W Poznaniu właśnie trwa czwarta edycja festiwalu filmowego Transatlantyk. W zeszłym roku ja i Klaudyna trochę napisaliśmy o obejrzanych filmach, podobało nam się, więc w tym roku musi być podobnie. Program imprezy jest mniej lub bardziej czadowy, choć mam wrażenie, że rok temu było na pierwszy rzut oka różnorodniej i ciekawiej. Na szczęście póki co wszystkie zaliczone filmy wpadły do kategorii "dobre", więc jestem bardzo uradowanym (i nieco niewyspanym) filmożercą. Transatlantyk 2014 potrwa do jutra, a dzisiaj zapraszam na zestaw 6 krótkich recenzji, do którego w weekend dorzucę zestaw numer dwa (a w nim 5 filmów).
Czarny węgiel, cienki lód - chiński kryminał noir (mimo śniegu)
Mój pierwszy film tegorocznego festiwalu, dziwny, chłodny, nagrodzony w tym roku Złotym niedźwiedziem w Berlinie. Czy słusznie? Podobno kontrowersyjny werdykt, co mnie nie dziwi. Oto Chiny w roku 1999, w kopalni węgla pojawiają się zwłoki, a pan policjant musi rozwikłać sprawę. Ale dzieją się złe rzeczy (najlepsza w całym filmie, cudownie absurdalna i zaskakująca scena u fryzjera), więc zostaje pijącym ochroniarzem, który wraca do nierozwiązanej sprawy po latach. Jest famme fatale, jest klaustrofobiczny klimat (reżyser hołduje kinu noir), jest bardzo spokojne tempo i jest zima. Nie porywa jakoś strasznie, nie wbija w fotel (poza wspomnianą sceną), ale jednak coś w sobie ma.
7/10
Mój kuzyn Zoran - włosko-słoweński komediodramat
Film oceniłem o pół oczka wyżej, niż ten z dnia poprzedniego. Mamy sympatycznie antypatycznego bohatera, dorosłego dzieciaka Paolo, który pije i ma wszystkich gdzieś. Oczywiście los przygotowuje mu niespodziankę - jest nią Zoran, siostrzeniec, którym Paolo musi się zająć. I co? I mamy zderzenie osobowości, mamy mniej lub bardziej kulturalne picie wina, mamy leniwą opowieść, kilka wesołych dialogów, szczyptę dramatu i fantastyczny zestaw aktorów, z których nie znałem absolutnie nikogo, co dodatkowo urealniło przekaz. Jak na film-niespodziankę, obejrzany zupełnie w ciemno, bardzo mi się podobało. Taka klasyczna historia ku pokrzepieniu serc.
7+/10
Początek - trochę s-f i trochę bardzo dramat
Mike Cahill to piekielnie zdolny facet, który na dwa zrobione filmy ma u mnie dwa plusy. Jego Druga Ziemia to pomysłowy debiut - ciężki dramat z dającym ciekawe pole do popisu tłem s-f, zaś Początek to dobry przykład na rozwijające się umiejętności. Jest lepiej zagrany, lepiej nakręcony i ma lepsze tempo, choć można mieć obawy co do pretensjonalności i żonglowania religijno-naukową tematyką. Doktor Gray bada ludzkie oko i chce prześledzić ewolucję tego organu, by raz na zawsze obalić istnienie Boga. Tymczasem para niezwykłych oczu powoduje, że zaczyna się zastanawiać nad wszystkim, w co wierzył. Aktorskie trio głównych bohaterów uzupełnia się świetnie, a przepotężny emocjonalny ładunek, który wybucha pod koniec filmu, sprawił, że wybaczyłem Początkowi wszystkie ewentualne błędy.
8+/10 (więcej tutaj)
Czy Noam Chomsky jest wysoki czy szczęśliwy? - dokument w nietypowej formie
Film dokumentalny o słynnym panu profesorze, lingwiście, myślicielu i filozofie. Punkt wyjścia jest bardzo standardowy. Ale! Reżyserem jest Michel Gondry (Zakochany bez pamięci, Jak we śnie, trzy miliony zrobionych teledysków), zaś gotowy film ma formę bazgrołowatej, ręcznej animacji. Michel Gondry rozmawia z Noamem Chomskym o rozumieniu języka, o rozwoju umysłu, o życiu profesora i innych ciekawych sprawach, a wszystko ilustruje przeróżnymi rysunkami - rzecz niezwykle ciekawa, choć ze względu na tematykę wymaga ciągłego skupienia i wypoczętej głowy przed seansem. Dla fanów pracy profesora oraz absurdalnej formy cos wyjątkowego i zdecydowanie wartego obejrzenia, choć chyba nie do końca sprawdza się jako film kinowy. Czy Noam Chomsky jest wysoki czy szczęśliwy? wejdzie do dwóch kin w Polsce (no dobra, może dwunastu) we wrześniu.
7, ale byłem zmęczony :P
Zacznijmy od nowa - komedia nieco muzyczna i nieco romantyczna
Ten film wielu z Was już zna, ale Transatlantyk co roku serwuje sekcję przypominającą najlepsze produkcje mijającego sezonu. Zacznijmy od nowa zdecydowanie pasuje do tej kategorii, choć po zwiastunie i plakacie można sądzić, że oto przed wami kolejna komedia romantyczna stworzona według złotego wzorca. Tymczasem twórca Once (chwalonego bardzo, jeszcze nie widziałem) zrobił wszystkim psikusa i złamał kilka zasad, w efekcie oferując bardzo przyjemny, lekki, ciepły i relaksujący film o miłości do muzyki, która czasem pokrywa się z miłoscią do drugiej osoby. Mark Ruffalo wymiata, Keira Knightley irytuje przez bardzo krótki kawałek filmu, a znany niektórym Cee Lo Green ma sympatyczny epizod. No i Adam Levine z Maroon 5 nawet umie grac, więc w sumie wszystko gra. Siedziałem wyszczerzony niemal cały czas. Dobra robota!
8/10
Bardzo poszukiwany człowiek - dramat szpiegowski bez wybuchów
Bardzo wyprzedany seans, chyba najszybciej z wszystkich festiwalowych pokazów - a przecież film Antona Corbijna jest normalnie emitowany w kinach. Najwyraźniej ludożerka poczuła głód dobrego, powolnego filmu o szpiegach, który ma tyle wspólnego z przygodami Jamesa Bonda czy serią Mission: Impossible, co smok z serialowego Wiedźmina z przychylnością fanów. Bardzo poszukiwany człowiek to ostatnia duża rola zmarłego Philipa Seymoura Hoffmana, który po raz kolejny udowadnia, że był jednym z najlepszych i jestem przekonany, że zagrałby kogokolwiek i byłby tak samo przekonujący - jego Gunther Bachmann to zmęczony życie i pracą szpieg, który musi uratować świat przed terrorystami. Ale to zadanie jest tak potwornie trudne i nudne, że film musi budować napięcie tam, gdzie Ethan Hunt nawet by nie splunął. Wyśmienita robota, choć wszystko docenia się dopiero na samym końcu.
8/10
c.d.n.