Technologiczne średniowiecze renesansowa rozgrywka - recenzja gry Twierdza: Krzyżowiec II - Norek - 29 września 2014

Technologiczne średniowiecze, renesansowa rozgrywka - recenzja gry Twierdza: Krzyżowiec II

Norek ocenia: Stronghold: Crusader II
70

Twierdza: Krzyżowiec to dla mnie wspomnienie odległe, zamazane. Po 12 latach od ukazania się wymienionej produkcji na myśl przychodzą mi głównie dwa słowa: grywalność oraz błędy. Konkretniej: szalona grywalność oraz masa błędów. Wspomnienia tego nie zatarły kolejne produkcje studia Firefly, które zwyczajnie sobie odpuściłem. Teraz, przy okazji premiery „drugiego Krzyżowca”, z ciekawością, a także pewną dozą niepokoju, powróciłem do Ziemi Świętej. Jak wypadła moja krucjata?

Po tylu latach swoje pierwsze kroki pokornie skierowałem w stronę samouczka, który szybko wprowadził mnie w nieskomplikowane mechanizmy rozgrywki. Następnie kilka minut swobodnej rozgrywki i byłem już gotowy do starcia z Saracenami w odpowiedniej kampanii. Tutaj pojawia się pierwszy zgrzyt – nim zdążyłem się w jakikolwiek sposób wczuć w mężnego, europejskiego władcę, kampania zwyczajnie się skończyła. Nic dziwnego – przygotowanych zadań jest zaledwie 12. I to razem dla obu stron XII-wiecznego konfliktu. Same misje to również nic specjalnego – czasem trzeba zdobyć twierdzę dostępnym wojskiem, czasami ją obronić, a w jeszcze innym przypadku zacząć od zera, gdy wróg posiada już rozbudowaną fortyfikację. Oprócz kilku zaplanowanych posunięć komputera oraz różnego położenia początkowego i celu dla danej misji, zadania nie różnią się od najzwyklejszej potyczki w trybie Skirmish. Szkoda, gdyż ciekawa, zróżnicowana i fabularnie rozwinięta kampania stanowiłaby niewątpliwą zaletę najnowszej Twierdzy.

Dużo lepiej prezentują się Szlaki potyczek – tryb, w którym graczowi przyjdzie stoczyć wiele przygotowanych wcześniej starć, z dobrze znanymi rywalami. Misji tutaj jest zdecydowanie więcej i pomimo swojej wtórności były one dla mnie bardziej łakomym kąskiem aniżeli kampania. Może dlatego, że tryb ten nastawiony jest raczej na szybką rozbudowę niewielkiego zaplecza ekonomicznego, które pozwoli na jeszcze szybszą rekrutację jednostek i rozpoczęcie walki. Taka właśnie jest Twierdza: Krzyżowiec II – stosunkowo dynamiczna i wciągająca.

Zaplecze ekonomiczne to mało ważny dodatek, główny nacisk został niewątpliwie położony na prowadzenie potyczek oraz budowanie okazałej twierdzy. Potrzebne staje się więc  postawienie odpowiednich budynków, które zapewnią materiały niezbędne do produkcji mieczy, łuków, kusz czy ciężkich pancerzy. Dzięki temu wyposażymy w oręż naszych kmieciów, którzy natychmiast staną się sprawnymi i silnymi żołnierzami. Dobrze prosperująca gospodarka jest niezbędna, jednakże zagwarantowanie rozwoju nie jest zajęciem trudnym. Kilka tartaków, kamieniołom, parę farm, warsztatów i gotowe. W późniejszym czasie trzeba jedynie pamiętać o ciągłym zapewnianiu pożywienia, aby utrzymać zadowolenie poddanych na wysokim poziomie. Wznoszenie murów oraz wieżyczek również jest dziecinnie proste – kolejne elementy zgrabnie łączą się w całość, a wieże i bramy w łatwy sposób wpasowują się w mur. Otoczenie swoich włości zajmuje kilka chwil, a efekt może być bardzo ciekawy. Rozbudowa fortyfikacji jak najbardziej na plus.

