Marzec okazał się bardzo obfitym miesiącem w świecie seriali. ABC wystartowało z "Resurrection", a na nowej stacji, za którą odpowiada Robert Rodriguez, zadebiutowała telewizyjna adaptacja filmu "Od zmierzchu do świtu". Również NBC postanowiło nie zostawać w tyle i zaserwowali swoim widzom całkiem ciekawe widowisko pod tytułem "Belive". Czy to właśnie ta produkcja okaże się hitem tego miesiąca?
Nie będę owijał w bawełnę: głównym powodem, dla którego zainteresowałem się "Believe", były dwa słynne nazwiska towarzyszące promocji tego serialu. Za kamerą nowej produkcji stacji NBC stanęli J.J. Abrams ("LOST", "Star Trek") oraz tegoroczny zdobywca Oscara w kategorii najlepszy reżyser, Alfonso Cuarón ("Grawitacja"). Choć sam trailer w fotel nie wgniatał, to dało się zauważyć rękę meksykańskiego reżysera. Pierwsza scena pokazująca wypadek samochodowy wypadła rewelacyjnie.
Historia kręci się wokół pewnej dziewczynki obdarzonej nadnaturalnymi umiejętnościami (podobieństwa do pewnej gry czysto przypadkowe...). To właśnie one umożliwiają Bo przewidywanie przyszłości czy kontrolowanie natury, dzięki czemu pomaga ona wielu napotkanym osobom. Jednak jej zdolności powodują również wiele problemów. Nasza bohaterka przez całe swoje życie ścigana jest przez ludzi, którzy gotowi są do wykorzystania owych umiejętności dla własnych celów. Z pomocą przychodzi grupa "Wierzących", którzy za wszelką cenę starają się ocalić dziewczynkę.
Pierwszy odcinek otwiera scena wcześniej wspomnianego wypadku samochodowego. Okazuje się, że główna bohaterka wraz z jej aktualnymi opiekunami ścigana jest przez Moore, bezwzględną zabójczynię na usługach potężnych ludzi. Atak jednak nie idzie po jej myśli: przybrani rodzice zostają zamordowani, jednak sama Bo trafia do szpitala. W tym samym czasie dojść ma do egzekucji więźnia o imieniu Tate, skazanego za podwójne morderstwo, którego nie popełnił. "Wierzącym" udaje się zapobiec egzekucji i pomagają Tate w ucieczce z więzienia. W zamian za ocalenie musi on pomóc szlachetnej organizacji w ocaleniu dziewczynki. Bohaterowie od razu biorą się do roboty i przygotowują akcję mającą na celu wydostanie Bo ze szpitala.
Choć po pilocie spodziewałem się więcej, to i tak muszę przyznać, że całkiem fajnie się to wszystko oglądało. Historia może i jest lekko odgrzanym kotletem (pomijając Beyond: Two Souls, produkcja ciągle kojarzyła mi się z "Touch"), ale wykonanym w całkiem interesujący sposób. Na uwagę zasługują ciekawe postacie oraz interakcje między nimi. Scena pierwszego spotkania Tate z Moore wypadłą naprawdę zabawnie, podobnie jak część dialogów Tate z Bo. Poza tym całość trzyma się oklepanego schematu, który doświadczonego widza niczym nie zaskoczy.
Do plusów produkcji należy też dodać obsadę, która całkiem nieźle wywiązała się z powierzonych im ról. Johnny Sequoyah jako Bo wypadła po prostu uroczo, a Jake McLaughlin grający Tate'a pokazał, że potrafi być nie tylko groźny, ale i zabawny. Dobrze wypadła również Sienna Guillory jako Moore, jednak w przyszłych odcinkach jej nie zobaczymy, gdyż aktorka pożegnała się z projektem. A szkoda.
Pod względem technicznym wszystko wypadło idealnie. To właśnie tutaj najbardziej widać rękę Cuaróna: świetne sceny akcji, choreografia walk oraz bardzo dobre zdjęcia. Pod tymi względami jest to chyba jeden z najlepszych pilotów jakie miałem okazję oglądać.
Mimo, że pierwszy odcinek "Believe" nie okazał się wielkim hitem i nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, to jak na razie daję temu serialowi kredyt zaufania. Mam nadzieję, że scenarzyści jeszcze czymś mnie zaskoczą.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.