Zbliża się czas, który jedni poświęcają na refleksję na temat przemijania i wspominają zmarłych, inni wolą na amerykańską modłę bawić się, przebierać i śmiać się ciemnym mocom prosto w twarz (pysk, ryło czy to tam moce mają zamiast twarzy). A jeszcze inni robią albo jedno i drugie, albo żadne z powyższych. Niezależnie od wybranej frakcji, przełom października i listopada to magiczny czas, w którym duchy odgrywają ważną rolę.
Boicie się duchów? Lubicie się bać? Obchodzicie Dziady? Albo Halloween? Nieistotne. Ważne jest, że do tego okresu jak ulał pasują straszne filmy. Stąd wpis na tę okoliczność - zaprezentuję 6 horrorów, które z tego czy innego względu uważam za najlepsze, najstraszniejsze i najciekawsze. A opisawszy każdy z nich (kolejność nieprzypadkowa) odpowiem sam sobie na jedno, zajebiście ważne pytanie. Zapraszam.
O Guillermo del Toro usłyszałem po raz pierwszy przy okazji Labiryntu Fauna, który (z tego co się orientuję) w opinii większości uznawany jest za dzieło niedoskonałe, jednak wyjątkowe. Reżyser po stworzeniu tego obrazu podpisał się jeszcze pod kilkoma filmami, m.in. Oczy Julii, Sierociniec czy Istota. Ostatnio jednak Meksykanin osobiście zaangażował się w pisanie scenariusza. Co z tego wyszło?
Charczą, włóczą nogami, mrożą krew w żyłach chorymi, zniekształconymi dźwiękami, charakterystycznymi jękami. Będąc najczęściej efektami nieudanych eksperymentów naukowych/wojskowych czy zakończonej sukcesem nekromancji – lubią siać strach. Terroryzują w grupie. Ich eksterminacja różnymi środkami masowego mordu nigdy nie przestaje cieszyć. Są najprawdopodobniej najbardziej wdzięcznymi przeciwnikami w grach. Starą dobrą strzelbę aż świerzbi, by wypluć w stronę ich głów ścianę zachwyconego śrutu. Mózg za mózg. Świt, zmierzch, plaga, nieważne. Zombie nie umierają nigdy…
Ciekawe zjawisko i niezły film w jednym. The Tunnel to internetowy projekt studia Paramount, wzorowany na takich hitach jak Blair Witch Project i Rec. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie oficjalna dystrybucja tegoż dzieła przez BitTorrent, do tego bez żadnych opłat. Tak zgadza się, to pierwszy film, który można zassać z sieci i obejrzeć bez obaw, iż na drugi dzień zapuka do twoich drzwi dzielnicowy z nakazem oddania twardych dysków. Z czego więc wziął się budżet tej produkcji? Tu przed szereg wychodzi matematyka. Marketing przewidywał odsprzedanie hojnym klientom pojedynczej klatki filmu przed premierą za pewną kwotę. Po wydaniu filmu na DVD i inne płatne platformy (tylko tam znajdziemy wersje z dodatkami making of) dobroczyńcy mogli zarobić na tej transakcji pieniądze nawet 6 razy większe. Twórcy dostali w ten sposób 36 tysięcy dolarów i choć do planowanych 135 tysięcy mieli daleko, to udało im się za skromniejszą kasę uzyskać efekt co najmniej zadowalający.
Howard Phillips Lovecraft, to pisarz, który znany jest nie tylko miłośnikom literatury grozy. Jego nazwisko przewija się niczym cień pośród rozmów na temat kultury; wielu o nim słyszało, mimo iż nie potrafi przytoczyć żadnego z tytułów opowiadań mistrza. Do dziś trwają spory, czy twórczość Lovecrafta należy uznawać za objawienie w gatunku horroru. Nie ma jednak wątpliwości, że stworzona przez pisarza „Mitologia Cthulhu”, odcisnęła się w kulturze masowej niezwykle silnie. Często napotykamy się na twory silnie inspirowane pomysłami Lovecrafta, nie wiedząc nawet, że takowe symbole zawierają. Odniesienia możemy znaleźć zarówno w literaturze, komiksie, muzyce czy filmie, ale również w grach fabularnych i wideo. Nie zawsze oznacza to bezpośrednie wykorzystanie motywów z opowiadań pisarza – często chodzi o charakterystyczną atmosferę i tematykę. Postanowiłem prześledzić najważniejsze pozycje nawiązujące do świata Cthulhu oraz krótko przedstawić jego najważniejsze założenia.
