Armia Annihilusa niszczy wszystko na swojej drodze i pochłania miliony istnień. Śledząc kolejne etapy wojny i poznając jej początki w komiksach o Thanosie, Draxie, Novie, Silver Surferze, Super-Skrullu oraz w efektownym prologu, byłem świadkiem wielu niezwykłych zdarzeń. Przyszła pora na danie główne, składające się z sześciu publikacji Annihilation oraz poprzedzającą je czteroczęściową opowieść o Ronanie.
UWAGA, spojlery!
Fabuła
Oskarżony o zdradę Ronan próbuje odnaleźć Tanę Nile, która zeznawała przeciwko niemu podczas procesu. Trafia na Godthab Omegę, gdzie znajduje m.in. dawnego przyjaciela, Koratha. Na miejscu dowiaduje się, że poszukiwana przez niego kobieta dołączyła do grupy zabójczyń dowodzonej przez Gamorę. Niedługo później Ronan staje do walki z jedną z najsłynniejszych morderczyń we wszechświecie. Wychodzi na jaw, że ich konflikt, a także inne ostatnie walki na planecie są wynikiem manipulacji Gloriana, który wykorzystuje powstałą ze starć energię, by na nowo ukształtować świat. Jego plany komplikuje niespodziewany atak wojsk Annihilusa. W wyniku inwazji ginie Tana Nile, a Glorian popada w obłęd. Ronan postanawia, narażając życie, wrócić do ojczyzny i ostrzec swoich pobratymców.
Samo Annihilation ma tyle wątków, wydarzeń i zwrotów akcji, że nawet streszczenie tego wszystkiego sprawia problemy. W dużym skrócie i nie zdradzając samego zakończenia wygląda to tak. W należącej do Kree części wszechświata trwają walki z armią Annihilusa. Zjednoczonym frontem dowodzi Nova, którego wspierają Quinn, Drax, Ronan oraz dawni pomagierzy Galactusa. Dowiadują się oni, że Galactus i Silver Surfer przegrali walkę z Tennebrousem i Aegis w innej części galaktyki. W ramach umowy obaj zostali przekazani Thanosowi, który z kolei, realizując swój układ z Annihilusem, zniewolił pożeracza światów i przerobił go na jedyną w swoim rodzaju broń dla najeźdźcy. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, że Thanos udostępnił też Annihilusowi i jego wojskom technologię teleportacji, a także porwał córkę Draxa, Moondragon. Nova i jego kompani zostają zaskoczeni i ponoszą klęskę. Sojusz rozpada się. W toku walk ożywiony zostaje Super-Skrull i jest to jedyna dobra wiadomość dla obrońców wszechświata. Zdesperowany Nova postanawia zaryzykować i stawić czoła Annihilusowi. Tymczasem Drax wyrusza z misją zamordowania Thanosa. Nie przypuszcza, że wkrótce odegra kluczową rolę dla losów całego uniwersum…
Przemyślenia laika
Po całkiem niezłych historiach Novy i Super-Skrulla Ronan niestety obniża poprzeczkę. Przedstawiona w czteroczęściowej serii opowieść nie należy do najlepiej napisanych, a odbioru całej produkcji nie ułatwia stylizowana jakby na dawne publikacje kreska i mało wyrazista paleta barw. Na kolejnych kartach pojawia się sporo intrygujących postaci, ale wiele z nich wydaje się kiepsko przedstawionych. Dziwne zwroty akcji, jak pojawienie się zupełnie znikąd Gloriana, nie ułatwiają odbioru serii laikowi. Komiks ma też jednak swoje atuty, a największy z nich to tytułowy bohater. Przypominający trochę Sędziego Dredda przedstawiciel rasy Kree dysponuje potężną mocą i potrafi budzić grozę. Nieoczekiwanie w jego historii pojawia się też Gamora, która podobnie jak Peter Quinn, nie jest specjalnie podobna do swojego filmowego ja z Guardians of the Galaxy.
Właściwe Annihilation wypada już zdecydowanie lepiej. Dużo bardziej nowoczesna kreska, efektowne kadry i żywe kolory bardzo ułatwiają czytanie kolejnych komiksów i w odpowiedni sposób prezentują następujące po sobie wydarzenia. A trzeba przyznać, że w sześciu publikacjach dzieje się naprawdę sporo. Zwroty akcji są na porządku dziennym, a potencjał wielu bohaterów, z kilkoma małymi wyjątkami, zostaje odpowiednio wykorzystany. Każdy z przedstawionych wcześniej w osobnych seriach heros lub heroina otrzymuje swoje „pięć minut”, by odegrać jakąś rolę w kluczowych dla komiksowego wszechświata zdarzeniach. Jedynie Silver Surfer ma nieco inne „zadanie” niż pozostali. Jego postać ma duże znaczenie dla historii, ale sam bohater tak naprawdę niewiele w kolejnych komiksach pokazuje. Przedstawiony wyżej skrót fabuły może wydawać się zagmatwany, ale dużo czytelniej całość wypada przy bezpośrednim kontakcie. Laik nie może czuć się zagubiony i przygnieciony nadmiarem postaci, zaskakujących zdrad, sojuszy i relacji bohaterów, a to na pewno świadczy dobrze o scenariuszu i przygotowaniu całego crossovera.
Trzeba też podkreślić, że scenarzyści dobrze spisali się, tworząc zakończenie całej historii. Finał zaskakuje, jest trudny do przewidzenia i nade wszystko efektowny. Mnie usatysfakcjonował, choć nie wykluczam, że niektórych szybkie rozstrzygnięcia finałowych bitew mogły nieco rozczarować. Z punktu widzenia laika, który stawia pierwsze kroki w uniwersum Marvela, nie mogę w ogólnym rozrachunku nie pochwalić Annihilation. Całość udanie prezentuje wiele niezbyt popularnych postaci, przedstawia intrygującą historię i jest nad wyraz spektakularna. Niektórymi kadrami po prostu nie sposób się nie zachwycić. To był naprawdę dobry wybór, by akurat historii tej inwazji poświęcić swój czas. Nie pozostaje mi teraz nic innego, jak trzymać się obranego wcześniej kierunku i kontynuować swoją podróż po komiksowym świecie Marvela w Annihilation: Conquest z 2007-2008 roku. Czy będzie równie dobrze? O tym w kolejnych odcinkach.