Polska uchodzi za kraj dość zacofany, raczej ksenofobiczny, mocno konserwatywny. Za oknem widzimy dużo szarości, ludzi biegających z miejsca na miejsce, często pozbawionych zainteresowań i pasji. Na szczęście jest kilka dni w roku, w których setki polaków zakładają na siebie stroje szturmowców z Gwiezdnych Wojen, przebierają się za elfy lub krasnoludy, pakują kostki i figurki do Warhammera 40k, sprawdzają, czy w podręcznikach RPG nie brakuje żadnych stron i... wyruszają na konwent fantastyki. Podróż potrafi być wyzwaniem nie mniejszym, niż dotarcie Froda do Góry Przeznaczenia, ale nagroda jest bezcenna - kilka dni świetnej zabawy z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, setki prelekcji i wykładów, możliwość poznania nowych gier i uniwersów oraz oczywiście kilka chwil wytchnienia przy złocistym trunku.
Jednym z tego typu konwentów jest właśnie Pyrkon, na którego jedenastej edycji miałem okazję grać, rozmawiać oraz wykładać. Tematyką tego, jak i wielu innych konwentów jest nie tylko fantastyka w sensie stricte - obok hardcorowych fanów science-fiction czy fantasy można było spotkać również graczy komputerowych, karcianych czy figurkowych. Przekłada się to oczywiście na samą tematykę prelekcji czy konkursów - obok kalambur Star Wars czy całej serii wykładów związanych ze Star Trekiem czy Władcą Pierścieni, można było również posłuchać o rozwoju casualowych gier komputerowych, wziąć udział w konkursie na znajomość muzyki z gier video czy zastanowić się nad tym, czy elektroniczna rozgrywka może być sztuką. Każdy znalazł więc coś dla siebie.
Celem tego newsa nie jest reklama żadnego konkretnego konwentu - chodzi raczej o to, by uświadomić wam, że coś takiego istnieje i jest naprawdę fajnym przeżyciem. Jeśli więc macie trochę czasu, który możecie poświęcić na dobrą zabawę, konwent będzie zawsze doskonałą inwestycją - zwłaszcza, że sama impreza zawsze jest śmiesznie tania.
Niech Moc będzie z Wami!