Już 14 lutego na świecie odbędzie się premiera UFC Undisputed 3. Czekam na ten tytuł jak na mało który. W UFC zmienia się sporo, pojawiły się nowe kategorie wagowe, sporo nowych zawodników, a sama gra zapowiada się ciekawie. Dziś krótko - o tym jak zdobyć Alistara Overeema którym potem zagramy oraz jak Frank Mir reaguje na żarty ze swojej osoby.
Machina promocyjna nowej odsłony UFC powoli rusza. Nie wiem, jak będzie się prezentowała w naszym kraju, ale dla fanów to w zasadzie nieistotne. Ostatnia gala UFC – 137 o ile mnie pamięć nie myli – przebiegała właśnie pod wezwaniem UFC 3 a kilka dni temu podano do wiadomości publicznej informację, która dla miłośników MMA może być wyraźną wskazówką, że tytuł trzeba będzie kupić.
Jedną z gier pokazywanych na targach Gamescom o których w mediach dużo się nie pisze jest UFC Undisputed 3. Wystawiona na stoisku THQ przyciągała chyba tylko tych zainteresowanych tematem. Dla nich pokazano nowy trailer, tym razem dotyczący najważniejszego elementu zabawy czyli walki. Buszując w Internecie można znaleźć parę wywiadów z producentem w których rozwija on tematy pokazane w trailerze.
Ten artykuł miałem napisać już dawno, sami zresztą wybraliście Tito Ortiza jako zawodnika, którego profil chcecie przeczytać. Czekałem, czekałem aż wczoraj trafił się wyzwalacz, Tito wystąpił na 132 gali UFC. Badboy ostatnią swoją walkę wygrał pięć lat temu. Tak długa przerwa w zwycięstwach nie zmienia faktu, że gość jest świetnym zawodnikiem. I przed lekturą uwaga, w dalszej części tekstu pojawią się spoilery dotyczące wyników walk.
W moim ostatnim wpisie pojawiło się parę słów na temat nadchodzącej gali KSW. Ciekawy byłem walki Pudziana, jeszcze bardziej interesowało mnie starcie Khalidova z weteranem ringów i klatek MMA Mattem Lindlandem. Jeszcze wcześniej zdarzyło mi się odnieść do jarmarcznego stylu gal tej federacji, ale generalnie pochwalić cały ten cyrk. Dziś, po oglądnięciu KSW 16, pora na kilka mniej miłych słów. Marzy mi się, żeby rzeczy o których wspomnę, szczególnie jedna z nich, zmieniły się, wtedy gale Konfrontacji Sztuk Walki będzie mi się oglądało dużo lepiej.
Postanowiłem do serii wprowadzić pewną drobną zmianę. O ile tylko pojawią się jakieś ciekawe tematy, nie będę się ograniczał do jednego. Dziś na próbę obok głównej treści – czyli próby zachęcenia Was do oglądnięcia pewnego reality show – również parę słów na temat dwóch gal, zbliżającej się KSW 16 i minionej UFC 129. Miło będzie się dowiedzieć, czy taka forma Wam pasuje.
Kilka tygodni temu przedstawiłem swoją recenzję UFC Undisputed 2010, byłem w tym czasie przekonany, że konkurencja od EA to zwykły buton masher nie oferujący wiele więcej niż proste bijatyki 3D. Teraz już mogę się przyznać, że demo mocno mnie zmyliło, bo pod wieloma względami gra z EA okazała się znacznie lepsza od produkcji sygnowanej przez UFC. Ma oczywiście swoje minusy, ale dla ludzi szukających fajnej bijatyki na zasadach MMA może być znacznie lepszą propozycją.
Zdarzyło się wczoraj kilka rzeczy, ale o wszystkich nie ma co pisać, za to dwie tak się jakoś zbiegły w czasie i do tego są związane z serią artykułów o MMA. Pierwsza z nich wydarzyła się, kiedy siedząc na tronie czytałem urodzinowy numer pewnego czasopisma o grach. Pod koniec recenzji nowego Fight Nighta trafiłem na zdanie z którym zwyczajnie się nie zgadzam – z kilku powodów. Redaktor recenzent stwierdził, że FNC jest bardziej męski niż obmacywanie się w parterze w MMA czy UFC.
Miałem w ostatni weekend po raz kolejny wątpliwą przyjemność przyglądać się gali KSW (Konfrontacje Sztuk Walki) - po raz piętnasty telewizornia zaserwowała mi wiejski jarmark, rozrywkę na poziomie któremu daleko do jakichkolwiek standardów światowych. Ale to dobrze, że włodarze federacji działają w taki a nie inny sposób, bardzo dobrze.
Oglądałem ostatnio jedną ze starych gal UFC, trzydziestą pierwszą dokładniej rzecz biorąc. Jedną z głównych walk tego wieczoru była kolejna obrona tytułu przez Pata Mileticha. Po zaciętej walce pierwszy mistrz wagi półśredniej nie obronił tytułu. Stracił go na rzecz Kanadyjczyka, Carlosa Newtona. O Newtonie kiedyś może napiszę, tym razem w paru słowach przedstawię pierwszego mistrza wagi lekkiej i półśredniej.