Andriej Diakow "Do światła" - Uniwersum Metro 2033
O sensie inwestowania w PC natchniony wymaganiami Wiedźmina 3
"Podatek od Google" właśnie wchodzi w życie w Hiszpanii.
O dziwnym pomyśle z Kickstartera związanym z ludzką krwią.
Ubisoftu metoda na piratów, a brawa dla 11 bit studios
Interstellar? Po prostu genialne!
W pierwszej części recenzji gry FIFA 14 wraz z Brucevsky’m ocenialiśmy gameplay. Pora zająć się trybem kariery, którego twarz poddana została solidnej kuracji odmładzającej. Czy nowa FIFA jest tym samym, co stara?
Od premiery dwóch liczących się na rynku gier sportowych minęło już trochę czasu. FIFA 14 i Pro Evolution Soccer 2014 miały już okazję rozgościć się na naszych komputerach i konsolach. Przycichła wojna wszelkiego fanbojstwa każdej z gier, bowiem wszyscy zasiedli do wspólnego stołu jaki bez wątpienia można nazwać krąg interesantów piłką nożną zarówno w wirtualnej, jak i realnej formie. Przychodzi więc czas na pierwsze podsumowania. Mam zamiar skupić się na grze FIFA 14, bowiem to seria od EA Games jest mi zdecydowanie bliższa, aczkolwiek nie twierdzę, że jest to jedyna licząca się na scenie gra. Niemniej jednak to na nią czekałem bardziej i to w nią przegrałem mnóstwo czasu od momentu, gdy trafiła na sklepowe półki. W krótkim cyklu, podzielonym na trzy części, mam zamiar, z niewielkim udziałem także blogującego na łamach tego serwisu Brucevskiego, omówić najważniejsze aspekty, zestawić je z wcześniejszymi odsłonami i wydać ostateczny werdykt. Dziś zajmę się samą mechaniką rozgrywania meczu. W następnej części chcę omówić tryb kariery, który przeszedł solidny lifting, a na koniec podsumować grę jako całość, co w rezultacie powinno utworzyć solidną recenzję. Przejdźmy do omówienia pierwszego zagadnienia.
Wszyscy kibice czekali na ten moment. W końcu po wielu tygodniach zawieszenia w próżni, gdzie zespół trenować musiał pod okiem drugiego trenera, wybrano nowego szkoleniowca. Był nim Polak, aczkolwiek mówiła o tym tylko rubryka w jego dokumentach oraz język, jakim się posługiwał, bowiem nazwisko miał co najmniej dziwne. DeQualltin nie był nikomu znany. Wziął się znikąd. Zarząd jednak zdecydował się właśnie jemu powierzyć pieczę nad zespołem. Razem z początkiem miesiąca miał się pojawić na pierwszy treningu…
Dobrych gier jest niewiele. Nie wiem, czy wina leży po stronie producentów, gdyż tworzą tytuły coraz to mniej ambitne (a przynajmniej to można zarzucać większym zespołom developerskim), czy jednak jest to mój niepasujący do żadnego innego zespół upodobań, które ciężko wypełnić w stu procentach. Niemniej jednak gdy już do dobrego tytułu się dobiorę, mam w zwyczaju przechodzić go dwa razy. Krótko, ale przy tym dość sensownie, przedstawię swój punkt widzenia w tej kwestii.