O książkach Toma Clancy’ego krąży wiele pochlebnych opinii. Część z nich spodobała się nawet filmowcom z Hollywood, którzy przenieśli je na kinowe ekrany, wykorzystując potencjał historii wymyślonych przez utalentowanego autora. Dopiero niedawno sam zyskałem szansę, by na własnej skórze przekonać się, czy Amerykanin był rzeczywiście tak dobry, jak twierdzi wiele osób. Wybór padł na Tęczę Sześć, publikacje związaną z grą o tym samym tytule.
Na siedemset czterdziestu stronach Tom Clancy przedstawił historie specjalnej jednostki antyterorrystycznej utworzonej w ramach współpracy kilku narodów. Uformowana z najlepszych komandosów świata, dowodzona przez weteranów, jednostka powstaje w idealnym momencie, jak się wkrótce okazuje, by stać się ostatnią przeszkodą na drodze ekologicznych terrorystów, którzy zagrażają życiu kilku miliardów ludzi.
Opisana przez autora historia wciąga i intryguje. Nie brakuje ciekawych i charakterystycznych postaci, które zapisują się w pamięci i wywołują rozmaite emocje. Sprytny zabieg, by przedstawiać opowieść z punktu widzenia różnych bohaterów i co chwila przenosić akcję w inne miejsce, dodaje całości dynamizmu i daje autorowi pole do popisu w budowaniu ciekawej i dość długo pozostającej tajemniczą intrygi. Tęcza Sześć nie męczy, nie dłuży się i nie nuży, choć nie zawsze na kolejnych kartach książki dzieje się dużo.
Dla miłośników militariów, jednostek specjalnych, funkcjonowania wojska i służb, Clancy przygotował dzieło obfitujące w ciekawostki, interesujące informacje i fakty. Przez to też jednak zdarzają się momenty, w których laik, gubiący się w tych wszystkich modelach broni i pojazdów, a także wzajemnych zależnościach poszczególnych organizacji czy jednostek, może poczuć się przytłoczony i zniechęcony. Na szczęście nie jest tego przesadnie dużo, a wspomniane wcześniej częste zmiany aktualnie opisywanej postaci i miejsca akcji, sprawiają, że nie ma zbyt wielu dłużących się momentów.
Jednym z najlepszych elementów Tęczy Sześć są szczegółowe, bardzo barwne, dynamiczne i trzymające w napięciu opisy kolejnych ataków terrorystycznych i działań tytułowej jednostki specjalnej. Wymyślone i opisane przez Toma Clancy’ego napady, porwania i zamachy są przedstawione bardzo dokładnie i doskonale działają na wyobraźnie. Jednocześnie też otwierają furtkę do zaprezentowania później kapitalnych akcji antyterrorystów, którzy muszą opracowywać rozmaite taktyki w celu uratowania zakładników i wyeliminowania napastników. Dzięki temu za każdym razem czyta się je niemal na wstrzymanym oddechu, pochłaniając kolejne karty książki w błyskawicznym tempie i śledząc szybko rozwijającą się akcję. Co też istotne, autor nie przygotował przecukrzonej i zbytnio przejaskrawionej opowieści o antyterrorystach, więc nie wszystko zawsze i wszędzie idzie po ich myśli. To dobrze, bo czytelnik jest mniej pewny zakończenia kolejnych rozdziałów, a i całej książki. Sam finał publikacji też zresztą wypada zaskakująco i jest dużym atutem Tęczy Sześć.
Komu można więc polecić Tęczę Sześć? Na pewno wszystkim miłośnikom militariów i dobrej sensacji. Przedstawiona w książce opowieść jest intrygująca i czyta się ją z przyjemnością. Nie jest też zupełnie oderwana od świata, bo przedstawione na jej kartach zagrożenie dla ludzkości jest w jakimś stopniu prawdopodobne. To sprawia, że po każdym posiedzeniu nad lekturą czytelnik zostaje też z tematem do przemyśleń. A to chyba charakteryzuje tylko książki z górnej półki. Tęczę Sześć warto przeczytać.
+ interesująca historia
+ ciekawi bohaterowie
+ często zmieniające się miejsce akcji, wydarzenia opisane z różnych perspektyw
+ genialne opisy akcji terrorystycznych i działań Tęczy
- czasami za dużo technikaliów, przy których laik się gubi
- sporadycznie akcja książki za bardzo zwalnia