Gry są po to żeby w nie grać czy żeby je przechodzić? - Qualltin - 24 kwietnia 2014

Gry są po to, żeby w nie grać, czy żeby je przechodzić?


Gry niewątpliwie są po to, aby w przyjemny sposób zajmować nasz czas, który moglibyśmy spożytkować pewnie w lepszy i bardziej wydajny sposób, ale z jakiegoś względu nam się po prostu nie chce. Rozsiadamy się więc w fotelu bądź na kanapie, nasza dłoń spoczywa na myszce bądź dzierży kontroler od konsoli i jedynym zmartwieniem, jakie mamy, jest wybór odpowiedniej gry na daną chwilę. Rozmyślam jednak nad naszym, jako graczy, podejściem do gier jako form rozrywki bądź wyzwania. Gry są po to, aby w mnie grać, czy aby je przechodzić, kończyć i zaliczać?

Jakikolwiek wywód na ten temat należy zacząć od prostego, ale bardzo kluczowego stwierdzenia, iż gry są różne i podejście każdego z nas może być inne nawet do tego samego tytułu. Są bowiem osoby, które potrafią rozkoszować się charakterem przedstawionego w grze świata, inne natomiast cechę tę zignorują i zajmą się samą fabułą. Warto mieć to na uwadze wysnuwając jakieś daleko idące, odważne stwierdzenia dotyczące podejścia do gier.

Gry dla mnie niewątpliwie są wyzwaniem, z którym z własnej woli chcę się zmierzyć. Najważniejsze w moim podejściu jest to, że sam sobie wybieram wyzwanie i jego charakter i tylko przed samym sobą się rozliczam. Są przecież przypadki, w których dwie osoby potrafią konkurować ze sobą nawet ilością spędzonych w grze godzin, a wartość tę można bezproblemowo zwiększyć samą obecnością w grze, a nie aktywnością w niej. Nie o to przecież chodzi, przynajmniej nie dla mnie. Jasne, ilość spędzonych w grze godzin może być imponująca, bo choćby w popularnego CS’a nie problem znaleźć osoby mogące poszczycić się liczbą tą idącą w tysiące. Ja jednak skupiam się na celu, a jest nim najczęściej po prostu “odznaczenie” gry na mojej liście pozycji do sprawdzenia. Ukończenie gry daje mi niesamowitą satysfakcję, a rozprężenie, które towarzyszy tej chwili, należy do jednego z najlepszych uczuć z kategorii tych przyjemnych. Nie jest jednak tak, że gry są dla mnie tylko celem “zero-jedynkowym”. Staram się z każdej z nich czerpać garściami. Są jednak produkcje, w przypadku których jest to wręcz niewykonalne.

Nie chcąc odbierać nic serii Assassin’s Creed, muszę jednak wybrać ją jako idealny przykład tytułu, bądź nawet serii, które interesują mnie, ale stają się dla mnie tylko drogą do celu, podczas której nie podziwiam widoków i wszystkich smaczków przewidzianych na moją podróż. Pewien zestaw cech tej gry, jak choćby męczące sterowanie, sprawiają, że nie potrafię skorzystać z mnogości sposobów na spędzenie czasu w grze. Kieruję się prosto do głównych misji fabularnych, a zakończenie całej gry jest dla mnie w pewien sposób także powodem do radości, bo stawiłem czoła wyzwaniu, a przy tym przestałem się już męczyć. Czyli są gry, które nas męczą, a przynajmniej mnie, a i tak się za nie bierzemy. Ot, prosty wniosek poparty przykładem.

Mamy jednak w zasięgu gry, za które możemy zabrać się z radością, a którym podczas całego naszego spaceru przez grę towarzyszyć będzie nie znikające zadowolenie z naszej twarzy. Jako przykład mogę wywołać do tablicy serię S.T.A.L.K.E.R. Z całą pewnością jedna z najlepszych serii jakie kiedykolwiek powstały. Moja wędrówka przez świat gry zaczyna się od poznawania lokacji, przeszukiwania wszystkich możliwych miejsc, a przy tym często oddaję się interakcji z NPC z nadzieją otrzymania pobocznych misji, których wykonanie zapewni mi lepszy start w zadaniach głównego ciągu fabularnego. Po godzinach spędzonych w Zonie nie mam wrażenia, że czas ten został zmarnowany i choć przez cały ten okres potrafię tylko włóczyć się po lokacjach, to i tak z uśmiechem na twarzy wykonuję zapis i wyłączam grę wiedząc, że przy następnej wycieczce w głąb Zony będę lepiej przygotowany na nadchodzące wyzwania.

Jak to więc jest? Proste przykłady wyciągnięte z mojego podejścia ukazują, że sytuacja ta nie zawsze i nie u każdego jest tak oczywista, jak postawione w tytule pytanie. Okazuje się, że gra musi posiadać konkretne cechy, których istnienie wpływa na mój odbiór tego tytułu. Czy Wy macie też gry i sytuacje, w których zwyczaj ten ciężko jest nazwać? Czy może dla Was praktycznie każda gra staje się celem i wyzwaniem, które trzeba ukończyć, aby tylko móc zająć się kolejnym? Oddajcie swój głos w ankiecie i poprzyjcie to ciekawymi przykładami w komentarzach opartych na waszym podejściu.


Qualltin
24 kwietnia 2014 - 16:31

Czym są dla ciebie gry?

Gry są po to, aby je przechodzić i rozpoczynać kolejne. 3,5 %

Staram się korzystać jak najwięcej z każdej gry. 19,6 %

Oba podejścia pasują, zależnie od gry, nastroju, sytuacji itp. 76,1 %

Nie mam zdania. 0,7 %