A jak wygląda sama walka, potyczki oraz oblężenia? Niestety, w moim przekonaniu, raczej słabo. Zrekrutowanie różnorodnych jednostek, które posiadają bonusy przeciwko określonym typom (np. łucznicy z łatwością poradzą sobie z wojakami bez pancerza, podczas gdy ciężkozbrojnych nawet nie drasną) jest niezbędne, dzięki czemu taktyka „urrrra na wroga” raczej na niewiele się zdaje. Szkoda, że nie chce o tym pamiętać komputerowy przeciwnik – z uporem maniaka wysyła słabe i mało liczne oddziały, czasami wspomagając je jakąś katapultą, które i tak bez problemu są rozbijane pod murami mojej twierdzy. Dzieje się tak dlatego, że AI jest zwyczajnie strasznie głupie – wrogowie są schematyczni, atakują zwykle w to samo, najlepiej bronione miejsce i nie silą się na jakąś skomplikowaną taktykę. Podczas walk w otwartym terenie gracz nawet nie musi kombinować – jedynie oblężenia wymagają pewnego podejścia taktycznego. Tutaj zawsze warto się zastanowić nad miejscem ataku, gdyż przeciwnik całkiem zgrabnie buduje swoje twierdze, obsadza mury łucznikami, a także rozsądnie stawia wieżyczki. Dzięki temu zdobycie wrogiego zamku jest całkiem zadowalające.

Oblężenia to najlepiej zrealizowany element. Nawet grając z komputerowym przeciwnikiem miałem satysfakcję, że rozbijałem go pod murami mojej twierdzy, do czego wydatnie przyczyniali się łucznicy, kusznicy, psy bojowe, płonące balisty, czy zwyczajne pułapki. Bronienie zamku daje nieocenioną przewagę właśnie dzięki możliwości dobrego doboru oraz rozstawienia jednostek dystansowych, które z murów czy wieżyczek mają dużo większy zasięg niż znajdujący się na ziemi przeciwnicy. Atakujący nie są wszakże bezradni – tarany, katapulty czy trebusze będą podczas oblężenia siały zamęt w szeregach przeciwnika. I pozwolą na zniszczenie murów, których destrukcja wygląda cudownie. Był to chyba jedyny graficzny element, który tak bardzo w najnowszej Twierdzy mi się spodobał.

W odświeżonej wersji Krzyżowca wprowadzono również kilka nowych jednostek. Wojska europejskie otrzymały sierżanta, zapewniającego premię do wytrzymałości pobliskim jednostkom. Taką samą rolę po stronie przeciwnej pełni nadzorca niewolników. Saraceni dostali jeszcze pustynnego derwisza, uzdrowiciela oraz ciężką jazdę. Ilość jednostek po obu stronach jest więc jak najbardziej zrównoważona, jednakże, ze względu na tylko dwie strony konfliktu, z chęcią zobaczyłbym ich nieco więcej. Zdecydowanie zabrakło natomiast dekoracji pozwalających na upstrzenie murów różnymi proporcami czy flagami. Nie podniesiemy również „zadowolenia” naszych poddanych prezentując im najnowszy model szubienicy, pręgierza lub szafotu. A szkoda.

Gdyby na tym zakończyć uznałbym nową Twierdzę za produkcję bardzo udaną. Niestety, nie jest tak kolorowo – od strony technicznej gra prezentuje się bardzo słabo. Już sama grafika do najświeższych nie należy, ale można to jeszcze przełknąć, gdyż grę bez problemu da się uruchomić nawet na nieco wiekowych komputerach. Problem zaczyna się jednak przy większej ilości przeciwników – nagłe spadki klatek, przycięcia oraz zawieszanie się rozgrywki to, niestety, zbyt częste przypadłości produkcji studia Firefly. Na tęgie baty zasługuje również wspominana już słaba AI, nie tylko ta dotycząca komputerowych rywali gracza. Również sojusznicze jednostki mają swoje problemy, między innymi z biernością i nieatakowaniem pobliskich przeciwników, czy łączeniem się w „stado gęsi”. Dodatkowo wojacy, a nieraz i budynki, często przenikają przez siebie. Mimo łatwości w budowaniu murów tutaj także zdarzały mi się pewne problemy, szczególnie podczas umieszczania dużej bramy. Nie obyło się też bez wyrzucania gry do pulpitu, co na szczęście zostało w większym stopniu usunięte poprzez wydana łatkę. Dużo błędów i baboli, a także nieświeża grafika oraz problemy techniczne skutecznie potrafią zepsuć radość płynącą z rozgrywki.

Twierdza: Krzyżowiec II to produkcja całkiem niezła, jednakże bez fajerwerków. Gra zapewnia dobrą zabawę, szczególnie cieszy obrona zamku oraz prowadzenie własnych oblężeń. Niestety nieciekawa kampania, słaba grafika, czy problemy techniczne nieco zacierają pozytywne wrażenia, a dobija je sztuczna inteligencja. Do plusów nie można również zaliczyć zbyt niskiej wytrzymałości murów czy niewielkich map. Niemniej dla fanów części pierwszej będzie to raczej powrót udany, choć nie triumfalny. Ja zapamiętam tą odsłonę podobnie jak wydany 12 lat temu pierwowzór: masa błędów oraz grywalność. Już nie szalona.

Norek
29 września 2014 - 20:29