Legendy Polskie Allegro pod względem muzycznym
Gry na serio [05/10/10] Kreatorzy wizji, nisze kulturowe i mega misz masz
The Maker - przepiękna animacja, przepiękna muzyka
Człowiek-Kamera - autor obrazów wprost ze snów
Dwa solidne, krótkometrażowe spojrzenia na roboty
Janusz Kamiński i jego 11 krótkich scenek
Christopher Kezelos wedle niektórych filmowych serwisów stworzył tylko dwie krótkometrażówki. Prawda jest taka, że w swojej filmografii ma ich o wiele więcej, jednak te dwie zdecydowanie przyćmiły całą resztę. Mam nadzieję, że autor na nich nie poprzestanie, gdyż obocowanie z twórczością australijczyka to zdecydowanie przyjemność.
Nuklearna apokalipsa nastała niespodziewanie. W mgnieniu oka świat, który znaliśmy, obrócił się w gruzy. Niedobitki ludzkości schroniły się w podziemnych enklawach. Pozbawieni wody i jedzenia, pogodzeni z losem; ich jedynym skarbem i nadzieją są wspomnienia. Czyżby to był opis Fallouta? Nie, to jedna z jego inspiracji – La Jetée (w polskiej wersji Filar) Chrisa Markera, czyli w mojej opinii jeden z najlepszych krótkometrażowych filmów science-fiction jaki kiedykolwiek powstał.
Czasem zamiast trywialnych informacji pokroju "myję zęby, lol" ktoś umieści na portalu społecznościowym link do arcydzieła. Niektórzy ludzie lubią – i chwała Wam za to – dzielić się ze znajomymi swoimi małymi odkryciami. Gdy je słuchamy i oglądamy, cały świat dookoła na chwilę jakby zamiera, nawet jeśli nad uchem wrzeszczą nasi przełożeni lub rodzice. Dzisiaj chciałbym Wam podać dalej dwa takie cuda.
"Pełnomatrażowy film, proszę! Ach, możesz wydać kasę na 3D jeśli chcesz, nie mam nic przeciwko. Zapłacę." Minęło kilka księżyców, od kiedy trafiłem na warty Waszej (i mojej) uwagi krótkometrażowy filmik. Ale czas oczekiwania został wynagrodzony czymś naprawdę dobrym. "Wow, to jest lepsze niż Transformers 3". Archetype trwa siedem minut, z czego dwie to napisy końcowe. Historia jest ciekawa, aktorstwo wysokiej próby, a strona wizualna... ach, naprawdę, NAPRAWDĘ absolutnie czadowa. Twórca nazywa się Aaron Sims, a to jest oficjalna strona projektu. "Byłby z tego zajebisty film pełnometrażowy!". A te teksty napisane powyżej kursywą, to komentarze z YouTube'a. Zgadzam się z nimi. A Wy?
Po raz kolejny Internet dostarcza niezwykłego poczucia satysfakcji. Zdolna bestia imieniem (i nazwiskiem) Tom Jenkins wykorzystała technikę animacji poklatkowej oraz wyświetlany na ekranie Maca obraz z Google Street View by stworzyć trwający ok. 2,5 minuty ekstremalnie sympatyczny filmik. Dziełko nazywa się Address is Approximate (w wolnym tłumaczeniu Adres jest Orientacyjny) i odpowiada na pytanie: co robią Twoje figurki robotów, gdy wychodzisz z biura? Jakieś takie to... ciepłe :) W odbiorze pomaga muzyka The Cinematic Orchestra. Zajrzyjcie.
Oryginał znajduje się na vimeo.
Jakiś czas temu eJay pytał, co z tym filmowym Splinter Cellem. Konkluzja była jedna: filmowy Fisher is dead, ale kto wie - może jeszcze zawita na kinowe ekrany? Tymczasem w przepastnych czeluściach Internetu powstał jedenastominutowy odcinek fanowskiej interpretacji znanej serii. Rzecz zwie się Extinction, została wyprodukowana przez grupkę zdolnych ludzi ukrywających się pod szyldem Companion Pictures i jest zaskakująco oglądalna (jeśli weźmie się pod uwagę fanowskość, webowskość, offowskość, budżetowskość i inne słowa, które nie istnieją w języku polskim).
Jeśli dzisiaj, lub na weekendzie, znajdziecie pół godzinki wolnego czasu to mam dla Was coś ciekawego. Co powiedzielibyście osadzone w steampunkowych klimatach dzieło, które swego czasu było nominowane do Oskara za najlepszy krótkometrażowy film animowany?
Ach, Internecie! Dziękuję ci serdecznie, że w swych przepastnych czeluściach skrywasz wielkie ilości rzeczy, które warto odkryć, obejrzeć i przesłać dalej. Dziękuję, że jesteś ogólnodostępną platformą artystycznej wolności i że cenzura się ciebie nie ima (z grubsza).
Ok, podziękowania zaliczone. Teraz przechodzę do odkrycia. Istnieją sobie niezliczone ilości krótkometrażówek. Jedne są lepsze, inne gorsze. Dzięki sieci te najfajniejsze mogą zostać przedstawione szerszemu gronu, a ich autorzy mają szansę na uznanie i (być może) na rozwój filmowej kariery. Tak właśnie jest w przypadku autora niespełna czterominutowego filmu Modern Times, Bena Craiga. Zajrzyjcie, dużo czasu Wam to nie zajmie, a rzecz jest bardzo sympatyczna.
Czwarta część cyklu, w której naszym celem jest przybliżenie wam tych obszarów związanych z branżą gier, które wychodzą poza wąski aspekt rozrywkowy i pozwalają spojrzeć na elektroniczną rozgrywkę poprzez pryzmat współczesnej nauki, kultury, polityki i ekonomii. W tej odsłonie przeczytacie między innymi o zawodzie grafika, niszach kulturowych i artystycznych projektach związanych z grami. Miłej lektury!
Gry są dalece zbyt istotne, by rozmawiać o nich całkiem poważnie.