The Sims 4 - czy mogą nas czymś jeszcze zaskoczyć?
Killzone: Mercenary - Wrażenia z testów wersji beta
Od Rosji, przez Normandię do Boliwii - najlepsze strzelaniny TPP i FPP w 2017 roku
Trylogia Modern Warfare jednak faktem!
Beta-test DOOM - nowym graczom się spodoba
The Walking Dead: Michonne - kiedy wszyscy zapomnieli o Telltale Games
Reprezentantów hack & slashy rodzi się ostatnimi czasu wieli. Duża część z Was zapewne szuka/szukało jakiejś tańszej (bądź nie) alternatywy dla Diablo III. Na łamach GRY-OnLine mogliście przeczytać zestawienie, w którym wymieniony został jeden z głównych kandydatów do konkurowania z samym władcą ciemnością - The Incredible Adventures of Van Helsing II.
Seria The Sims jest już kultowa. Jest na rynku od 2000 roku i w pierwotnej wersji miała być programem do projektowania wnętrz, a postaci tylko modelami ludzi. Nic poza tym. Jednak, na całe szczęście, zdecydowano się na stworzenie symulacji, która okazała się być strzałem w dziesiątkę. Zna ją chyba każdy, kto jest w miarę obyty z komputerem i każdy, kto grał, musi przyznać, że z każdą kolejną częścią The Sims zaskakuje, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Prezentacja nowego Borderlandsa wywołała u mnie falę przemyśleń, z którymi właśnie dziś chciałbym się z wami podzielić. Produkcja ta budzi kontrowersje już samym tytułem oraz oczywiście aż nadto znanym modelem rozgrywki. Nie są to jednak jedyne „rozkminy”. Ciekawostek i zagwozdek związanych z The Pre-Sequelem, jest znacznie więcej.
Od jakiegoś czasu myślałem o powołaniu do życia cyklu felietonów, w których mógłbym skoncentrować się na nadchodzących grach, do zakupu których się przymierzam. W ten oto sposób narodził się pomysł na Będę Grał w Grę, a więc zwięzłe zestawienie plusów i minusów oraz nadziei i obaw związanych z daną produkcją. W pierwszym felietonie postanowiłem przedstawić mój punkt widzenia na temat Titanfall.
Wiesz, że w ciągu najbliższego roku ukaże się nowy Assassin’s Creed na PC? Jasne, że wiesz. A wiesz, że pewnie niedługo będzie nowe Call of Duty? To może chociaż przeoczyłeś informacje o Dark Souls 2? Nie, jeżeli podobała Ci się jedynka, to oczywiste, że nie przeoczyłeś. Watch Dogs? O tym, że mają zapowiedzieć Fallouta i Tomb Raidera 2 też już pewnie czytałeś... Więc po co mam tracić Twój i swój czas na przypominanie ci o premierach gier 3xA, na które i tak już czekasz?
Proponuję coś innego. W ciągu najbliższego roku ukaże się parę tytułów, o których informacje już pewnie obiły Ci się o uszy... Lub nawet nie. Kilka gier, które gdzieś czasem zostały wspomniane, a nie stanowią jeszcze dość silnej marki, by przeciętny gracz pakował się w preordery. Proponuję listę mniej znanych tytułów, na które uważam, że warto czekać. Nie ma tu produkcji zupełnie niszowych, rysowanych Paintem, ale po prostu gry, które uważam za niedoreklamowane i pragnę uczulić, że być może warto się im bliżej przyjrzeć.
Najpierw były klocki-zabawki. Ich specyficzność sprawiła, że te z pozoru proste prostokąciki zaczęły się dwoić i troić, zmniejszać i rozwijać. Trafiły do kina, do książek i do gier właśnie. W tym ostatnim medium odnalazły się najlepiej i już od 2005 roku co rusz pojawia się nowa odsłona gry z dziełem duńskiej firmy w tytule.
Czy to dobrze? Zależy jak na to spojrzeć. Biorąc pod uwagę sam rynek gier, jego rozwój, pragnienie doskonalenia każdego elementu rozgrywki i sposobu przekazu treści – ciężko doszukiwać się zalet. Seria istnieje już na rynku 8 lat, a na dobrą sprawę prócz kilku drobnych mechanik i warstwy audio-wizualnej, nic się nie zmieniło.
Ostatnio zauważyłem, że na gameplay.pl strasznie popularne zrobiły się artykuły z filmami w roli głównej. Z kinematografią poza Kevinem, co był sam w domu, nie mam zbyt wiele do czynienia. Ale jako człowiek łasy na hajs z Waszych kliknięć postanowiłem stworzyć własny cykl, w którym będę opowiadał czy oceniał, co ostatnio widziałem. Bo mogę. Także Welcome to my World! Welcome to Kącik Filmowego Laika!
Dodatek do Chivalry: Medieval Warfare, zatytułowany Chivalry: Deadliest Warrior sprawia, że z gry znika zupełnie klimat europejskiego średniowiecza, ustępując miejsca jakiejś fantastycznej zbitce, ignorującej zupełnie granice czasu i przestrzeni. Znamy już wszystkich sześciu wojowników, którymi przyjdzie nam grać w dodatku, a fani coraz intensywniej zadają sobie pytanie: czy to wszystko jest na serio?
Ostatnimi czasy twórcy gier są strasznie skorzy, do wyrzucania wielu materiałów przedpremierowych. Ba! Często nawet prędko udostępniają możliwość udziału w beta testach, albo pokazują dziennikarzom swoje dzieło jeszcze w strasznie wczesnych fazach produkcyjnych. Zapewne tylko po to, żeby podbić liczbę złożonych pre-orderów. Te zaś ostatnio stały się wyznacznikiem podobnym do sprzedanych egzemplarzy. Studio widzi zainteresowanie ich kodem, a wydawca widząc cyferki, jest bardziej skory do większych inwestycji w tytuł. Tak po prostu działa rynek – nie liczą się opinię, tylko liczby.
Nadchodzące rozszerzenie „Deadliest Warrior” jest jak dotąd największym dodatkiem do gry „Chivalry”. Już pierwszy filmik prezentujący rozgrywkę dał radę nie tylko wzbudzić nadzieje fanów, ale także poruszyć standardową lawinę „hejtu”. Dzisiaj udostępniono kolejną garść informacji, dzięki którym nareszcie wiemy coś konkretnego.