Siedem gier którymi Microsoft mógłby zarządzić na E3 2015 - Materdea - 4 czerwca 2015

Siedem gier, którymi Microsoft mógłby zarządzić na E3 2015

Według przewidywań Brucevsky’ego, firma Sony ma szansę „zamknąć usta krytykom i ostatecznie przekonać wszystkich do tej pory niezdecydowanych”. Jednak w opozycji staje drugi branżowy gigant – Microsoft. Koncern z siedzibą w amerykańskim Redmond nie odpuści, albowiem słaby (nie oszukujmy się) start konsoli Xbox One spowodował, że Bill Gates i spółka muszą nadganiać japońskiego rywala. Być może nieodkryty (jeszcze) line-up przygotowany na targi E3 spowoduje, że to właśnie „zieloni” odzyskają straty i wyścig wystartuje na nowo?

W tekście Bruce’a mogliście przeczytać o kontynuacjach, seqeuelach lub powstania czegoś nowego pod egidą kultowych wręcz marek. Ze stajni MS powstało niewiele tego typu tytułów, które nie doczekałby się kontynuacji gdzieś w teraźniejszości lub nieodległej przeszłości – po prostu czasy kultowego „szaraka” są w dużej mierze nieznane dla fanów urządzeń ze stajni Microsoftu.

wccftech.com
  • Gears of War 4:

Od jakiegoś czasu krążą pogłoski o publikacji Gears of War: Ultimate Edition. Będzie to, wedle kuluarowych przecieków, zbiór wszystkich trzech części ekskluzywnej dla konsol Xbox serii Gears of War, które w poprawionej oprawie audiowizualnej zadebiutują na Xboksie One. Czy to na pewno dobry ruch? Ze względu marketingowego z całą pewnością tak.

Nie na to jednak czekają fani marki. Sam się za takowego nie uważam, aczkolwiek znam wielbicieli „Girsów”, którzy dla pełnoprawnej „czwórki” będą w stanie kupić potrzebny sprzęt. Gdyby wbrew obiegowej opinii Microsoft – mimo wszystko – postanowił zaproponować swoistą bombę, to Gears of War 4 nadawałoby się do tego wprost idealnie!

Jednak kimże mógłby być główny bohater? Marcus Fenix znów będzie tłukł hordy Szarańczy? Spin-off w postaci prequela do wydarzeń z oryginalnej trylogii pt. Judgment mogliśmy już obejrzeć – i to wykonaniu rodzimego studia People Can Fly! Poznaliśmy tam historię Braida i jego kompanów z oddziału Kilo. Może Microsoft raz jeszcze zechce przedstawić to, co było wcześniej?

Istnieje również prawdopodobieństwo, że producenci najnowszej, pełnoprawnej odsłony cyklu mogliby kompletnie zrestartować markę, co – ostatnimi czasy – czyni zdecydowana część branży. Po niedawnym ogłoszeniu „gołego” Need for Speeda i wcześniejszym Tomb Raiderze, dziś można spodziewać się dosłownie wszystkiego!

  • Black & White 3:

Black & White wielu graczy pokochało za wizjonerstwo głównego projektanta obu gier, które zostały wydane w ramach tego cyklu – Petera „Piotrka” Molyneux. Mogąc wcielić się w Boga i rozporządzić powierzonym nam ludem, stawaliśmy na czele ciężkiego wyzwania – pomóc biedakom czy wysłać ich na śmierć?

Po odłączeniu się sir Molyneux od ekipy LionHead Studios, postanowił stworzyć niezależny zespół 22 cans i skupić na Godusie. Jaki był finał tej, jakże ambitnej (może ponad miarę), produkcji – znacie sami. Jednak jestem przekonany, że wielu chciałoby powrotu charyzmatycznego Brytyjczyka do pierwszej ligi i ujrzenia Black & White 3 – jeszcze bardziej nowoczesnego oraz przystosowanego do wymogów dzisiejszych graczy, komputerów oraz konsol!

  • Banjo-Kazooie 2:
alanahpearce.com

Sympatyczne dzieło reprezentujące gatunek zręcznościowo-platformowy nie otrzymało żadnej kolejnej odsłony od 2008 roku, kiedy w cyfrowym sklepie Xbox pojawiła się odświeżona wersja oryginału z konsoli Nintendo 64 (średnia nota ocen w serwisie Metacritic wynosi 92 na100 punktów!). Czym duet Banjo i Kazooie zasłynął, że teraz chcielibyśmy ujrzeć kontynuację ich przygód? Przede wszystkim lekkim i przyjemnym klimatem.

„ Słodka, zabawna i naprawdę wciągająca – wszystko, co najlepszego jest w graniu, zawarto tutaj” – tak brzmi skrócony opis jednej z recenzji „jedynki” z maksymalną oceną. Banjo i Kazooie stanęli jakby w opozycji do serii Crash Bandicoot, co wydaje się zrozumiałe. Oczywiście – para niedźwiedzia i papugi jest o wiele mniej rozpoznawalna niż charakterystyczna postać z konsoli PlayStation, aczkolwiek poprzedniczki nie grzeszyły frajdą płynącą z rozgrywki. A kto dziś nie lubi wesołych i przyjemnych zręcznościówek?