Dawniej dziecko traktowane było jako symbol tego, co czyste i niewinne – nieskalane. W literaturze stan ten uległ niebagatelnej zmianie dopiero za sprawą Władcy much z 1954 roku Williama Goldinga, natomiast kinematografia zapoczątkowała walkę z owym tabu oddając odbiorcom The Bad Seed (1956). Tym niemniej, nadal w naszej i zagranicznej kulturze dominuje błędne przekonanie, że najmłodsi nie czynią zła. Dlatego potrzebne są takie filmy jak Eden Lake, które ukazują problem i docierają do jego źródła. A obraz Jamesa Watkinsa dokonuje tych rzeczy w niezwykle brutalny sposób, burząc dotychczasową wizję świata niejednego widza.
Horror od twórcy Piły. Dla jednych będzie to zachęta, dla drugich raczej mało ambitna reklama. Tak czy inaczej warto dać temu filmowi szansę, bo James Wan nie zamyka się wyłącznie na porno-tortury, a eksperymentuje i kiedy trzeba, kopiuje z klasyki. W tym przypadku Insidious (Naznaczony) to połączenie Egzorcysty z Lśnieniem oraz....tutaj nie zdradzę niespodzianki, albowiem całość w ciągu paru sekund i w drastyczny sposób zmienia styl co powoduje, że nie patrzymy na niego jak na kolejną kalkę historii o nawiedzonym dziecku.
Wprowadzenie jest dość standardowe - pewna średnio ustawiona rodzinka wprowadza się do nowego domu. Już po kilku dniach "coś" nie pozwala mieszkańcom normalnie żyć. Dziwne głosy, hałasy, cienie za oknem i takie tam blubry. Nieważne. Najistotniejsze jest to, że jedno z dzieci zapada na tajemniczą śpiączkę. Lekarze nie potrafią zdiagnozować problemu, a rodzice zaniepokojeni zdrowiem pociechy zastanawiają się co począć. I tu zaczyna się - że tak to ujmę - crème de la crème Insidious, dzięki czemu z pozoru sztampowy horrorek staje się BARDZO TRUDNY do oceny.
Wszyscy są w szoku. Nikt nie spodziewał się takiej regularności. Oto przed Wami kolejny odcinek Retro Gaming, w którym nadal rozkładamy na części pierwsze dziadka gatunku survival horror, czyli „Alone in the Dark”. Co ciekawego spotka nas tym razem w mrocznej rezydencji opanowanej przez zło wcielone? Odwiedzimy słynnego „Potwora z Wanny”, golniemy sobie kolejkę, zaserwujemy mieszkańcom domostwa zupę, stoczymy pojedynek z piratem (takim z Karaibów, nie komputerowym), posłuchamy muzyki naszego rodaka Fryderyka Chopina(!), postrzelamy z łuku... Atrakcji jest sporo, zatem zapraszam Was serdecznie do oglądania.
To było do przewidzenia: dwie legendarne platformówki z serii „Prince of Persia”, następnie dziadek wszystkich rasowych FPSów, czyli „Wolfenstein”, może-nie-tak-bardzo-epicka gra ze Snoopym, a dziś przyszedł czas na króla survival horrorów i jedną z najlepszych gier nawiązujących do książek H.P. Lovecrafta w jednym. Panie i Panowie, przed Wami „Samotny w Ciemnościach”, czyli „Alone in the Dark”. Zapraszam gorąco do zapoznania się z tym materiałem, bo powstawał w niezwykłych bólach – programy do zgrywania rozgrywki nie lubią się z niektórymi tytułami odpalanymi pod DosBoxem.
Światy uRojone to cykl materiałów video, wspierający działalność portalu Gameplay.pl na serwisie YouTube. Publicystyka, komentarze, wywiady, relacje, gamingowe rozkminy oraz gameplaye gier starych i nowych. Konkretnie, lecz nie zawsze na poważnie.
Dzisiaj nie będzie boomheadshotowania Nekromorfów, slasherowania Dragonów ani płodzenia Little Sisterów. Zamiast tego, dzięki interaktywnemu horrorowi Sanitarium z 1998 roku, udamy się w surrealistyczną podróż po szpitalach dla obłąkanych. Pokażę Wam jak budowało się kiedyś klimat, aranżowano mroczną atmosferę, raczono fabułą wbijającą w fotel. Historią, którą chciało się poznać, tajemnicami, które chciało się odkrywać. Ciężka psychodela na wybornie. Panie i Panowie, ucinając pompatyczne wejście, zapraszam do zapoznania się z grą kultową. Programem, który mógł wystraszyć, mimo że był izometryczną przygodówką. Ta gra na długo zapada w pamięć. Wszystko w ramach czwartej części Światów uRojonych…