Rojopojntofwiu #41 Moda na zombie - ROJO - 5 września 2011

Rojopojntofwiu #41 Moda na zombie

Charczą, włóczą nogami, mrożą krew w żyłach chorymi, zniekształconymi dźwiękami, charakterystycznymi jękami. Będąc najczęściej efektami nieudanych eksperymentów naukowych/wojskowych czy zakończonej sukcesem nekromancji – lubią siać strach. Terroryzują w grupie. Ich eksterminacja różnymi środkami masowego mordu nigdy nie przestaje cieszyć. Są najprawdopodobniej najbardziej wdzięcznymi przeciwnikami w grach. Starą dobrą strzelbę aż świerzbi, by wypluć w stronę ich głów ścianę zachwyconego śrutu. Mózg za mózg. Świt, zmierzch, plaga, nieważne. Zombie nie umierają nigdy…

Łyk historii

Słowo zombie pochodzi prawdopodobnie od afrykańskiego zumbi (rodzaj fetyszu w języku kikongo) lub od nzambi (boga w rozumieniu języka kimbundu). W Polsce przejęte zostało ono z języka angielskiego, mimo, że spotkać można się także ze spolszczoną formą: zombi. Termin ten rozpowszechnił William Seabrook pod koniec lat ‘20 XX wieku w swojej książce „The Magic Island”. Samo pojęcie zombie wywodzi się z kultu voodoo, w którym oznacza osobę silnie zniewoloną i ślepo lub nieświadomie wykonującą polecenia osoby kontrolującej ją, najczęściej będąc pod wpływem środków odurzających. Taki typ zombie był obecny w kulturze od wspomnianego okresu do prawie końca lat 60., kiedy to powstał film George’a Romera Noc żywych trupów, w którym zombie przedstawiano jako nieumarłego: osobę martwą, powstającą z grobu i starającą się zaspokoić żądzę krwi poprzez konsumpcję świeżego ludzkiego mięsa lub mózgu. Po sukcesie przytoczonego obrazu, taki właśnie wizerunek zombie rozpowszechnił się w kulturze masowej (filmy, seriale, książki, komiksy, gry, sztuka, teatr). Dziś, mało kto kojarzy zombie ze wspomnianym voodoo.

Voodoo początkiem...

Przegląd

Tyle tytułem encyklopedycznego wstępu. Skupmy się jednak na medium najbardziej nam znanym i lubianym, gdzie kontakt z zombie możemy załapać w sposób interaktywny. Najpopularniejsze gry to oczywiście kultowe serie Resident Evil, Silent Hill, Dead Rising, House of the Dead i Left 4 Dead. Nie brak ich również praktycznie we wszystkich programach spod szyldów cRPG/H&S, gdzie złowieszcze cmentarze, zawsze oferowały potyczkę z nieumarłymi. To nie koniec. Popularne Plants vs. Zombies? Oldschoolowe strzelanki pokroju Zombie Shooter (1 i 2), Land of the Dead: Road to Fiddler's Green, Zombie Apocalypse, Burn, Zombie, Burn? Może bardziej strategiczne podejście dzięki Fort Zombie? Mózgożerca jako główny bohater i nasz protagonista w Stubbs the Zombie in Rebel Without a Pulse? Pamiętne dodatki do gier Borderlands: The Zombie Island of Dr. Ned, Undead Nightmare Pack (Red Dead Redemption) czy wszystkim znane, specjalne tryby w Call of Duty: World at War i Black Ops. Od biedy pod listę podciągnąć również można niemiecką (ocenzurowaną) wersję pierwszego Carmageddona, gdzie normalnych ludzi zastąpiono nieumarlakami o zielonej krwi. Pomijam już gierki flashowe, których jest zatrzęsienie.

Celować w toczeń...

Dlaczego?

Jak widzimy, gatunek gry nie ma większego znaczenia. Zawsze jednak chodzi o rozkoszną anihilację bohaterów dzisiejszego odcinka (wyjątek: Stubbs). Przy użyciu różnych środków, w różnej formie. Strzelba, zderzak, roślina? Nieważne. Chodzi o fun. No ok, ale z czego on dokładnie wynika? Dlaczego temat zombie jest tak w grach popularny i namiętnie eksploatowany? Przeanalizowałem trochę zjawisko i wyodrębniłem 6 zasadniczych powodów takiego stanu rzeczy. Let’s take a look:

1. Jest dużo

Z reguły zombie atakują w grupach. Jest ich dużo, a eksterminacja kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu nieumarlaków na raz daje dużo satysfakcji i niezmiernie bawi. Aż boli w takich momentach brak granatu lub wiadomego koktajlu pod ręką. Dużo zombie = dużo frajdy. Kwestia bardzo efektowna i znamienna dla nacji. Widok całej hordy nacierającej na nas wszystkimi możliwymi wejściami, dachami, drzwiami, oknami, kanałami robi wrażenie. Pamiętne wrażenie.

