Trzynasty Pyrkon z rzędu od 2000 roku. Mamy 2014, a to jest mój pierwszy konwent. Dziewiczy. O samej imprezie słyszałem już dawno, ale dopiero teraz trafiła mi się okazja, żeby wyruszyć do Poznania i zasmakować tego fantastycznego klimatu. Poprzednia edycja osiągnęła – sądząc po opinii znajomych oraz udostępnionych na stronie danych – niezwykły sukces. Przerodziła się z zamkniętego miejsca spotkań kilkudziesięciu geeków w ogromne targi dla całych rodzin, a przede wszystkim osób chociaż lekko interesujących się fantastyką.
Będąc pierwszy raz na Pyrkonie w 2007 roku (który był nazywany "konwentem", a nie "festiwalem fantastyki") nie spodziewałem się, że kilka lat później będę na olbrzymiej imprezie, która zbierze ponad 12 tys. pozytywnie zakręconych ludzi.
Piszę te słowa siedząc przy kubku ciepłej herbaty, która ma pomóc mi zwalczyć upierdliwe przeziębienie, którego nabawiłem się zbierając materiał na tekst, który właśnie czytacie. Dopiero co wróciłem z Pyrkonu 2013, festiwalu miłośników fantastyki... i nie tylko, bo w tym roku Pyrkon przygarnął też pod swoje skrzydła polskich youtuberów, letsplayerów i innych "erów". Na imprezie zjawiło się podobno ponad 12 tysięcy żądnych wrażeń ludzi, pojawiło się też całkiem sporo cosplayerów, którzy rywalizowali w konkursie na najlepszy kostium. Były koncerty, pokazy, panele dyskusyjne, konkursy, kursy i masa innych atrakcji. Jeśli komuś nie chcę się czytać przydługich wypocin mojego autorstwa to może skupić się na masie zdjęć, które udało się nam zrobić. Zapraszam.
Growa część znanego w całej Polsce konwentu fantastyki w sobotę miała mieć najwięcej paneli, na których można było spotkać się ze znanymi youtuberami i celebrytami sieci. Sobotnia część to jednocześnie dzień, który bardziej mnie rozczarował. Pojawiło się parę przeciwności, które znacząco wpłynęły na całkowity odbiór tej imprezy przeze mnie.
Pyrkon to impreza, która swoje początki miała już na początku XXI wieku. Początkowo skupiona wokół samej fantastyki, teraz rozwinęła się na miarę narodowego zjazdu miłośników literatury i wszelkiego rodzaju gier, poczynając od planszowych, a na cyfrowych odpowiednikach kończąc. Od 22 do 24 marca 2013 wszyscy mają okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu. Zjeżdżają się ludzie z całej Polski, zarówno ci „znani” ze świata internetowego, jak i ci, dla których sieć i ogólnie pojęte granie jest tylko źródłem rozrywki.
Od kilku lat pod koniec marca jeżdżę do Poznania na "Festiwal Fantastyki Pyrkon". Z początku wiązało się to z moją miłością związaną do literatury fantastycznej, papierowych RPG czy też LARPów. Teraz kierują mną nieco inne pobudki. Dlaczego warto wybrać się na tę imprezę, nawet jeśli niekoniecznie jesteście fanami fantastyki?
Są w życiu rzeczy fajne i fajniejsze. Fajny może być wypad ze znajomymi do Paryża, jazda na nartach w Dolomitach, albo wieczór z winem, krewetkami i piękną dziewczyną. Do rzeczy fajniejszych można natomiast zaliczyć np. spotkanie miłośników Starcrafta.
Za nieco ponad miesiąc takie wydarzenie będzie miało miejsce w Poznaniu. Nerdy – prasujcie swoje koszulki J!NXa i zaznaczajcie kalendarze!
Jakiś czas temu w ramach cyklu „afk” napisałem tekst o konwentach i o Pyrkonie właśnie. Dziś proponuję wam kilka spostrzeżeń z minionej imprezy i sporo zdjęć.
Pyrkon 2012 odbył się w dniach 23 – 25 marca 2012 na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Na konwent wybraliśmy się ekipą składającą się pięciu osób, ale skład w miarę upływu czasu powiększał się i dzielił na mniejsze grupki szwendające się na terenie MTP celem zobaczenia wszystkiego co możliwe (albo i nie możliwe)...
Polska uchodzi za kraj dość zacofany, raczej ksenofobiczny, mocno konserwatywny. Za oknem widzimy dużo szarości, ludzi biegających z miejsca na miejsce, często pozbawionych zainteresowań i pasji. Na szczęście jest kilka dni w roku, w których setki polaków zakładają na siebie stroje szturmowców z Gwiezdnych Wojen, przebierają się za elfy lub krasnoludy, pakują kostki i figurki do Warhammera 40k, sprawdzają, czy w podręcznikach RPG nie brakuje żadnych stron i... wyruszają na konwent fantastyki. Podróż potrafi być wyzwaniem nie mniejszym, niż dotarcie Froda do Góry Przeznaczenia, ale nagroda jest bezcenna - kilka dni świetnej zabawy z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, setki prelekcji i wykładów, możliwość poznania nowych gier i uniwersów oraz oczywiście kilka chwil wytchnienia przy złocistym trunku.