Nowy Triggerfinger ciut poniżej oczekiwań - fsm - 26 kwietnia 2014

Nowy Triggerfinger ciut poniżej oczekiwań

Na początku roku uraczyłem wszystkich rozsmakowanych w gitarowym graniu gameplayowych czytelników tekstem o ciekawym zespole z Belgii, co się zowie Triggerfinger. Po komentarzach wnoszę, że się spodobało (szczególnie, że Triggerfinger stał się dla mnie i innych furtką do poznania innych zacnych kapel, w tym naprawdę fajnego Wallace'a Vanborna, którego przy okazji polecam), więc uprzejmie donoszę, że nowy album ekipy oficjalnie hula w głośnikach od tygodnia i jestem już w stanie coś o nim napisać. By Absence of the Sun zadebiutowało w wielkanocny weekend i jest... niestety nie aż tak fajne, jak to sobie wyobrażałem. Ale nie ma żadnej tragedii, więc bez lęku. Dobry rock zawsze zwycięży!

Nowa płyta Triggerfinger to 12 kompozycji, które miały być wypadkową wszystkich doświadczeń zespołu. Miał być stoner, blues, klasyczny rock'n'roll i masa zaraźliwych melodii. I w zasadzie tak jest, lecz gotowy produkt brzmi w ogólnym rozrachunku nieco zbyt bezpiecznie i grzecznie. Już pierwszy singiel, wzbogacony teledyskiem, który możecie obejrzeć poniżej, był bardzo radiowy - bardziej, niż to bywało w przeszłości. Oczywiście z miłą chęcią przyjmę tego rodzaju melodyjne bujanie ponad większość tego, co fruwa w eterze, ale mało w nim pazurków.

Mam rację? Ale za to ciekawa historyjka jest w tym teledysku, choć nieco "ale o co chodzi?". Promujący album Perfect Match jest zatem tylko ok. Na szczęście niemal 50 minut muzyki musiało posiadać coś więcej, coś bardziej, coś mocniej. Przynajmniej 3 piosenki to triggerfingerowa ekstraklasa, w której słychać pustynię, brud i tęsknotę za amerykańską wolnością (ha!). Big Hole, Black Panic (cudownie szalone i rozkrzyczane w drugiej połowie) i zamykający całość Master of All Fears robią mi dobrze w uszy i mam wielką nadzieję, że wam też zrobią. Ale żeby nie było - otwierający album kawałek Game, szybki rytm utworu tytułowego, mocny refren There Isn't Time czy bonusowy (nieobecny na fizycznym wydaniu, ale dostępny na Spotify) remiks starszego kawałka z udziałem Method Mana - strasznie buja! - też mogą się podobać. Czyli nie jest wcale źle. Po prostu nie jest aż tak fajnie, jak było na All This Dancin' Around.


Najważniejsze jednak jest to, że Ruben Block nadal jest fantastycznym frontmanem, który wygląda i brzmi jak zawodowy rockowiec, a jego eleganccy koledzy doskonale uzupełniają obraz rzetelnego, doświadczonego zespołu. Nie trzeba być dwudziestokulkutetnim podlotkiem, by zdobywać serca i umysły słuchaczy. By Absence of the Sun przebojem wdarło się na listy przebojów Beneluksu, a mimo pewnych braków w ogólnym odbiorze tego albumu, pozostaje żałować, że panowie na trasie koncertowej o Polskę nie zamierzają zahaczyć (póki co). A tak naprawdę największą potencjalną wadą wszystkich kolejnych albumów Triggerfinger będzie brak studyjnego nagrania świetnego coveru Rihanny - Man Down, o którym wspomniałem w pierwszym tekście. Do roboty, panowie!

Jeśli chcecie posłuchać albumu w całości, ale nie lubicie Spotify lub nie chce się Wam czekać do majowej premiery w naszych sklepach, zajrzyjcie sobie tutaj - oficjalny kanał YT zespołu uraczył wszystkich chętnych odsłuchem wszystkich kawałków. Miło.

fsm
26 kwietnia 2014 - 11:58