Ukończyłem dwadzieścia gier na urlopie - Brucevsky - 2 października 2015

Ukończyłem dwadzieścia gier na urlopie

Ukończyłem dwadzieścia gier na urlopie – taka deklaracja budzi bardzo konkretne skojarzenia. Część odbiorców uzna komunikat za potwierdzenie aspołeczności nadawcy, który podczas okresu wypoczynkowego tylko na krótkie chwile oddalał się od komputera lub konsoli. Inni zaczną współczuć, że pogoda nie dopisała, plany nie wypaliły i w akcie desperacji nadawca przesiedział swoje wolne dni przed telewizorem, kończąc kolejne wirtualne przygody. Rzeczywistość może jednak być zupełnie inna. Może się okazać, że pogoda była dobra, wyjazd się udał, a gracz i tak skończył dwadzieścia gier. Wystarczy, że zabrał ze sobą PSP z Half-Minute Hero.

Do zagłady świata pozostało trzydzieści sekund. Zły lord rzucił już potężne zaklęcie i lada moment całe uniwersum odejdzie w niepamięć. Niespodziewanie pojawiasz się ty, szybko biegający bohater. Po zawarciu układu z boginią czasu możesz za odpowiednią opłatą odzyskać utracone na zakupy czy trening umiejętności sekundy i zdołać dotrzeć do zamczyska okrutnego czarnoksiężnika. Oficjalnie w pół minuty, a prawdę a bogiem w kilkadziesiąt sekund więcej, ratujesz więc świat i zostajesz bohaterem. Kurtyna. Napisy końcowe.

W ten właśnie sposób w czasie swojego urlopu dwadzieścia razy uratowałem świat, ciesząc się z ukończenia dwudziestu kolejnych części Half-Minute Hero. Naciągane, wiem, ale brzmi dobrze. Nie sposób nie przyznać, że dzieło Marvelous Entertainment jest oryginalne. Twórcy w znakomity sposób odświeżyli koncept klasycznych, znanych z dawnych konsol jRPG-ów, dodali do tego sporo humoru i wyszła im produkcja, przy której chyba tylko największe sknery i ponuraki nie będą w stanie się dobrze bawić. Trudno nie uśmiechnąć się, gdy autorzy parodiują kolejne oklepane motywy i puszczają do gracza oczko, docinając innym twórcom, a czasami także i sobie. Powtarzające się motywy, głupi NPC, schematyczni bossowie – wszystkie te drażniące elementy jRPG-ów dostają tutaj kuksańca od pomysłowych Japończyków.

A co jeszcze lepsze, Half-Minute Hero wpisuje się wprost idealnie w pierwotne założenia istnienia PSP. Gry miały być z jednej strony ciekawe i rozbudowane, a z drugiej pozwalać graczowi na krótkie partyjki w poczekalni, na przystanku czy przed snem. I jRPG od Marvelous Entertainment wszystko to oferuje. Wystarczy minuta-dwa na pokonanie kolejnego questa, ale jednocześnie jednak jest ich tak wiele, że zabawy starcza na długie godziny. Perfekcyjne połączenie podstawowych założeń. A piszę to, mając za sobą dopiero jeden tryb „Hero 30 Mode”. Aż boję się pomyśleć, co zaoferują mi pozostałe, które zmieniają grę z klasycznego jRPG-a w prostego RTS-a lub strzelankę.

Choćby dla takich produkcji warto mieć gdzieś w szafie schowane PSP i zabierać je ze sobą na długie podróże czy kilkudniowe wypady. Chapeau bas, Marvelous Entertainment!

Hej, czy wiesz już, że Gralingrad ma do zaoferowania dużo więcej ciekawych treści? Felietony, komentarze czy rozmaite zestawienia dotyczące gier, piłki nożnej, anime lub filmów znajdziesz też na anglojęzycznym blogu i autorskim Gralingrad.pl. Ostatnio sporo tam piłki nożnej i bukmacherki, ale są też tematy związane z filmami i grami. Czytaliście już o wyczynach włoskich klubów w europejskich pucharach?
Brucevsky
2 października 2015 - 20:46