżało się okienko transferowe. Zacząłem szukać nowej posady  i rozsyłać CV do klubów bez trenera. Tuluza z Ligue 1, zdegradowana właśnie do Serie B Cesena, drugoligowa włoska Brescia, wszystkie jednak odmówiły, decydując się na lokalne, bardziej znajome nazwiska. Z prezesów wychodziła niechęć do ryzyka, ujawniało się zadowolenie z obecnej, przeciętnej sytuacji. Gdy kolejne tygodnie poszukiwań nie przyniosły efektu, zacząłem też proponować swoją kandydaturę ekipom z niższych lig. Skoro sukcesy z Lillehammer ich nie przekonują to przezimuję gdzieś na zapleczu, pokażę się z dobrej strony i zmuszę ich do zwrócenia na mnie uwagi – myślałem.

Skrajny przykład, odmówił mi nawet francuski trzecioligowiec

Ostatecznie po długich poszukiwaniach i kilku nerwowych rozmowach, wylądowałem w spokojnym klubiku z trzeciej ligi włoskiej, Cuneo. Przedostatnia drużyna poprzedniego sezonu, która cudem uniknęła bezpośredniej degradacji, a później w jakiś niesamowitych okolicznościach wygrała baraż o pozostanie w Serie C1. Zespół z solidną linią obrony i praktycznie bez piłkarzy potrafiących coś więcej zdziałać w ataku. Ale przynajmniej był to klub zawodowy, ze spokojną sytuacją finansową. Miałem budżet, by zainwestować w nowych piłkarzy, więc wyzwanie wydawało się niezbyt trudne.

Cuneo - szału nie ma, ale to tylko przystanek

Cuneo na pewno nie było miejscem, gdzie planowałem i chciałem się przenieść. Zamiast walczyć o kolejną edycję europejskich pucharów, będę bił się o awans do drugiej ligi. Zrobiłem krok wstecz, ale czasami taki ruch jest potrzebny, by potem zrobić trzy do przodu. Daję sobie góra dwa lata, by zbudować reputację, która pozwoli mi przenieść się do lepszej jedenastki. Nauczony doświadczeniem chcę szybko awansować z Cuneo i dlatego nie zamierzam już tak rozważnie dysponować budżetem. Priorytetem są wyniki i sukcesy, o infrastrukturę i księgowość będę martwił się, jak zajdzie taka potrzeba.

Szybka analiza składu dała odpowiedź na pytania, kogo potrzebujemy. Wypożyczyłem na wszelki wypadek ze Spezii jeszcze jednego uniwersalnego obrońcę, by mieć kogoś w obwodzie, ale większość sił zaangażowałem w poszukiwania pomocników, których w Cuneo po prostu nie było. Z jakiegoś lokalnego klubu w Niemczech ściągnąłem 19-letniego Patryka Domańskiego, który w pierwszym meczu sparingowym strzelił gola i od razu dostał powołanie do reprezentacji Polski U-19. Z trzeciej ligi norweskiej wyrwałem za darmo młodego rozgrywającego Jacoba Vikse (i choć wydaje się to dziwne, to będzie on wzmocnieniem). Z amatorskiego klubu w Austrii kupiłem 33-letniego Hakana Gokcana, który szybko zaczął pracować na opinię najlepszego strzelca ligi. Do tego dorzuciłem jeszcze ofensywnego lewoskrzydłowego z jednej z włoskich ekip. W styczniu za darmo dołączyć do nas mieli też jeszcze dwaj pomocnicy z trzeciej ligi norweskiej. Cuneo miało problem ze strzelaniem goli w poprzednim sezonie, więc odpowiednio zabezpieczyłem się na tę ewentualność.

Patryk Domański - to m.in. on ma mnie wybić do wyższej ligi

Przy okazji ściągając młodych zawodników uciekłem trochę rywalom, bo szybki przegląd kadr innych ekip Serie C1 i C2 uświadomił mi, że to pole gry dla emerytów.  Zobaczymy, czy rutyna i spryt wystarczą im, by pokonać nową falę z Cuneo. Wyprawa po awans do Serie B rozpoczęta!

Brucevsky
25 stycznia 2014 - 10:13