Oto wyłaniam się z mroków emerytury, niosąc ze sobą światłość, której nikt nie powstrzyma. „Aż Twoje wszystkie zuchwałe wrogi, dam za podnóżek pod Twoje nogi”, to chyba jednak prawdopodobnie nie czas na cytowanie Nieszporów, ale jak inaczej mam oddać cześć jednej z najwybitniejszych kreskówek, której geniusz naprawdę ciężko opisać. Może godzinki będą lepsze? „Witaj arko przymierza, tronie Salomona, Tęczo wszechmocną ręką, z pięknych farb złożona. Tyś krzak Mojżeszów boskim ogniem gorejąca, Tyś różdżka Aaronowa, śliczny kwiat rodząca. Brama rajska zamkniona, runo Gedeona, Tyś niezwyciężonego plastr miodu Samsona.”
Niezwyciężony plastr miodu Samsona chyba jest najlepszym określeniem na Venture Bros. Scenarzyści (Doc Hammer, Ben Edlund, Christopher, McCulloch) stworzyli coś wyjątkowego, niepowtarzalnego i genialnego, ale po kolei. O czym zatem jest Venture Bros? W kreskówce śledzimy losy rodziny Venture, z której wywodzi się słynny super naukowiec Jonas Venture. Jonas jest uosobieniem geniuszu, lat 60., amerykańskiego snu oraz eksploracji kosmosu, jednak będziemy w większej mierze podążać za jego synem nazwanym Rusty. Rusty spoczął na laurach po swojej przymusowej „roli” w kreskówkach opiewających przygody Jonasa (fikcyjna kreskówka, która przewija się w uniwersum i wszystkie postacie ją znają). Jonas nie był dobrym ojcem i bardzo często zostawiał syna samego z słodkim robotem, H.E.LP.e.R –em, gdy sam ratował świat ze swoją dzielną ekipą. Rusty po śmierci ojca otrzymuje gigantyczny spadek i wszystkie nieruchomości, ale niestety musi się martwić o swoich nieco dziwnych synów (Dean i Hank: „And if poison gas should come out and kill us, I just want to tell you that I was the one who carved Dean's name into the bathroom door. Thanks Hank. I love you Dean”), płynność finansową Venture Industries oraz musi mieć na uwadze zupełnie szalonych super złoczyńców, którzy chcą go zgładzić. Z pstrokatą i zupełnie zbzikowaną plejadą ludzi w trykotach musi zmagać się ochroniarz Rustyego, Brock Samson.
Naprawdę nie chcę Wam pisać nic więcej, bo nie wypada zepsuć Wam seansu, ale mogę zaprezentować próbkę szaleństwa: bojowe goryle w strojach gwardii watykańskiej, Venturestein walczący w krajach Ameryki Południowej jako rewolucjonista, super żołnierz uzależniony od leku „Nomolestol”, naziści marzący o sklonowaniu psa, w którym zamknięta jest dusza Hitlera, organizacja S.P.H.I.N.X z całkiem oczywistym motywem staroegipskim, odcinanie głowy za pomocą truchła rekina, germańskie demony, sadystyczne i perwersyjne karły noszące mizerykordie, koń i caryca Katarzyna, Kaligula i doktor Freud towarzyszący Rustyemu podczas podróży w czasie, David Bowie, szalony kolekcjoner „geekowych rzeczy” mechaniczne, diamentowe psy pościgowe organizacji zwanej The Guild of Calamitous Intent. Nie jest to nawet wierzchołeczek góry lodowej, bo nie chciałem przedstawiać tutaj postaci fabularnych takich jak: The Monarch, Phantom Limb, Baron Ünderbite, Dr Orpheus, Holy Diver, Dr Girlfriend. Finezja z jaką przedstawia się kolejne charaktery w Venture Bros jest niespotykana i rozbrajająca. Jedno mogę Wam zagwarantować, nic nie przygotuje Was na seans Venture Bros.
Oglądałem większość współczesnych kreskówek komediowych, jednak nic nie zbliża się nawet odrobinę do geniuszu Venture Bros. Mała dygresja. Większość kreskówek opiera się na jednym schemacie obecnie; abstrakcyjne żarty i flashbacki (Family Guy), szybko dezaktualizujący się humor polityczny i fekalny humor w South Park, niespotykane postacie i relacje między nimi (Aqua Team Hunger Force, Adventure Time), solidne scenariusze i stylistyka (Archer). Venture Bros bierze wszystkie te elementy i tworzy, jak dla mnie, niespotykaną dotąd jakość. Geniusz tej kreskówki bierze się z świetnych scenariuszy, które wcale nie są zlepką abstrakcyjnych pomysłów, jak moglibyście podejrzewać po próbce szaleństwa z poprzedniego akapitu. Każdy odcinek opowiada zwartą, niewiarygodną historię okraszoną bardzo specyficzną atmosferą, którą ciężko zdefiniować. Poza tym większość epizodów jest tylko częścią większej opowieści z bardzo bogatą mitologią świata, ale to już może ocenicie sami.
Na uwagę zasługuje cudowna muzyka. Czasem usłyszcie dusze, którą zostawiła orkiestra w Venture Bros. Zresztą jeżeli nie podoba się Wam opening do kreskówki, to nie wiem, czy możemy być przyjaciółmi. Kreska również bywa piękna: sypialnia Rustyego w stylu lat 60., seledynowa kuchnia, masywne góry otaczające Venture Industries, plastyczne (nie tylko) nawiązania do Johnnyego Questa, piękno kobiet. Słowem ideał.
Jeżeli ktoś zagłębi się w świat Venture Bros., to dostrzeże, że postacie w tym uniwersum są dziwnie ludzkie, czasem szpetne i prawie zawsze noszą w sobie pamięć o dawnej osobistej klęsce. Doc Hammer napisał o swoim dziele: "It's about the beauty of failure. It's about that failure happens to all of us...Every character is not only flawed, but sucks at what they do, and is beautiful at it and Jackson and I suck at what we do, and we try to be beautiful at it, and failure is how you get by...It shows that failure's funny, and it's beautiful and it's life, and it's okay, and it's all we can write because we are big...failures”. Z kolei Jackson Publick miał to do powiedzenia: „This show... If you'll permit me to get 'big picture', this show is actually all about failure. Even in the design, everything is supposed to be kinda the death of the space-age dream world. The death of the jet-age promises”.
Skoro jesteśmy już przy klęsce. Muszę odejść znów w szary czyściec emerytury, ale zostawiam Wam światłość świata – Go Team Venture! Jakby powiedział Symeon
"Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan"