Rok po zakończeniu kariery w FIFA12 wracam do świata produkcji EA Sports. Poznając zmieniony tryb kariery, odkrywam smaczki i błędy nowej odsłony słynnej serii. Przy okazji zachęcam do dyskusji o zmianach, wadach, zaletach, talentach, formacjach, drużynach i sukcesach.
1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata w Rosji. Po wyrównanej pierwszej połowie i szalonych ostatnich sekundach gry na tablicy świetlnej widnieje wynik 1:1. Walia dzielnie stawia czoła Hiszpanii, walcząc o historyczny wynik. Panowie, od La Furia Roja nie jesteśmy w niczym słabsi, przekonaliście się o tym na boisku. Jest 1:1, kwestia awansu pozostaje sprawą otwartą. Wszystko w waszych rękach – rzucam do swoich podopiecznych w szatni.
Po zmianie stron w Walijczyków wstępują jakby nowe siły. Bale i spółka przeprowadzają kolejne natarcia na bramkę trochę zaskoczonych Hiszpanów. W końcu Bradshaw posyła doskonałe uderzenie obok bezradnego golkipera i daje mojej drużynie prowadzenie 2:1. Sytuacja wcale nie robi się dla mnie łatwiejsza. Waham się, czy kazać swoim zawodnikom bronić wynik, czy może kontynuować natarcie. Niespokojnie jest jednak tylko kilka minut, bo przy jednym z kontrataków Bale wykazuje się sprytem w polu karnym i daje się sfaulować obrońcy. Sam pewnie egzekwuje jedenastkę, podwyższając prowadzenie. Ekipa Vicente Del Bosque nie jest już w stanie odpowiedzieć. Walia wygrywa 3:1.
Rozpiera mnie radość i duma. Daję temu wyraz w pomeczowych wywiadach i podczas odprawy w szatni. Kilka godzin później okazuje się, że świętowanie trzeba odłożyć na bok i skoncentrować się na pracy. Przede mną kolejne wielkie wyzwanie, a przed reprezentacją Walii jedna z najistotniejszych potyczek ostatniej dekady. W ćwierćfinale mistrzostw świata przyjdzie jej mierzyć się z Anglią.
Roy Hodgson pokonał mnie w eliminacjach do Euro 2016. Teraz otworzyła się przede mną szansa na wzięcie rewanżu i udowodnienie swoich umiejętności trenerskich. Chyba od początku mojej kariery nie miałem na sobie tylu milionów spojrzeń. Niemal cała Wielka Brytania czekała na tę potyczkę, a zainteresowani jej przebiegiem i wynikiem byli też wszyscy kibice Monaco. Zobaczymy, czy ten trener poradzi sobie z takim wyzwaniem – pewnie zastanawiali się teraz fani klubu z księstwa.
Na Anglików nie przygotowałem żadnej specjalnej taktyki, nie grzebałem w ustawieniach i nie kombinowałem przy ustalaniu wyjściowej jedenastki. W dobrze funkcjonującej machinie nie należy wymieniać części. Chłopcy mieli po prostu wyjść na boisko i grać swoje. Wiedziałem, że tyle wystarczy, a resztę zrobią ich charaktery. I nie pomyliłem się. W siedemnaście minut Joe Hart skapitulował trzy razy. W nieco ponad kwadrans Walia znokautowała Anglię, demolując swojego oponenta na samym początku pojedynku, niczym przed laty Lennox Lewis Andrzeja Gołotę. Nawet trafienie Jacka Wilshera w 42 minucie nic nie zmieniło. Byłem spokojny, że moi podopieczni nie wypuszczą już tego cennego zwycięstwa z rąk. I nie pomyliłem się, skończyło się na pewnym i szokującym wielu obserwatorów 3:1.
