Ostatnio wspominaliśmy z dziewczyną słynną Czarodziejkę z Księżyca, szybko dochodząc do wniosku – tak, trzeba sprawdzić jak przetrwała próbę czasu. I tak oto zacząłem oglądać Sailor Moon! Hurra!
Seria jest fantastyczna. Absolutnie nie wstydzę się przyznać, że oglądam to anime z wypiekami na twarzy, bo to doskonała, zabawna, interesująca historyjka, która bawi mnie do łez, jest rozrywkowa i ma totalnie staro szkolny klimat. Czegoś takiego już nie robią.
Nie tak dawno temu Sankaku Complex opublikowało za magazynem Dengeki wpis dotyczący gier wideo, które gracze najchętniej widzieliby również w postaci anime. Wyniki były interesujące i w dużej mierze pokrywały się z gustami moich znajomych.
Po dłuższej przerwie powracamy do wyprawy z ekipą z Dragon Ball przez świat gier. Omówiliśmy już wiele tytułów, które ukazały się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Dzisiaj pora na bliższe pamięci występy znanych bohaterów na popularnej konsoli Sony.
CyberConnect2, firma znana z tworzenia całkiem niezłych bijatyk ze świata Naruto oraz ciekawie zapowiadającego się Asura’s Wrath, kilka dni temu ujawniła informacje na temat nowego projektu. Poprzedziło to oczywiście bardzo popularne ostatnimi czasy odliczanie.
Dziecięciem będąc, nie mając większych możliwości dostępu do Internetu ani stosownych sklepów, posiadając za to telewizor odbierający kilka kanałów telewizyjnych, bardzo lubiłem oglądać anime (pewnie - wówczas tej nazwy jeszcze nie znałem, były to po prostu kreskówki, jak cała reszta). Nie żebym miał wtedy szczególnie wyrobiony gust - w serialach się nie przebierało i oglądało wszystko co było emitowane. Z niewiadomych mi w tamtym czasie powodów telewizja nie poprzestawała jednak na takim tylko utrudnianiu życia fanom animacji rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni, rzucając nam więcej kłód pod nogi. Dziś, gdy jestem już nieco starszy, mogę w spokoju ponarzekać jak to źle kiedyś było z anime w polskiej telewizji... i jak niewiele się do dziś zmieniło.
Shinichirō Watanabe to człowiek, który w kwestii japońskiej animacji zrobił ilościowo niewiele, ale jeśli już się za coś weźmie to robi to co najmniej bardzo dobrze. Watanabe reżyserską przygodę zaczął od świetnego technicznie Macross Plus, później był klimatyczny Cowboy Bebop (był emitowany w TVP Kultura!), a ostatni ważnym projektem było anime, które dziś chciałbym Wam polecić. Dziełem tym jest Samplujący Samuraj, czyli Samurai Champloo.
Prawdopodobnie każdy z nas jest w stanie w tym momencie powiedzieć kilka słów o tym, jaką funkcję pełni w kolejnych grach intro. Filmik otwierający rozgrywkę wprowadza nas w klimat, prezentuje postacie bądź zarysowuje w jakiś sposób fabułę. Przy openingach do anime jest podobnie.
Są jednak i dziwne przykłady, które wymykają się takiej uproszczonej klasyfikacji. Jednym z nich jest zdobywające coraz większą popularność anime FairyTail. Historia Natsu i spółki dorobiła się już w tym momencie ponad osiemdziesięciu odcinków telewizyjnych i aż siedmiu (!) openingów.
W poprzednich odsłonach cyklu poznaliśmy gry w uniwersum Dragon Ball, które ukazały się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Nie omówiliśmy jednak jeszcze tytułów, które zawitały na konsole inne, niż te produkcji Nintendo. Dzisiaj więc poznamy gry, które ukazały się na mniej popularne sprzęty w pierwszej połowie lat 90.
Lubię dla odprężenia po pracy włączyć sobie przed snem „anime z jajem”. Takie gustowne połączenie zabawnych żartów i ciekawej kreski.
Idąc tym tropem i za poleceniem znajomego postanowiłem obejrzeć wulgarny klon Atomówek, czyli Panty & Stocking. Bohaterkami są dwie anielice, które zostały zesłane na Ziemię, aby odkupić swoje winy. W tym celu muszą eliminować kolejne duchy. Ich bronią jest bielizna, która zmienia się w pistolety i miecze. Intrygujący konspekt?
W poprzedniej części omówiłem pierwsze występy Son Goku na konsolach, jeszcze w latach osiemdziesiątych. Dzisiaj przedstawię kilka gier, które ukazały się na NES-ie/Pegasusie i pozwalały poznać dalsze losy bohaterów popularnego uniwersum.
Już w poprzednim odcinku tego przeglądu dowiedzieliśmy się o trzech próbach przeniesienia świata Dragon Ball na wspomnianą konsolę Nintendo. Jak się okazuje, w latach dziewięćdziesiątych ofensywa trwała w najlepsze i pozwoliła użytkownikom Pegasusa bawić się aż pięcioma kolejnymi grami.