Najlepsze filmy pierwszej połowy 2014 roku - Joorg - 6 lipca 2014

Najlepsze filmy pierwszej połowy 2014 roku

Pierwsza połowa 2014 roku już za nami. To świetny moment na krótkie podsumowanie ostatnich sześciu miesięcy z perspektywy kinomaniaka.

Szczerze mówiąc, pierwsze półrocze nie było zbyt wielkoduszne jeśli chodzi o dobre filmy. Większość najbardziej oczekiwanych przeze mnie produkcji okazały się wielkim zawodem. Mogę wspomnieć tutaj takie tytuły jak "Noe: Wybrany przez Boga" (o którym pisałem tutaj), "Godzilla" czy "Transcendencja". Z kolei produkcje, do których podchodziłem dosyć sceptycznie, okazały się oczywiście słabymi szmirami napakowanymi efektami specjalnymi, w najlepszym wypadku były to po prostu wypadki przy pracy. Tutaj wymienię tylko takie filmy jak "RoboCop", "Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz", "Niesamowity Spider-Man 2" i "Obrońcy skarbów". Na szczęście wśród tej masy nieudanych obrazów pojawiło się kilka ciekawszych produkcji. Oto one:

LEGO PRZYGODA

"LEGO PRZYGODA" to jedna z najlepszych animacji jakie miałem okazję zobaczyć na przestrzeni ostatnich kilku lat. Początkowo spodziewałem się małej, głupiutkiej komedii z dziwaczną historią, a dostałem wielką głupiutką komedię z zupełnie odjechaną fabułą. Nie oszukujmy się, w tym filmie nie chodzi o historię, która nawiasem mówiąc powstała w głowie kilkuletniego dziecka, a o genialne gagi i całą masę świetnych bohaterów. "LEGO PRZYGODA" to chyba jedyny film, w którym spotkać się mogą postacie z zupełnie niepasujących do siebie światów. W końcu zobaczyć Batmana, Abrahama Lincolna, Hana Solo i Gandalfa w jednym filmie to bezcenne przeżycie!

X-Men: Przeszłość, która nadejdzie

Nowa część "X-Menów" była niewątpliwie najbardziej oczekiwaną przeze mnie produkcją ostatnich miesięcy. Już pierwsze zapowiedzi wyglądały niezwykle interesująco, w końcu twórcy postawili sobie bardzo trudne, żeby nie powiedzieć niewykonalne, zadanie: połączenie uniwersum "Pierwszej klasy" i trylogii. I choć efekt końcowy pozostawia wiele do życzenia, to muszę przyznać, że z sali kinowej wyszedłem bardzo zadowolony. "Przeszłość, która nadejdzie" okazał się filmem bardzo emocjonującym. Mimo, że historia przez większość czasu rozgrywa się w przeszłości, to twórcom w świetny sposób udało się wrzucić do obsady najważniejsze postacie z trylogii. Efekt końcowy robi wrażenie, bo widzowie otrzymują obsadę złożoną z samych znanych postaci. Oczywiście ryzykowna zabawa z uniwersum 'X-Menów", mimo że dała serii zupełnie nowy start, wytworzyła również kilka innych dziur, jednak dzięki rozrywce jaką dostarcza można przymknąć na nie oko.

Grand Budapest Hotel

Do tej pory to "Fantastyczny Pan Lis" był moim ulubionym filmem Wesa Andersona. Do tej pory, bo "Grand Budapest Hotel" oczywiście zmienił tę sytuację. Produkcja opowiada historię konsjerża luksusowego hotelu (Ralph Fiennes), który wraz ze swoim podopiecznym lobby boyem (Tony Revolori) pakuje się w prawdziwe tarapaty z wątkiem kryminalnym w tle. Całość okraszona jest wielką ilością specyficznego humoru, który zaskakuje widza kolejnymi absurdalnymi wątkami. Fani stylistyki Andersona będą niewątpliwie oczarowani, reszta prawdopodobnie ten film znienawidzi. Podobnie jak w poprzednio opisywanym filmie i tutaj mamy całą masę znanych twarzy w obsadzie, które przez większość czasu pojawiają się w małych, epizodyczny rolach, jednak wszystkie są idealnie wystylizowane. Mamy tutaj takich aktorów jak Edward Norton, Jude Law, Bill Murray, Adrien Brody, Willem Dafoe,  F. Murray Abraham i wiele, wiele więcej gwiazd kina. Jeśli miałbym wybrać swój ulubiony film ostatniego półrocza, to byłby to właśnie "Grand Budapest Hotel".

Pod Mocnym Aniołem

I na koniec zostawiłem sobie polską produkcję Wojciecha Smarzowskiego, "Pod Mocnym Aniołem". Tym razem reżyser na tapetę postanowił wziąć temat alkoholizmu, który w naszym społeczeństwie jest szeroki, głęboki i zawsze aktualny. Produkcja zapowiadana była jako film, który "zachwieje Polską", jednak po jego premierze nie było o nim aż tak głośno jak w przypadku "Drogówki". Mimo to, nowe dzieło Smarzowskiego jest produkcją bardzo udaną. Temat alkoholizmu jest tutaj podany w zupełnie inny, brutalniejszy sposób. Głównym bohaterem jest Jerzy, pisarz który wielokrotnie leczy swój nałóg na oddziale dla deliryków. Z biegiem czasu poznajemy również pozostałych pacjentów. Każdy z nich ma własną historię, która może szokować, lub po prostu i niestety, bawić. Wielkim plusem jest tutaj świetnie dobrana obsada. O umiejętnościach aktorskich Roberta Więckiewicza, który wciela się tutaj w główną rolę, chyba nie ma co pisać, a towarzyszą mu  Jacek Braciak, Andrzej Grabowski, Kinga Preis,  Marcin Dorociński, Arkadiusz Jakubik i cała gama innych świetnych polskich aktorów. "Pod Mocnym Aniołem" to kolejny dowód na to, że w polskim kinie jest jeszcze miejsce na film, który nie jest durnowatą komedią z Małaszyńskim i Karolakiem w rolach głównych.

A Wam jakie produkcje z pierwszej połowy 2014 roku podobały się najbardziej? Jakie Was zawiodły? Piszcie w komentarzach.

Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.

Joorg
6 lipca 2014 - 15:30