Co powstanie z połączenia Gladiatora, strzału w głowę i wiadra z paintballową farbą? Nie wiecie? Ja też nie. Trzymając się jednak „Paintballowej” niedzieli na GAMEPLAY.PL, pragnę podzielić się z Wami dwoma, bardzo fajnymi filmikami.
Zimowy weekend to doskonały czas, by kontynuować naszą opowieść. Podobno ostatnie odcinki były nieco za krótkie, więc przed wami nieco więcej mięsistej akcji. Jeśli oczywiście niedzielny leń sprawi, że będzie Wam się chciało to wszystko przeczytać. Z pozdrowieniem: autorzy.
Gouda, Camembert i Bałtycki stali w osłupieniu wywołanym podstępną kradzieżą listu. W końcu odezwał się mag, nieumarły zresztą.
- Cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Bez listu też sobie poradzimy. Pamiętacie adres, który był tam zapisany, a pod który musimy się udać, czyż nie?
Witam. Historia musi się rowijać, więc tak też się dzieje - odcinek drugi to kolejne kroki na drodze pełnej wybuchów, ciosów i śmiechów opowieści. Lekko zaanonsowane wątki podróżniczo-planetarne będą coraz wyraźniejsze. No i nareszcie autorzy postanowili wprowadzić postać kobiecą. Co prawda teraz tylko będzie, że będzie, ale będzie.
Się narodził. Pełen żądzy krwi i zemsty oraz zniszczonych ambicji. A z wnętrza jego wypływały strugi niematerialnej, czarnej jak smoła nienawiści.
Są na świecie ludzie, którzy mają fach w rękach. I nie myślę tu o człowieku z marmuru czy żelaza. Scena modderska, zajmująca się przerabianiem czy wręcz tworzeniem od zera wszelakiej maści pecetowych pudeł, liczy tysiące aktywnych... hm...chyba artystów. Kwiść pisał o pewnej obudowie z gamescomu, a ja trafiłem niedawno na jedno z wielu zestawień typu "10 najlepszych obudów do pecetów", postanowiłem więc przejrzeć więcej tego typu list i wybrać najciekawsze, moim zdaniem propozycje. Ale jako, że jest to dosyć trudne, to oczywiście wielu z Was będzie miało z pewnością innych faworytów.
TIE Fighter
Idealna obudowa dla fana Gwiezdnych Wojen. Według mnie lepsza, niż obecna w którymś tam linku obudowa wyglądająca jak R2D2. Ale tak naprawdę obie wyglądają naprawdę zacnie.
Dzień dobry, wieczór dobry. Droga grupko czytelników, którzy dziwnym zrządzeniem losu polubili pierwszą część opowieści o Camembercie, Goudzie i reszcie serowego towarzystwa. Wola Wasza: przeczytać kontynuację. I oto ona - napisana w jakiś czas po zakończeniu zabawy z "jedynką", odpowiednio rozbudowana i obdmuchana wiatrem świeżości. Przygoda trwa, ale tym razem zabierze ona naszych herosów dużo dalej, niż ostatnio. Jest spora szansa, że pewna podstawowa zmiana (poniższy obrazek nie jest przypadkowy) nie przypadnie wszystkim do gustu, ale dała ona autorom duże pole do popisu w kwestii snucia opowieści. Oczywiście, jako że autorzy są niedoświadczeni, pewnie nie zostało ono (to pole) wykorzystane, ale tak czy siak zachęcam do czytania - błędy proszę wytykać, dobre fragmenty proszę chwalić.
Aha - tym razem nie będę Was zarzucał odcinkami codziennie. Dla zdrowia :)
Skończyłem właśnie God of War: Ghost of Sparta. Że fajna gra, to już pewnie sobie przeczytaliście gdzieś indziej, albo nawet i tutaj, kto wie, ja nie wiem, i nie czytałem, bo mnie nie było. Ale. Pomijając szablonowe dywagacje na temat nowego tie-inu z Kratosem, jedna rzecz nie daje mi spokoju. I choć sprawa jest obecna w całej serii, jak sięgam pamyślą wstecz, dopiero teraz stanęła przede mną w świetle jupiterów. Męki Tantala. Uważajcie, oto wielkie pytanie.
Dobry wieczór. Czas na kolejną dawkę internetowych znalezisk. Moje sieciowe wojaże prowadzą w miejsca przeróżne - dzisiaj mamy walczące ze sobą robale, dużo dobrych prac/rysunków/grafik i jeden bardzo interesujący zwiastun filmowy.
Postacie z gier jako dwuwymiarowe sprite'y
A dokłądniej 200 postaci z przeróżnych gier przerobionych na modłę ludzików ze stareńkiego Mega Mana. Kilka kwadracików + logosy z gry i już wszystko jasne. Bardzo zmyślne. Powyżej próbka, a tutaj jest duża wersja.
Dobrnęliśmy do końca. Dziękuję w imieniu swoim i Kuby za cierpliwość i wytrwałość - przed Wami finalne starcie między wszystkimi (no, prawie) zaangażowanymi w konflikt siłami. Czy dobro zwycięży? Pewnie tak, ale aby się o tym przekonać, musicie przeczytać te nieco ponad 1000 słów.
Przy okazji pragnę zapytać wszystkich czytających o opinię za pomocą małej ankiety. Podobało się? Nie podobało się? Nic Was to nie obchodzi, ale lubicie brać udział w internetowych ankietach? Chcecie jeszcze? Dajcie znać!
- O! Pole siłowe znikło! – zachwycił się Sir Camembert.
- No! Dobra robota Bałtycki! – wilkołak poklepał maga po ramieniu.
- To nie ja wyłączyłem pole.
Halo! Gotowi na kolejną część opowieści? Czadowo. Przed Wami odcinek ósmy, w którym okazuje się, co się okazuje i kończy się, jak się kończy. A wszystko, by przygotować pole pod finalną bitwę, która już... jutro? W sobotę? Zobaczymy.
Zastępca zjawił się w komnacie Mistrza.
- Książe de Goffo nie żyje, mistrzu. Przed kilkoma godzinami zakończyła się wielka bitwa, rzeki spłynęły krwią, a tysiące trupów użyźniło glebę, dzięki czemu stała się łakomym kąskiem dla przyszłych pokoleń rolników.
Pomału zbliżamy się do końca. Odcinek 7 jest przed-przedostatnim. A w nim zawarte jest kolejne zagęszczenie intrygi. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. W końcu tyle wytrzymaliście, to jeszcze te kilkanaście akapitów dacie radę, hm?
Wnętrze nie było czyszczone od dawna. Nikt tu zresztą najprawdopodobniej od dawna nie zaglądał. Poza tym klasztor nie wyglądał na miejsce jakiegoś miłego kultu. Wręcz przeciwnie. Czaszki, łańcuchy, ohydne rzeźby i wielce wymowny, ochlapany krwią ołtarz, nie wróżyły najlepiej. Drużyna rozproszyła się po budowli. IFEB z Bałtyckim łapczywie dorwali się do żałosnej resztki jakiejś książki walającej się w kącie, wilkołak anihilował stada pcheł skaczących pośród jego bujnej sierści, Miluś zapalał pochodnie, a Camembert z Goudą z zaciekawieniem spoglądali na ołtarz.