Czy możliwe jest stworzenie dobrego rankingu najlepszych książek, jakie kiedykolwiek zostały napisane? Prawdopodobnie nie, ale zawsze warto w ten sposób wywołać dyskusję na temat literatury.
Po paru wpisach lżejszych, przyszedł czas na mocniejsze teoretyzowanie. Sporą inspiracją dla tekstu był artykuł Marka Krajewskiego „Społeczne jako wirtualne. O starym i nowym typie symulowania realności”. Badacz stawia tezę dość śmiałą, z którą jednak nie sposób się nie zgodzić, brzmi ona następująco: cała ludzka kultura od samego początku bazowała na wirtualności.
Gry video mają wiele postaci. Są zabijaczem czasu, relaksem i hobby. Dają oddech od rzeczywistości i możliwość odreagowania. Gry to najszybciej rozwijające się współczesne medium. Jaka jest ich rola we współczesnym świecie, a co jest ich celem?
Oczywiście, że tak – chórem powiedzą prawie wszyscy jego użytkownicy, nie zważając na różnego rodzaju przejawy chamstwa, niekulturalnego zachowania i debilizmu, który jest obecny praktycznie na każdym kroku w sieci. To nie jest do końca szczera odpowiedź, bowiem istnieje mały odsetek twierdzących, że Internet nie nadaje się do prowadzenia kulturalnych konwersacji na poziomie i po części mają racje. Ogólnie rzecz biorąc pytanie zadane w tytule jest mocno złożone i jako, że nawet w Internecie świat nie jest cały czarny ani cały biały to odpowiedź na nie jest dość ciężka. A żeby zabić spójność tego tekstu już na początku napisze jakieś zdanie, że poniżej wstawiam obrazek, który troszkę mnie zmotywował do napisania tego wpisu.
Ostatnimi czasy wielu artystów zabrało się za jazz. W ciągu ostatnich kilku lat różni wykonawcy zdobyli popularność, fanów, a także zaskarbili sobie przychylność krytyków (chociaż jak wiemy, zdanie tych ostatnich wcale nic musi interesować wziętych muzyków). Mowa tu oczywiście o rodzaju, który w mediach został określony jako „future-jazz”, charakteryzujący się użyciem brzmień elektronicznych i większą ilością improwizacji całego zespołu. Rozwój tego nurtu wyodrębnił zróżnicowane podejścia i sposoby tworzenia, ale wszystkie można wrzucić do worka z etykietą „nu-jazz”, to znaczy połączenie klasycznej formy z elementami zupełnie odrębnych stylów.
Coraz częściej przyłapuję świat na pewnej niepokojącej tendencji. Chodzi o rozbieżność, dalece idącą, między zdaniem odbiorcy, a zdaniem krytyków. Coraz mniejszym szacunkiem darzę wszelkiego rodzaju znawców, profesjonalistów, bo ich świat jest dla mnie coraz odleglejszy. Mniej uwagi zwracam na recenzje wysmarowywane finezyjnym piórem w renomowanych czasopismach, ewentualnie większych portalach, które stać na zatrudnianie krytyków z prawdziwego zdarzenia.
Częściej wchodzę na fora, blogi, pytam o zdanie znajomych, których gustom ufam. W razie wątpliwości przekonuję się sam. I szczerze mówiąc, zauważam, że powoli znika zależność między tym, co ja obiektywnie uznaję za dobre, albo chociaż niezłe (nawet jeżeli nie wpada w moje gusta), a opinią jaką próbuje mi się sprzedać jako tę jedynie prawdziwą, bo profesjonalną.
Got couch?
Podróżowanie to temat, który w mniejszym lub większym stopniu pojawia się i wpływa na nasze życie. Lubimy wypoczywać, poznawać nowych ludzi, kulturę czy po prostu dobrze się bawić. Często jednak okazuje się, że inicjatywa wyjazdu chociażby do naszych zachodnich sąsiadów bywa problematyczna. Ograniczają nas głównie czas, pieniądze i strach przed nieznanym, zwłaszcza jeśli podróżujemy samotnie. Couchsurfing to przede wszystkim idea pozwalająca zniwelować powyższe przeszkody.
Z technicznego punktu widzenia, ‘kanapowe serfowanie’ to nic innego jak portal internetowy, w którym cały pomysł sprowadza się do istnienia dwóch koegzystujących ze sobą grup. Pierwszą z nich – hosty, to osoby oferujący kawałek mieszkania, podłogi, czy też tytułową ‘kanapę’ ludziom, którzy chętnie z takiej oferty korzystają, równocześnie nie ponosząc żadnych kosztów za ich ‘hostowanie’. Jakkolwiek dziwnie i nieopłacalnie to brzmi, są na tym świecie ludzie, którzy cenią sobie możliwość poznania ludzi z całego świata, ich zwyczajów czy języka nie ruszając się z domu. W CS piękne jest to, iż walutą jest przede wszystkim nasza osobowość, i to w głównej mierze ona decyduje czy mamy szansę odwiedzić daną osobę/rodzinę.
Kino. Filmy. Ach! Kto z nas nie lubi wybrać się do tego multipleksu czy tamtego kina studyjnego (choć na potrzeby dyskusji kina studyjne musimy zostawić w spokoju) by zapomnieć na 2 godziny o świecie codziennym i zanurzyć się w wartych miliony (tu wstawić walutę) wytworach wyobraźni jakiegoś twórcy? Również na potrzeby dyskusji uznajmy, że wszyscy z nas lubią.
Pretekstem do stworzenia tego wpisu jest trwający w pewnej sieci kin weekend obrzydliwie tanich biletów owocujący istną powodzią miłośników dobrych filmów. Bo do kina chodzić warto, ale bilety są drogie - tu wątpliwości nie ma. Rzucam do skomentowania dwa scenariusze:
Czwarta część cyklu, w której naszym celem jest przybliżenie wam tych obszarów związanych z branżą gier, które wychodzą poza wąski aspekt rozrywkowy i pozwalają spojrzeć na elektroniczną rozgrywkę poprzez pryzmat współczesnej nauki, kultury, polityki i ekonomii. W tej odsłonie przeczytacie między innymi o zawodzie grafika, niszach kulturowych i artystycznych projektach związanych z grami. Miłej lektury!
Gry są dalece zbyt istotne, by rozmawiać o nich całkiem poważnie.
Najskuteczniejsza reklama to ta, która zwraca na siebie uwagę. I to raczej bez względu na przemycane treści, bo wśród wydziwiających i zniesmaczonych zawsze znajdą się tacy, którym kontrowersyjne tematy zupełnie nie przeszkadzają.
Kto choć trochę śledzi bieżące wydarzenia zapewne słyszał o gigantycznym Zimnym Lechu w Krakowie, reklamie doskonale widocznej z wawelskich murów. Donos prasowy o tym "występku" natychmiast podgrzał atmosferę. Zimny Lech namieszał w gorących głowach. Tu i ówdzie posypały się gorzkie słowa europosłów, tam któś zaczął nawoływać do bojkotu produktów zasłużonego browaru. Baner reklamowy został zdjęty.