Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda półka z książkami gracza? Jeśli nie, to podzielę się z wami tytułami, które mam w swojej kolekcji. Biblioteczka Gracza to mój cykl recenzji o książkach, które ściśle są powiązane z grami lub ich akcja dzieje się w uniwersach danej gry. Na początek zajmę się tytułami z serii Diablo oraz StarCraft, a później przejdę do innych światów. W pierwszej recenzji opowiem o najnowszej książce firmy Blizzard – Diablo 3: Nawałnica światła.
Blizzard obok tworzenia gier wideo wypuszcza na rynek masę innych rzeczy. Gadżety stały się bardzo dochodowym sposobem dorobienia paru dolarów. Sama promocja gry została tak rozciągnięta, że obejmuje ona także koszulki, figurki, plakaty, filmy animowane, a także komiksy.Jednak to, co mnie najbardziej interesuje, to książki. Nate Kenyon napisał już w swoim życiu kilka książek i masę opowiadań. Za granicą jest znany za sprawą thrillera „Day One”. U nas za książkę Diablo 3: Zakon, której nie miałem jeszcze okazji przeczytać. Kenyon pracował wcześniej także z twórcami StarCrafta i dzięki temu powstała książka „StarCraft: Ghost –Spectres”. Niestety, do tej pory niewydana w Polsce.
Diablo 3: Nawałnica Światła (Diablo 3: Storm of Light) jest to świeżo napisana historia, wiążąca się bezpośrednio z grą oraz późniejszym dodatkiem. Książka stała się zgrabnym pomostem łączącym dwie gry, ale bez problemu może być odrębną zamkniętą opowieścią. Znając oryginalną fabułę gry, można wyłapać więcej smaczków, a sama książka będzie ciekawsza. Natomiast sam świat Sanktuarium wyda się nam wtedy znajomym i niebezpiecznym miejscem. Fabuła książki kręci się wokół Tyraela i jego decyzji związanej z porzuceniem anielskich skrzydeł. Po zniszczeniu Najwyższego Zła i uwięzieniu go w Kamieniu Dusz – co miało miejsce po zakończeniu gry Diablo 3 – Tyrael postanawia razem z Radą Angiris umieścić artefakt w Niebie. Z dala od ludzkich oczu i szponów demonów. Niestety były Archanioł Sprawiedliwości, który wybrał życie śmiertelnika, niezbyt dobrze znosi surowe warunki, jakie panują w niebie. Kto by pomyślał, że tam nie ma łóżek? Do tego musi ciągle walczyć ze sobą i nowymi ludzkimi słabościami. Poczucie winy, które towarzyszy mu nieustannie po śmierci Lei oraz Deckarda Caina, przytłacza go na każdym kroku. Jakby tego było mało, jego anielscy bracia traktują go w lekceważący sposób, gdyż nie potrafią zrozumieć i zaakceptować jego wyboru. I tutaj Tyrael zaczyna dostrzegać, że zamknięcie Kamienia Dusz w świętych murach Nieba, nie było do końca dobrym posunięciem. Zło z kamienia zaczyna powoli wyciekać i osadzać się na czystym i nieskazitelnym anielskim mieście. Ogrody zaczynają tracić swój blask, a same Anioły stają się aroganckie i pełne pychy. Pomimo tłumaczeń Tyraela, Rada Angiris jest zaślepiona swoją potęgą i nie dostrzega wpływu zła. Były Anioł Sprawiedliwości postanawia opuścić Niebo i na ziemi poszukać sprzymierzeńców, by dokonać rzeczy niemożliwej. Wkraść się do samego Nieba i ukraść Kamień Dusz.