  • Fable IV:

Fable > Fable II > Fable III – mniej więcej tego typu wykresik oglądamy na forach lub w jakichkolwiek miejscach dyskusji wszelakiej. Osobiście, wyżej niż „jedynka” postawiłbym właśnie drugą część cyklu, aczkolwiek wszyscy fani wiedzą jedno – marka potrzebuje powiewu świeżości!

Producenci eksperymentowali z przeniesieniem Albionu na system działający pod kontrolą Kinecta, a tuż za rogiem (październik) szykuje nam się kooperacyjna odsłona o podtytule LEgends. Niemniej jednak prawdziwego wielbiciela marki wykreowanej przez Petera Molyneux to nie zadowala. Oglądając rokroczne konferencje Microsoftu na E3 ma się w głowie cichą nadzieję, że to właśnie to, ten moment, w którym wejdzie „Piotruś Pan” i wycedzi – Fable IV!

Pytanie nasuwa się samo – czy chcemy po raz kolejny baśniowej historii kolejnego bohatera, który pochodzi z drzewa genealogicznego protagonisty pierwszej części? To właśnie było motorem napędowym marki, a więc wizjonerstwo, brak baczenia na resztę branżowego peletonu i robienie rzeczy, które od początku uwzględniło się w swoich założeniach. Znając nieobliczalność marki Fable można być pewnym tylko tego, że nic nie jest pewne.

  • Project Gotham Racing 5:

Kiedy słyszysz „gra wyścigowa na Xboksa”, widzisz Forza Motorsport. Konkurent marki Gran Turismo tak zdominował pogląd na ścigałki dedykowane wyłącznie Xboksom, że wielu zapomniało o innej, pobocznej serii – Project Gotham Racing. Ostatnia, czwarta część wydana w 2007 roku na X360, ma już prawie 8 lat na karku!

PGR nie stawiał na realizm, ale na efektowne pokonywanie kolejnych tras ulokowanych w najróżniejszych zakątkach świata. W „czwórce” zaaplikowano usprawniony system Kudos, który pozwalał kolekcjonować punkty graczowi oraz komputerowemu oponentowi. Ściganie się autem lub motocyklem stawiało na zręcznościowy model jazdy i widowiskowe pokonywanie następujących po sobie wiraży.

wallpaperchimp.com

Co mogłaby zaoferować nam „piątka”? Wariantów jest sporo – od próby wskrzeszenia starych pomysłów, po przeistoczenie starego PGR-a na nowego Burnouta z eksplodującymi banerami reklamowymi, ogniem z wydechów i taranowaniem rywali niczym z hollywoodzkich filmów, kończąc na uczynieniu z tego symulatora. Jestem przekonany, że chyba nikt nie chciałby oglądać kolejnej Forzy, tym jednak razem w nieco innej konwencji.

Wybór jest więc oczywisty – przemodelowany Burnout!

  • MechAssault 3:

MechAssault pokazał się na pierwszym Xboksie i nie wyszedł stamtąd już nigdy więcej – pomijając poboczne Phantom War, które ukazało się na Nintendo DS. Dlaczego jednak chcielibyśmy ujrzeć, niekoniecznie kalibru triple-A, MechAssault 3 na konsolę nowej/obecnej generacji?

Pierwszorzędnym argumentem jest to, że gier o mechach (oraz ogólnej futurystycznej wojskowości) nigdy dość! Przekonali się o tym fani serii MechWarrior, którzy w 2013 roku otrzymali multiplayerową część, świetnie radzącą sobie do dziś. Dobrze radziło sobie też First Mission Evoled debiutujące w 2010. Dlaczego zatem nie stworzyć Battlefielda wśród „ogromnych robotów”? Gdyby do potencjalnej „trójki” zaimplementować widziane w „dwójce” czołgi oraz pozostałe pojazdy wszelakie, które z powodzeniem radziłyby sobie na polu bitwy, ubierając to wszystko w efektowny silnik grafiki, to w rezultacie mogłoby wyjść nie lada przedsięwzięcie.

  • Age of Empires IV:

W 2013 roku ukazała się odświeżona, druga część tej zacnej serii strategii – chyba najlepsza z dotychczasowych. Jednak od 2005, kiedy to na rynku zadebiutowała pełnoprawna „trójka”, o nadejściu „czwórki” nikt jeszcze nie słyszał. Co mnie wielce smuci, a jednocześnie daje nadzieję, że targi E3 w tym roku mogą być naprawdę świetne!

Jak wiemy, gatunek RTS-ów od pamiętnego Age of Empires III poszedł zdecydowanie do przodu. Rozbudowywanie bazy to niejednokrotnie relikt przeszłości, zaś klimaty podejmowane przez dotychczasowe odsłony cyklu również są już mniej eksploatowane. Zmieniać to zresztą chciała nawet AoE III, oferując wszechobecny kolonializm i zakładanie kolejnych państw-miast w celu zacieśniania współpracy ekonomiczno-handlowej.

moddb.com

Niemniej jednak nie sposób sobie wyobrazić, by czasy, w których rozgrywać się może Age of Empires IV, zostały przesunięte o wiele wieków do przodu. Jeśli Microsoft chciałby wrócić do świetności marki, kiedy w dodatkach do drugiej części kierowaliśmy armią wkurzonych Szkotów na czele z Williamem Wallacem, byłbym zdecydowanym orędownikiem takiego powrotu!

Materdea
4 czerwca 2015 - 15:23