Ha, jaki zmyślny tytuł, prawda? Trochę przesadzony, bo na pewno ktoś o Remember Me jeszcze pamięta, ale mając na uwadze ciekawe zapowiedzi i podkreślanie niezłych pomysłów ekipy DONTNOD, efekt końcowy na pewno nie zachwycił, a sam tytuł został wrzucony do wielkiego wora z solidnymi grami, które okazały się być gorsze, niż to się początkowo wydawało. Zupełnie inną kwestią jest to, ile osób oczekiwało po Remember Me gry wyjątkowej... Tak czy siak gotowy produkt jest dobrą produkcją, która jednak mogła stać się czymś więcej.
Remember Me jawiło się jako lekko cyberpunkowy Assassin's Creed przyszłości z dwoma interesującymi mechanizmami - układanie własnych combosów oraz włażenie do głowy postaciom z gry, by zmieniać ich wspomnienia. Zalśniły oczka wielu graczy, a ślinianki rozpoczęły nadprodukcję... Neoparyż stojący otworem przez atrakcyjną, zwinną bohaterką, która jest "łowczynią pamięci"? Takie coś musi się udać, prawda? No i w sumie się udało, ale trzeba powykreślać nieco słów, a w pewnych miejscach dodać inne.
Świat Remember Me nie jest otwarty, pracownia combosów jest tak samo liniowa i niedająca pola do popisu, jak rozgrywka, zaś "remiksowanie" pamięci wymagałoby dopracowania. Tym niemniej uniwersum jest całkiem atrakcyjne, fabuła nie woła o pomstę do nieba (jest tam nawet miejsce na dwa zwroty akcji), walki są całkiem satysfakcjonujące, a szperanie po wspomnieniach jest miłym urozmaiceniem. No i Remember Me jest naprawdę ładną grą, co nikomu jeszcze nie zrobiło przykrości.
Gra wrzuca naszą bohaterkę, Nilin, najsłynniejszą "errorystkę" i łowczynię wspomnień, do futurystycznej stolicy Francji roku 2084. Stal i szkło mieszają się z klimatycznymi kamienicami, a wyposażonych w technologię Sensen (wirtualny wiatraczek na karku pozwalający zapisywać, wczytywać i przekazywać wspomnienia) mieszkańców dzieli na tych normalnych oraz mocno ześwirowanych, którym zabawa pamięcią zdecydowanie zaszkodziła. Najgorszą karą jest pozbawienie wspomnień, co czeka naszą bohaterkę - znajduje się w La Bastille, więzieniu i czeka na okrutny los. Ale oczywiście z Bardzo Ważnego Powodu (tm) musi zostać uwolniona, by dokonać Wielkich Rzeczy (tm). W trakcie zabawy odzyskujemy pamięć (a z nią umiejętności), przechodzimy kolejne epizody (w sumie 8), nieźle się bawimy i o wszystkim zaraz zapominamy.
Remember Me to taka chodzona bijatyko-zręczościówka z widokiem TPP - scenki przerywnikowe naświetlają sytuację, potem idziemy, skaczemy i walczymy, by całość powtarzać przez kolejne ok. 8 godzin. Początkowo wszystko bardzo intryguje, chce się zagłębić w ten świat i poznać jego tajniki, nawet mimo stuprocentowej korytarzowości i liniowości. Potem okazuje się, że twórcy nie schowali żadnego turbo-triku i do samego końca prawdziwą radość dostarcza jedynie oprawa wizualna. Zderzenie retro i futuro w połączeniu z głównie deszczową pogodą, imponującymi tłami i takim ogólnym szlifem bardzo mi się spodobało. Zacne są też dwa pojedynki z bossami, które nie odbywają się na płaszczyźnie rzeczywistości. Generalnie wszystko jest takie po prostu "ok". Tylko i aż.
Szkoda, że pracownia combosów nie pozwala na tworzenie własnych kombinacji, a jedynie umożliwia przypisanie jednego z czterech efektów (większe obrażenia, leczenie, skrócenie czasu odnawiania mocy specjalnych i wielokrotne wzmocnienie efektu ostatniego uderzenia) do danego ciosu w sekwencji, których zresztą też jest tylko 4. Z kolei wchodzenie do głowy ludziom, by namieszać im we wspomnieniach (np. spraw by pan x uwierzył, że zastrzelił żonę) wymaga zmiany z góry ustalonych elementów, by wydarzenia potoczyły się zgodnie z zamysłem scenarzystów. Sam mechanizm "remiksowania" jest zresztą upierdliwy i mało dokładny, ale cieszy drobiazg w postaci osiągnięć za ułożenie alternatywnego, pozytywnego wspomnienia, które jednak nie pozwala popchnąć fabuły do przodu. Ostatnim większym minusem są okazjonalne techniczne błędy - przenikające się postacie, spadki szybkości działania gry czy zablokowane skrypty wymuszające wczytanie ostatniego punktu kontrolny).
Ale żeby nie było - Remember Me to naprawdę solidna produkcja, bawiłem się dobrze, a urzekające momentami obrazki i ciekawie zaprojektowana technologia przyszłości sprawiły, że ogólne wspomnienie o tej grze będę miał miłe. Problem polega na tym, że to wspomnienie zapewne szybko zblednie, zaś deweloperzy będą musieli się nieco bardziej postarać przy kolejnym projekcie - bo przecież pomysły mają niezłe... Wszak RM to ich rynkowy debiut!