Tak pokrótce można opisać początkową fabułę książki. Tym, co czyni ją fajną i przyjemną w czytaniu, są stworzone przez autora postacie. Nate Kenyon był w stanie oddać różnice, które dzielą wszystkich bohaterów książki. Gynwir, kobieta wojownik, w której płynie krew barbarzyńców, od samego początku historii jest uprzedzona do nekromanty o imieniu Zayl. Tak się składa, że nekromanta zawsze nosi przy sobie swojego wskrzeszonego przyjaciela. Humbert pod postacią czaszki jest aspektem humorystycznym tej książki. Thomas oraz Kullen to członkowie Horadrimów, starożytnego ugrupowania stworzonego na nowo przez Tyraela, by chronić wiedzę świata Sanktuarium. Podróżują oni razem z iwogrodzkim mnichem. Mikułów to potężny wojownik, który czerpie swoją moc z natury oraz bogów. Jeśli chodzi o czynnik magiczny, tutaj reprezentuje go piękna czarodziejka Shanar. W dawnych czasach była w bliskim związku z Jacobem. Tyrael wybrał Jacoba na przywódcę grupy, ale także, by mu pomóc. Mężczyzna przez pewien czas dzierżył miecz archanioła o nazwie El'druin. Gdy ten wrócił do jego właściciela, nie potrafił zapomnieć o jego mocy, będąc nią obsesyjnie opętany. Tak wygląda cały zespół Tyraela. Widać tutaj, że autor książki wzorował się na filmach i opowieściach w stylu „Parszywej trzynastki” czy „Władcy Pierścienia”. Zebrana banda degeneratów i odmieńców dostaje zadanie nie do wykonania, a ciągła walka i zagrożenie życia powoduje u bohaterów wojenną więź. Przy okazji każdy odkrywa w sobie wielką moc Starożytnych Nefalemów. Czytelnik sięgający po tę książkę musi przygotować się na ciągłą akcje. Tutaj nie ma czasu na odpoczynek. Akcja pędzi od pierwszego spotkania drużyny z Tyraelem nad grobem Deckarda Caina i nie zatrzymuje się aż do samego finału. Odcięte kończyny demonów latają na wszystkie strony niczym w grze. Okultystyczne grupy, Berserkerzy, czy splugawiony Anioł Sikaru, to tylko kilku z wrogów pojawiających się w książce. Jeśli ktoś już grał w dodatek, to nie będzie zdziwiony, o czym ciągle mówi Balzael i dlaczego w całym Sanktuarium krążą widma porywające ludzi. I oczywiście, gdzie zniknął Maltael?
Książka została przetłumaczona i wydana przez wydawnictwo Insignis, które ostatnimi czasy zajmuje się wydawaniem książek dla graczy. Przepiękna okładka przedstawia samego Imperiusa, który jest wytłoczony razem z tytułem. Książka jest wielka. Większa nawet od tych z wydawnictwa Albatros, co oczywiście jest plusem. Niestety, dużo pustego miejsca pod rozdziałami powoduje, że książkę, która posida 376 stron, czyta się w ekspresowym tempie. Kolejnym plusem są krótkie rozdziały, dla osób lubiących czytać w toalecie. Pomimo solidnej książki, dostajemy trochę napompowany produkt, który jest bardzo elegancki i wyraźny, ale w zbyt nieporęcznym formacie. Do tego bardzo rzucający się w oczy anioł nie zachęca, by zabrać książkę do poczekalni szpitalnej. Kobietom też odradzam zabieranie jej do torebki.
Podsumowując, Diablo 3: Nawałnica Światła to jednak epicka opowieść, o tym, co stanie się, gdy równowaga świata Sanktuarium, zostanie zachwiana. Czy znajdzie się ktoś gotowy, by sprowadzić tę samą równowagę, na odpowiedni tor? Czy ludzkość do końca jest skazana na przegraną i zniszczenie? Odpowiedzi na te i inne pytania, jeśli chodzi o świat Diablo i jego bohaterów, możecie poznać dzięki tej lekturze. Ale proszę się nie łudzić, to tylko malutki urywek wielkiego dzieła, pozwalający spojrzeć inaczej na walkę aniołów i demonów i rolę, jaką odgrywa w niej ciągle człowiek. Moja ocena to trzej żądni krwi Berserkerzy, na pięć Aniołów spacerujących po Ogrodach Nadziei. Czyli jak zawsze coś dla gracza i fana gier Diablo, ale nie zawsze coś dla zwykłego czytelnika.