"Wilk z Wall Street" - film na miano nominacji do Oscara?
Czego szukamy w kinie? Śmiech i łzy, czyli „Nietykalni” i inne filmowe olśnienia
Przystojna dziewczyna i panna spod klosza - recenzja mangi.
Maska - świrus na prezydenta
Maska tom 2 Omnibus - Maska rozchodzi się po kościach?
Ekhö. Lustrzany świat 9 – Gdy Pershuanom robi się łyso nikomu nie jest do śmiechu
Wyjazd integracyjny to film mający dwie twarze. Wybierając się na niego wiedziałem, czego się spodziewać. W założeniach podobny do To nie tak jak myślisz kotku, gdzie pierwszy skrzypce grali występujący i tutaj Tomasz Kot, Jan Frycz, Katarzyna Figura i Sławomir Orzechowski. I rzeczywiście, Wyjazd jest podobny, ale dopiero w drugiej części. W pierwszej tymczasowy lider polskiego box-office'u zapowiadał coś lepszego, niestety później zostajemy brutalnie sprowadzeni na ziemię.
Konspekt scenariusza do 99% komedii romantycznych wygląda mniej więcej tak:
„To tylko seks” nie odbiega za daleko od tego schematu. Ale to wielką wadą nie jest, bo twórcy są pełni autoironii i choć bohaterowie nabijają się, oglądając komedie romantyczne, to za chwilę sami robią to samo. Dodają do tego dużo seksu, ale…
Już fsm pisał o najnowszej produkcji Koterskiego. W większości się zgadzam i moja ocena jest taka sama, więc nie będę powtarzał tego co możecie przeczytać na jego blogu. Coś jednak od siebie muszę dodać, bo twórczość Koterskiego oceniam bardzo wysoko. "Dzień świra" to najlepszy polski film jaki w życiu widziałem. "Baby..." jest niewątpliwie słabszy od niego jak i od "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" i "Nic śmiesznego". Za to lepszy od "Ajlawju". Miejcie na uwadzę, że porównuję go do produkcji rewelacyjnych i dobrych. "Baby są jakieś inne" jest gdzieś po środku - to film bardzo dobry. Po pierwsze Adaś (tym razem tak jakby w dwóch osobach). Z nim filmy nie moga być złe;) Po drugie scenariusz. Ja zwyczajnie kocham styl Koterskiego, te powtórzenia, zabawę z gramatyką. Po trzecie humor. Wiele tekstów zostało zaczerpnięte z zycia, starych kawałów etc. ale w filmie i tak śmieszą jak diabli i w ogóle nie pachną sucharem. Po czwarte i ostatnie - film trwa 90 minut i niemal przez cały czas oglądamy rozmowę dwóch frustratów w samochodze. I to nie nudzi! Polecam. Fanom Koterskiego na bank się spodoba. Niżej mój mały wywiad z odtwórcą jednej z dwóch głównych ról , Adamem Woronowiczem.
Kintaro Oe, bohater anime pt. Golden Boy, to młodzieniec ze wszech miar wyjątkowy. Był studentem prawa na prestiżowym Uniwersytecie Tokijskim (zdał wszystkie egzaminy, ale opuścił uczelnię przed zakończeniem edukacji), a obecnie podróżuje po Japonii na swoim wiernym rowerze Mikazuki 5 i chwyta się przeróżnych dorywczych prac, przy okazji ucząc się życia. Czego możemy więc spodziewać się po tym 6-odcinkowym mini serialu? Świetnego japońskiego poczucia humoru, szczypty dramatu, odrobiny nienachalnego moralizatorstwa, a także kropelki erotyzmu.
Czy tego chcecie, czy nie, nie można zaprzeczyć, że American Pie to klasyk i kult! Dla mojego pokolenia to kumpelska komedia nr 1 i pewien przełom. To po "szarlotce" nastąpił wysyp podobnych komedi, ale oryginał jest tylko jeden. To jest film, który wspominam z sentymentem. Zdaje sobie sprawę z głupoty, powtarzalnych żartów, ale kto nie zna sceny z ciastem? Kto nie pamięta całej ekipy? Ja się bawiłem świetnie. "American Pie" doczekał się drugiej i trzeciej części z oryginalną ekipą (całkiem niezłych) i kilku tytułów, które z oryginałem wspólne miały tylko tytuł i ojca Jima, który pojawił się we wszystkich odcinkach. W kwietniu 2012 powróci stary skład (wszyscy!) w kinowym "American Reunion". Zwiastun mówi już wiele o filmie. Będzie głupio, żałośnie, niesmacznie. Będzie śmiesznie.
Historia o dwóch idiotach. I nie wiadomo, który jest głupi, a który głupszy. Jeden z fryzurą ministranta, drugi z bałaganem nad czołem. Obaj przemierzają Stany Zjednoczone wzdłuż i wszerz, po drodze gubią właściwą trasę, kłócą się, oddają mocz do butelek po piwie, a na deser zamieniają vana na skuterek dla emerytów. A wszystko to aby oddać zagubioną walizkę nieznajomej kobiecie, a przy okazji uniknąć śmierci z rąk tandemu bandziorów, którym najwyraźniej nie pasuje, iż ktoś przywłaszczył sobie milion baksów. Prawie komedia wszechczasów, fantastyczna dawka chorego humoru, genialne role Jima Carreya i Jeffa Danielsa oraz masa, masa, masa doskonałych gagów. O to Głupi i głupszy w pigułce.
Najnowszy film Allena niektórzy okrzyknęli największym jego osiągnięciem od 20 lat. Nie widziałem wszystkich tych filmów jakie przez dwie dekady się przewinęło. Było ich sporo, bo najbardziej znany na świecie neurotyk robi je taśmowo – przynajmniej jeden rocznie. „O północy w Paryżu” to nie jest film który bez wahania postawiłbym na tej samej półce co Annie Hall. Znalazłby się niżej. Paryż jest piękny, smaczki są fajne, ale nie można na tym budować całego filmu.
Allen to w naszym kraju ewenement. Zdarzyło się już nawet, że jeden z jego filmów obejrzało więcej Polaków, niż Amerykanów! Wszystko wskazuje na to, że „O północy w Paryżu” także sporo zarobi.