Koreańczycy planują zdominować WCS. Nie tylko w swoim kraju
Jagten czyli Polowanie - wielkie kino z małego kraju
Blizzard budzi się z zimowego snu. Teraźniejszość i przyszłość StarCrafta II
Recenzja BioShock: Infinite - kandydat na najbardziej przecenioną grę roku?
The Free Bundle #5 - kolejna paczka darmowych gier indie
Pierwszy zwiastun The Wolverine nie przyspiesza mi tętna
W nocy z niedzielę na poniedziałek w Szczecinie odbył się trzeci już bodajże barcraft. Laikom spieszę z tłumaczeniem - barcraft polega na tym, że kibice Starcrafta II spotykają się razem, w lokalu, aby wspólnie kibicować. W praktyce często równie istotną atrakcją jest organizowany przy okazji turniej, a przede wszystkim możliwość pogadania z ludźmi o podobnych zainteresowaniach.
Szczeniśki barcraft ma już całkiem długą tradycją, bo pierwsza edycja odbyła się bodajże w marcu tego roku. Później był czerwiec, no i teraz - koniec sierpnia. Mniej więcej co trzy miesiące. W ciągu tego pół roku dokonał się niemały postęp.
Pogadajmy o e-sporcie #1
Zaczynam od informacji podanej "na ostatnią chwilę". Adrian Kostrzebski (pozdrawiam i jeszcze raz sorry, za odwołanie w ostatniej chwili!) organizuje spotkanie traktujące o e-sporcie w Akademii im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. Wszystkie informacje znajdziecie na stronie wydarzenia na Facebooku. Prelekcje zaczynają się dzisiaj o godzinie 15, potrwają do 20. Przewidziane jest after-party.
Lista prelegentów:
Pamiętajcie, że Gamescom to nie tylko nowe gry i obietnice twórców dotyczące już istniejących, ale także e-sport. Siódmy sezon Intel Extrme Masters zaczyna się właśnie w Kolonii. Mnóstwo graczy Starcrafta II w League of Legends zjechało się do Niemiec i przez kilka dni będzie dostarczać nam rozrywki.
Aktualnie rozgrywane są rozgrywki otwartych kwalifikacji w Starcrafta II. Rozgrywki League of Legends zaczną się jutro. Pula nagród dla obydwu dyscyplin wynosi nieco ponad 180 000 dolarów!
Premiera Starcraft II: Heart of the Swarm coraz bliżej, a w tzw. międzyczasie, możemy zabić czas oglądając pokazowy mecz z wersji alfa, komentowany przez samego Seana "Day9" Plotta.
Osobiście odnoszę wrażenie, że armia Terrana praktycznie cały czas była po prostu... zbyt wielka i potężna. Battleheliony to moim zdaniem przesada, są zbyt mocne jak na takie tanie jednostki, które w dodatku masakrują jednostki lekkie. Z drugiej strony, nie jest powiedziane, że wyprodukowanie takiej kuli śmierci będzie tanie i przyjemne, w końcu Terran miał praktycznie całą grę przewagę ekonomiczną.
Pierwszą grą free-to-play w jaką zagrałem była Tibia. Pamiętacie to jeszcze? Może nie uwierzycie, ale do dzisiaj dużo ludzi w to gra. Ja chamstwa nie zniesłem, pierdłem, bekłem i odinstalowałem ten szajs po wyjściu z „Rooka”, czyli pierwszej lokacji w grze. Potem było dla mnie długo, długo nic, od czasu do czasu śmiałem się tylko, widząc w jakie marne podróbki World of Warcraft zdarza się grać dziwnym ludziom (Metin, Runes of Magic, itepe). W międzyczasie zaliczyłem krótkie romanse z kilkoma społecznościówkami (Ogame, Mafia Wars, Farmville), co utwierdziło mnie w przekonaniu, że darmowe równa się kijowe.
Potem jedak przyszło League of Legends. Jak dobra jest to gra nie muszę chyba nikogo przekonywać (Starcraft II lepszy, ale nie o tym mowa :)). Nie chodzi nawet o samą mechanikę, bo nie jest ona wcale oryginalna – wszystko oparte jest przecież na starusieńkiej warcraftowej DotA. Chodzi mi o generalne dopracowanie tej produkcji. Widać pracę włożoną w każdą postać, każdą skórkę, każdą animację, przedmiot, balans, interfejs, i tak dalej. Pomyślałem „w końcu gra oparta na modelu free-to-play, która nie wygląda jak praca magisterska średnio utalentowanej grupy studentów".
Chyba nie doceniałem hackerów. Nie ma dla nich żadnej świętości. Rozumiem uderzać w agencje rządowe, złe koroporacje, system, ale żeby Blizzard? Przecież to jest najlepsza firma robiąca gry wideo w historii, która dała nam takie hity jak Starcraft, Starcraft: BroodWar i Starcraft II.
