Recenzja w której Wilk sprawdza jakość pierwszego numeru nowego wiedźmińskiego komiksu Domem ze Szkła zwanego - Czarny Wilk - 22 marca 2014

Recenzja, w której Wilk sprawdza jakość pierwszego numeru nowego wiedźmińskiego komiksu, Domem ze Szkła zwanego

Geralt już kilka romansów z komiksem miewał, ostatni nawet stosunkowo niedawno, bo w okolicach premiery drugiej części gry. Były to jednak projekty skromne, przeznaczone wyłącznie na nasz lokalny rynek. Z Domem ze Szkła sytuacja jest zgoła odmienna. Za jego wydanie odpowiada Dark Horse Comics, jedno z większych wydawnictw komiksowych na świecie, scenariusz stworzył znany głównie  z licznych prac dla Marvela zdobywca nagrody Eisnera Paul Tobin, za rysunki odpowiada zaś Joe Querio, odpowiedzialny między innymi za Aliens: Colonial Marines - No Man Left Behind.

Źródło grafik użytych w tekście: DarkHorse.com

Akapit, w którym Wilk rzecze kilka słów o omawianym dziele i stosunku imć Sapkowskiego do tegoż.

Dom ze Szkła to pięciozeszytowa miniseria rozgrywająca się w uniwersum znanym z gier CD-Projektu. Celowo napisałem gier, nie zaś książek, gdyż stosunek imć Sapkowskiego do produkcji REDów jest powszechnie znany i sprowadza się do tychże łaskawego tolerowania. I w swych książkach całkowitego olewania. Z nowym komiksem sytuacja zatem prawdopodobnie będzie analogiczna, bo choć szczegółów zawartej umowy między Dark Horse a REDami nie znamy, to faktem pozostaje, że w stopce twórcy dziękują twórcom gry nie zaś książek. Opowiada on poboczną historię, jaka zdarzyła się zabójcy potworów podczas jednej z jego licznych przygód i jako taka, może być czytana bez znajomości jego życiorysu.

Akapit, w którym Wilk naraża się na wściekłość i hejtomioty gawiedzi wzburzonej faktem zdradzenia fabuły pierwszego zeszytu dzieła.

Muszę przyznać, że mimo standardowej objętości zeszytu liczącej dwadzieścia cztery strony, jest on zaskakująco upakowany treścią. W trakcie podróży po ponurym lesie Geralt spotyka samotnego myśliwego, z którym dość szybko nawiązuje ciepłe relacje. Nawiązywanie szybkich relacji sprowadza się do uratowania życia nowopoznanego jegomościa przed utopcem. Po godzinie pogaduszek myśliwy zdradza Geraltowi, że tak do końca to on sam w lesie nie jest – dziewięć lat temu jego żona została zamieniona w Bruxę i od tego czasu kręci się w pobliżu, rozszarpując raz na jakiś czas pałętających się po okolicy ludzi, swojego męża zostawiając jednak w spokoju. Dwójce (trójce?) mija spokojnie kilka dni, aż w końcu Wiedźmin postanawia wyruszyć w dalszą drogę. Ku jego zaskoczeniu jego towarzysz postanawia wyruszyć wraz z nim, spróbować ułożyć sobie życie od nowa. Droga przez las okazuje się obfitować w przygody, przepowiednie i tarapaty. Te ostatecznie w pewnym momencie robią się wybitnie niebezpieczne, z kryzysu jednak ratuje ich… wspomniana Bruxa, sprowadzająca bohaterów do swego tytułowego Szklanego Domu.

Akapit, w którym wilk co nieco o oprawie graficznej komiksu prawi.

Chociaż Joe Querio dotąd nie miał okazji zabłysnąć pracą przy jakimś bardziej znaczącym tytule to trzeba mu przyznać, że wiedźmińskie klimaty odwzorował wzorowo. Brudne, ponure okolice wykreowanego przez Sapkowskiego świata udało mu się uchwycić z dbałością o detale. Nieźle poradził sobie także z postaciami, chociaż na niektórych kadrach widać spore uproszczenia. Cóż, taka specyfika komiksu, nie każdy rysunek musi być dziełem sztuki. Najważniejsze, że mimo „brudu” całość jest czytelna i nie trzeba się zastanawiać co dokładnie dzieje się w danej scenie – a to niestety nie jest komiksowy standard.

Akapit, w którym wilk podsumowuje przeczytany komiks i na zadawane sobie przez wszystkich pytanie „Kupić czy nie kupić”, odpowiada.

Chociaż jest to dopiero jedna piąta całej historii, wyraźnie pełniąca rolę prologu do tytułowych wydarzeń, to Paul Tobin zdołał mnie kupić. W standardowej grubości zeszycie upakował sporo treści i z powodzeniem przeszczepił klimat wiedźmińskiego świata na komiksowe karty. Co i rusz pojawiają się nawiązania do gier, głównie w postaci spotykanych potworów, Geralt jest tym samym Geraltem którego znamy i kochamy, fabuła zaś intryguje i sprawia, że wyczekuję kolejnego rozdziału. Spośród wszystkich dotychczasowych komiksów osadzonych w tym świecie, ten zapowiada się na najlepszy. Kwestią problematyczną pozostaje jednak cena – 4 dolce za cyfrową wersję to jednak jak na nasze realia dość wygórowana kwota. Dlatego póki co wstrzymałbym się z zakupem – za kilka miesięcy w Polsce na papierze ma ukazać się wydanie zbiorcze składające się z wszystkich pięciu numerów serii. Jeśli cena będzie rozsądna a poziom utrzymany – warto będzie wtedy się skusić. Póki co rozsądniej jest poczekać. Chyba że Digital trafi na jakąś promocję – wtedy brać i się nie zastanawiać, to dobry komiks jest, z szacunkiem podchodzący do oryginału.

Jeśli spodobał Ci się mój wpis, byłoby miło, gdybyś zalajkował/a moją stronę na FaceBooku. Pojawia się tam sporo zawartości, która Jaskinię omija.

Czarny Wilk
22 marca 2014 - 14:25