Kiedy sięgamy po gry niezależne? Robimy to zazwyczaj w sytuacji, gdy natrafiamy na pewną niszę tematyczną w świecie gier, która nie potrafi zostać zapełniona przez developerskie przedsiębiorstwa, którym nie w smak zajmowanie się tematem tak bardzo obcym szeroko pojętej klienteli popularnej, bowiem ta lubuje się tylko w shooterach i fifie. Na ratunek przychodzą więc twórcy niezależni, którzy swój czas, teoretycznie cenny, poświęcają na zrealizowanie często błahych czy nawet śmiesznych wizji. My w zamian otrzymujemy tytuły, które swoją grywalnością potrafią przebić niejeden tytuł spod skrzydeł uznawanej na całym świecie marki. Jedną z takich gier jest Monaco: What’s Yours Is Mine.
Faktem jest, że Monaco nie jest grą pierwszej świeżości. Wydana w kwietniu ubiegłego roku produkcja swoje najlepsze „lata”, choć w przypadku gier często można mówić zaledwie o dniach czy tygodniach u szczytu sławy, ma już za sobą. Gry niezależne, w przeciwieństwie do topowych tytułów, potrafią swoje walory odkrywać z upływem czasu, gdy coraz to większe grono odbiorców ma okazję się z nią zapoznać, nacieszyć a następnie polecić dalej. Wirusowej kampanii marketingowej w stylu pantoflowej poczty siły dodają wszelkiego rodzaju Bundle oraz wyprzedaże. Ja na Monaco natknąłem się wraz ze znajomym względnie niedawno, bowiem szukaliśmy prostej, niezobowiązującej gry, w której wolną chwilę będzie można poświęcić na kooperacyjną rozgrywkę.
Gra pierwotnie wydawała mi się błaha, chaotyczna. Trailery dostępne na YouTube czy screenshooty, które można znaleźć w całej sieci, nie potrafią oddać sensu tej gry oraz kwintesencji całego pomysłu wraz z jego wykonaniem. Wszak w Monaco chaos jest nieodłączną częścią całego środowiska, a jego istnienie przysparza największej uciechy. Nasze zmagania stają się próbą oswojenia tego nieładu i nieprzewidywalności tak, aby wszystko zagrało na naszą korzyść. Naszym celem jest bowiem poprowadzenie szajki złodziei, którzy chcą położyć łapę na różnego rodzaju kosztownościach. Widok 2D nadaje swoistego polotu całej grze, zamieniając ją w taktyczną mapę, na której my prowadzimy nasz oddział tak, aby unikać konfrontacji ze strażnikami oraz postronnymi osobami, które mogą zaalarmować odpowiedzialne za porządek i bezpieczeństwo służby. Do naszej dyspozycji oddane zostają różne typy osób, gdzie każda pochwalić może się unikalną umiejętnością. Ich odpowiednie skomponowanie, a następnie wykorzystanie w akcji są kluczem do sprawnej kooperacji i sukcesu całej misji. Nasze wyprawy zwykły jednak kończyć się wielką demolką, harmidrem i, co by tutaj dużo mówić, śmiercią.
Monaco jest grą, która rozgryza ludzki charakter. Zmuszając nas do planowania, wywiera też nacisk na nasze ego, które nakazuje nam „maksować” każde z przydzielonych nam zadań. Aż chce się do znudzenia pokonywaną mapę rozpocząć jeszcze raz, aby wykorzystać nabyte przy wcześniejszych próbach doświadczenia. Wyzwaniem dla nas jest też odpowiednie zorganizowanie się z najczęściej losowo przydzielonymi nam graczami. Rozgrywka taka jest najczęściej jednak udręką, toteż zaleca się kooperowanie ze znajomymi korzystając jednocześnie z głosowej komunikacji. Choć w Monaco można zagrać w trybie dla pojedynczego gracza, to widać ewidentnie, że grę stworzono do rozgrywki multiplayerowej. Od nas już tylko zależy, czy wykorzystamy dwa sloty dla bohaterów, trzy, a może cztery. Im większa liczba osób, tym większy panuje chaos, jednak zwiększa się też wachlarz dostępnych umiejętności. Ich odpowiednie kombinacje potrafią ułatwić każdy z poziomów.
Monaco: What’s Yours Is Mine to typowy przerywnik, do którego chce się wracać. Jest to także typ gry, co do którego można nie być przekonanym od samego początku opierając się tylko na materiałach dostępnych w sieci, jak choćby mój wpis. Nie potrafię wszak oddać słowami tego, czego jest w stanie Wam Monaco dostarczyć. Choć nie pozbawiona paru wad związanych z rozwiązaniami zastosowanymi w grze (a to wpłynęło znacznie na obniżenie mojej oceny), to jest to porządna zabawa z elementem wyzwań, które – stawiane przed samym sobą – aż chce się zrealizować. A jeśli ja potrafiłem odkryć tę grę po tak długim czasie, gdzie byłem do niej nastawiony nad wyraz sceptycznie, to wierzę też, że i u Was znajdzie się chwila, którą złodziejskie wybryki będą w stanie Wam umilić.