Niespodziewanie więc moja przygoda z mundialem bardzo się przedłużała. W Rosji pozostały już tylko cztery reprezentacje z szansami na końcowy triumf, a wśród nich mocno niedoceniana Walia. W półfinale naprzeciw mojego zespołu stanąć miała Portugalia, która wcześniej wyeliminowała Brazylię i Włochy. Cristiano Ronaldo i spółka też celowali w historyczny sukces na mistrzostwach świata. Spodziewałem się kolejnej trudnej przeprawy.
Na boisko zespół z Półwyspu Iberyjskiego wychodzi jednak jakby bez sił. Poprzednie konfrontacje musiały wyczerpać Portugalczyków, którzy od początku turnieju grają praktycznie tym samym składem. Niezorganizowani, rozkojarzeni, nagle teraz popełniają proste błędy. Te wykorzystują bezlitośnie zawodzący do tej pory Ramsey i niezawodny Bradshaw. Wspaniały sen zdaje się trwać dalej. Życie potrafi jednak pisać dramatyczne scenariusze i wkrótce muszę stawić czoła poważnemu problemowi. Podstawowy stoper Lynch w 40 minucie skręca kostkę. Uparcie deklaruje, że chce grać, a ja nie mam siły, by mu odmówić. Czuję, że ma on za sobą kolegów. Ze zmrożoną kostką wraca więc na boisko na drugie czterdzieści pięć minut. Z zaciśniętymi zębami powstrzymuje kolejne ataki Portugalczyków i wprowadza swój kraj do finału mundialu. W efekcie jednak nie zagra przez kolejne trzy tygodnie.
Nadchodzi finał, którego nikt się nie spodziewał. Najmniej medialny od lat. O historyczne zwycięstwo walczyć będą Walia i Chile. Vidal i jego kompani popisali się w poprzednich spotkaniach podobnymi do naszych sukcesami, eliminując m.in. Niemców po rzutach karnych. W finale w Moskwie na pewno nikt nie odstawi nogi i nikt nie odpuści choćby na sekundę. Mam szansę na złoty medal mistrzostw świata, muszę jednak wygrać jeszcze jeden mecz...
Quiz:
Poprzednią rundę znowu wygrał legia2396, który jest już coraz bliżej krisleapa i pyziora. Zapowiada się pasjonująca końcówka quizu, choć w tym momencie trudno jeszcze stwierdzić, kiedy dokładnie zakończy się rywalizacja. Z ważnych ogłoszeń, jeśli niespodziewane zdarzenia nie pokrzyżują moich planów to zwycięzca otrzyma za swój wynik drobny upominek.
1. krisleap 67 pkt
2. pyzior 62 pkt
3. legia2396 57 pkt
4. damiaszg 37 pkt
5. uwagastrzelam 31 pk
5. Krasoslaw 19 pkt
7. bezniku 6 pkt
8. Krycherrr 3 pkt
9. footballdream 2 pkt
- Kruk 2 pkt
- Baloon 2 pkt
- Mercury_99 2 pkt
13. Bitten Apple 1 pkt
Trzydziesta siódma runda pytań:
1. Która drużyna mogła pochwalić się taką ławką rezerwowych w meczu Ligi Mistrzów w 2004 roku? (2 pkt) Jaki szkoleniowiec miał do dyspozycji tych piłkarzy? (1 pkt)
2. Jak nazywa się mistrz świata i Europy, który w swojej karierze bronił barw Marsylii, Juventusu, Chelsea i Valencii, a później w dwóch z tych drużyn pracował w roli szkoleniowca? (3 pkt)
3. Kiedy po raz ostatni mistrzostwo Chorwacji wywalczyła drużyna spoza stolicy kraju? (2 pkt)
4. Jak nazywa się zawodnik, który jest obecnie ostatnim strzelcem gola z rzutu wolnego w mistrzostwach świata? (2 pkt)
5. Który reprezentant Polski strzeli gola Niemcom w najbliższym spotkaniu w eliminacjach Euro 2016? (5 pkt) - pytanie otwarte do soboty do 15:00