Blizzard co prawda udowodnił, że można na niego liczyć. Poinformował o rozmiarach włamania, hasła były dobrze zaszyfrowane, nie zginęły numery kart kredytowych. Mogliby dać znać wcześniej, a nie tydzień po fakcie, jednak wybaczam, bo bezpieczeństwo użytkowników nie było zagrożone. Pytanie tylko, czy każda firma jest równie dobrze na taki włam przygotowana? Co rusz przecież słyszymy o tym, że na takim czy innym serwerze wszystko jest przechowywane w czystym (ang. plain) tekście.
Wiecie czym jest FOMO? Przedwczoraj w serwisie Technologie Gazeta ukazał się świetny artykuł dotyczący tego zjawiska. Krótko mówiąc, to strach przez przegapieniem czegoś, niepokój, poirytowanie, problemy z koncentracją. Powód? Zalew informacji, związany z rozwojem technologii, przytłacza nas. Do natężenia występowania tego zjawiska doszło wraz z upowszechnieniem się serwisów społecznościowych i smartfonów.
Kiedy pierwszy raz przeczytałem o FOMO prawie wpadłem w panikę. Zdiagnozowałem u siebie ciężką postać tej przypadłości i w końcu nazwałem cały szereg zachowań, który z lekkim niepokojem zacząłem u siebie zauważać. Po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że nie ma co popadać w przesadę. Muszę się tylko pilnować. Strzelić sobie od czasu do czasu mentalnego „liścia” i przywrócić koncentrację. Bo pal licho, że sprawdzam Facebooka idąc z samochodu do sklepu. Pal licho, że przeglądam newsy stojąc w samochodzie na światłach. Najgorsze, że FOMO utrudnia mi dwie czynności, które do tej pory potrafiły mnie wciągnąć bez reszty: pisanie i granie.
Przyznam szczerze, że zapomniałem o Was wczoraj i z tego powodu Map Pool jest opóźniony. No dobra, pamiętałem, ale nie chciało mi się. Cholera, brzmi jeszcze gorzej. Okej, umówmy się po prostu, że nie jestem tutaj żeby się tłumaczyć - cieszcie się, że jest w ogóle, a nie marudzicie.
MC tańczy, tańczy, tańczy, tańczy (jak parabole, pamiętacie?)
Krótko mówiąc - "I lol'd" :)
Dziennik Starcraftowy powraca! Przypomniałem sobie o Was, kiedy skończyłem grać z Forte - prawdopodobnie najlepszym po MaNie Protossie w naszym kraju. Jak mi poszło? Czemu z nim grałem? Sprawdźcie sami na filmiku poniżej.
Grało się swego czasu w Left 4 Dead, oj grało. To właśnie od gry Valve rozpoczął się mój płomienny romans z apokalipsą zombie, która trwa do dziś. Dzięki Left 4 Dead poznałem dreszczyk desperacji, który towarzyszy walce o przetrwanie w rozszalałej hordzie nieumarlaków. Do dziś pamiętam nerwowe przełykanie śliny, podczas przechodzenia gry na najwyższym poziomie trudności.
Left 4 Dead zrewolucjonizowało kooperację, wynosząc ją na inny poziom – nie wymuszając współpracy przez lipne sztuczki w stylu „podsadź mnie”, a osadzając kooperację w samym jądrze i mechanice rozgrywki. Left 4 Dead było po prostu za trudne, żeby dało się je przejść samemu, a na dodatek specjalni zarażeni mieli brzydki nawyk obezwładniania szlajających się pojedynczo ocalałych. Geniusz w czystej postaci.
Prawie dwa lata po premierze Left 4 Dead 2 światło dzienne ujrzał kolejny dodatek. Cold Stream zaczęło się jako dzieło jednego fana, ostatecznie jednak Valve postanowiło zainwestować w jego koncepcję i wypuścić kolejne DLC. Na pecetech dodatek jest całkowicie darmowy. Warto odkurzyć Left 4 Dead 2?
Niedawne EEC Polska, które odbyło się w Warszawie, było dla mnie kolejnym podejście do League of Legends jako e-sportu. Kilka razy odpalałem już rozmaite większe i mniejsze streamy przy okazji równych turniejów i siedziałem przez kilka godzin, próbując poczuć to samo, co czuję oglądając mecze Starcrafta II. Nie udało się.
Wątpię, żeby była to wina mojej nieznajomości gry. Nie jestem prosem w League of Legends, ale z drugiej strony nie jestem nim także Starcrafcie II. Nie szukam winy wśród komentatorów, bo oglądałem materiały w języku tak angielskim, jak i polskim. Podobnie zresztą jak w przypadku Starcrafta II. Dlaczego w takim razie League of Legends nie dorównuje grze Blizzardu jako e-sport?