2. Jest słabo

Zombie nie cechuje konkretna wytrzymałość, czy mega odporność na obrażenia. Mówię o wersji podstawowej pomiota, bo jak wiemy, niektóre gry (m. in. seria Let 4 Dead) wprowadzają mocniejsze odpowiedniki i nowe gatunki/typy/rodzaje dzisiejszych gości programu. Wracając, punkt ten łączy się z pierwszym = dużo, łatwo na raz. Kolejna porcja rozkosznej zabawy. Szybko jeden po drugim lub raz a porządnie wszystkich w zasięgu.

3. Jest przyjemnie

Chodzi mi tu o feeling walki i zabawy w plewienie różnymi narzędziami mordu. Zombie zawsze pięknie się palą, wybuchają, rozgniatają pod kołami. Nie ma dyskusji, ołów je kocha. Nic jednak tak nie cieszy jak sprzedać zombiakowi Boom Headshota strzelbą z bliskiej odległości. Miód. Tym jest właśnie koszenie nieumarłych. To się nie nudzi.

4. Jest mrocznie

Wygląd zombie i mrok jaki ze sobą niosą zawsze dodatkowo podkręca immersję. Okoliczności, historia, powód, teatr działań, otoczenie, jęki, ponura, ciężka atmosfera. Udźwiękowienie, cienie, zaskoczenie, przerażenie. Mówiąc krótko: silne emocje, które tylko pozytywnie wpływają na odbiór gry z nieumarłym w tle.

5. Jest różnie

Za równo pod względem wyboru rodzaju gry, jak i gatunku samego zombie, który (m. in dzięki serii Left 4 Dead + dodatki) ewoluuje, zapewniając nowe atrakcje i zmuszając do zmiany taktyki, poniekąd obligując do innego zachowania, podejścia, użycia adekwatnego uzbrojenia. Wszystko, co ma na celu walkę z nudą i monotonią - cieszy i dobrze rokuje na przyszłość. Jest wybór, jest różnie, jest fajnie. Każdy znajdzie zombie w swoim rodzaju gry.

6. Jest wspólnie

Dobry tryb kooperacji bierze wszystkie wcześniejsze punkty do kupy razem i zapewnia rozkoszną, niespecjalnie zobowiązującą rozrywkę, która staje się tłem dla rozmów podczas gry. Jak odrywać zielonym łby, to tylko wspólnie. W dobrym co-opie, na urlopie:)

Zwiastun zamiótł, czy wymiecie również sama gra?

Temat zombie w grach komputerowych z wielu powodów jest kwestią wdzięczną. Paradoksalnie, zawsze na eksterminację nieumartych jest popyt. Różne gry, różne gatunki, różne wizje i podejścia. Idea podobna. Wszystko jednak kiedyś się przejada, po pewnym czasie traci na atrakcyjności. Zombie jednak nie dają za wygraną. Są gry lepsze i gorsze. Zobaczymy więc jak poradzi sobie piątkowy Dead Island. Czy doda od siebie coś wyjątkowego, wprowadzi coś innowacyjnego? Zostanie grą zapamiętaną, odbieraną na równi z innymi grami-wizytówkami tematyki zombie? Gra pokaże czy wyżre mózg czy czas. Pogramy, zobaczymy. Gdy pierwszy raz tasak w mięsie umoczymy…

P.S. Jeśli podoba Ci się moja działalność, subskrybuj mój kanał na serwisie YouTube (Światy Urojone) oraz "Polub" ROJA klikając na łapę po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO

Rojopojntofwiu:

#36 Gamingowy duet, czyli historia powstania Rock & Rojo i nasze plany na przyszłość

#37 Gry, które trudno "kupić", w które trudno już się "wczuć"

#38 Awaria

#39 Wirtualne Deja vu

#40 Insert Coin

ROJO
5 września 2011 - 16:18