Po dłuższej przerwie powracamy do wyprawy z ekipą z Dragon Ball przez świat gier. Omówiliśmy już wiele tytułów, które ukazały się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Dzisiaj pora na bliższe pamięci występy znanych bohaterów na popularnej konsoli Sony.
Zaczęło się wszystko niezbyt dobrze w 1995 roku. Bandai przygotowało bijatykę dla fanów, którzy zainwestowali w nowy, potężny wówczas sprzęt. Niestety ich projekt okazał się chybiony i został powszechnie uznany za fatalny. Recenzenci z całego świata wytykali mnóstwo błędów tytułowi, który praktycznie w ogóle nie wykorzystywał możliwości maszyny i nie wnosił niczego nowego do gatunku. Duża liczba postaci nie wynagradzała drętwego systemu walki i marnej oprawy audiowizualnej. Walczyło się naprawdę słabo i trudno się dziwić średniej ocen na poziomie 30 procent. Pierwsza próba wjechania na tor zakończyła się zderzeniem z betonowymi barierami…
Dwanaście miesięcy później Bandai postanowiło naprawić wszystkie błędy i wydało na Segę Saturn i PlayStation Dragon Ball Z: The Legend. Pierwszą dużą zmianą było dodanie sensownego trybu fabularnego, który wreszcie tłumaczył nieco fakt toczenia kolejnych pojedynków. Historia oczywiście była zgodna z mangą i pozwała znowu stoczyć znane starcia na Ziemi i Namek. Równie duże wrażenie robiła zmiana systemu gry. The Legend nie było już zwykłą, prostą bijatyką 1 na 1. Możecie to zobaczyć zresztą na zamieszczonym poniżej filmiku. Wojownicy toczyli starcia, które były „oceniane” na pasku energii na dole ekranu. Znacząca przewaga jednej ze stron skutkowała atakiem specjalnym, który zabierał nieco zdrowia danemu wojownikowi. To sprawiało, że więcej było w potyczkach taktyki, niż prostego uderzania kolejnych przycisków. Na pewno twórcom należą się brawa za choć chwilowe porzucenie oklepanego schematu walk. Aż dziwne, że nie wszyscy mieli niestety okazję ten pozytywny projekt Bandai obejrzeć, bo z jego dystrybucją było krucho.
W 1997 roku nieoczekiwanie skończyła się przygoda Goku i spółki na PlayStation. Wydany w tym czasie Final Bout był jednocześnie ostatnią grą z serii jaka ukazała się na stacjonarnych konsolach przez kolejne pięć lat. Tym razem ekipa znana z mangi i anime przeskoczyła w całości w 3D i niestety znowu po drodze zgubiła tryb fabularny. Pozostało rozgrywanie turniejów i obserwowanie ataków specjalnych z dynamicznie zmieniającej się perspektywy. Nie zabrakło też znanych z anime walk na pociski energetyczne na dystansu, które wymagały wytrzymałości i szybkiego uderzania w przyciski kontrolera. Niestety znowu skończyło się to wszystko marnymi ocenami w mediach i przeciętną grą. Przy Tekkenie Final Bout wyglądał po prostu źle, drętwo i odpychająco...
Niespodziewanie, pomimo jeszcze kilku lat na rynku, PlayStation nie doczekało się już żadnych gier z Goku i spółką. Przed nami czasy nowożytne i epoka PlayStation 2, Xboxa i GameCube’a. Tam uniwersum się odrodziło, a Bandai chyba odrobiło nieco lekcję sprzed lat. Przed analizą tych będących jeszcze świeżo w pamięci tytułów sprawdzimy, co działo się na konsolach przenośnych. Tam było lepiej niż na PSX-ie. I zdecydowanie bardziej różnorodnie. Na szczęście.