Yakuza, czyli japoński odpowiednik mafii jest czymś co przedostało się do popkultury również na zachodzie. Masa filmów o wytatuowanych honorowych gangsterach i ich dziwnych tradycjach jest na to najlepszym dowodem. Gracze też w końcu przekonali się do Yakuzy. Tym razem mam jednak na myśli serię świetnych gier zapoczątkowaną jeszcze na PlayStation 2. Oryginalna saga o jednym bohaterze liczy sobie aż 7 gier co może wydać się przytłaczające. Dlatego eksperci ze studia odpowiedzialnego za te gry postanowili wydać swego rodzaju spin-off. Tylko czy Judgement dostarcza to czego oczekujemy po Yakuzie?
Trails of Cold Steel II to dosyć nietypowy przypadek jeśli chodzi o gry wideo. Zazwyczaj sequele są robione tak by przyciągnąć fanów serii, ale także trafić do nowych graczy. Nihon Falcom ma tutaj jednak inne podejście i otrzymujemy bezpośrednią kontynuację części pierwszej. Oznacza to, że po prostu trzeba zagrać w Trails of Cold Steel żeby rozpocząć przygodę z dwójką. No chyba, że ktoś lubi zaczynać serial w połowie drugiego sezonu?
Kolejne zestawienie popkulturowych nowinek minionego tygodnia. Jak zawsze sekcja komentarzy jest wasza. Dajcie znać, co tym razem wydało się wam najciekawsze.
Cykl Atelier ma już ponad 20 lat i zaliczył ponad 20 odsłon. Z tego powodu Gust i Koei Tecmo zdecydowało się na dostarczenie spin-offu, który będzie celebrował dorobek słodkiej serii, gier o tworzeniu przedmiotów za pomocą alchemii. Nelke & the Legendary Alchemists: Ateliers of the New World to ciekawe podejście do tego, z czego znany jest cykl Atelier. Tylko czy warto zainteresować się tą produkcją bez znajomości poprzednich gier?
Gry wideo mają jeden dosyć poważny problem. Zazwyczaj dobra rozgrywka nie idzie w prze z interesującą fabuła. Twórcy mają olbrzymi problem z połączeniem tych dwóch elementów. Często zdarza się, że po ukończeniu jakieś produkcji możemy rozprawiać się godzinami na temat opowiedzianej historii podczas gdy o rozgrywce powiemy co najwyżej, że jest dobra. Podobnie jest w odwrotnym przypadku, kiedy fabuła to kwiatek do kożucha gameplayu. Tytułów udanie łączących oba elementy nie ma zbyt wiele i dlatego są one bardzo cenione przez graczy. Dlatego niezmiernie ciesze się, że mogę dopisać kolejną pozycje do mojej listy tytułów, które zadowoliły mnie zarówno pod względem fabuły jak i rozgrywki. Mam na myśli The Legend of Heroes Trails of Cold Steel, które to właśnie trafiło na PlayStation 4.
Gry i księżniczki idą w parze jak frytki i majonez. Zelda, Peach, te księżniczki z bajek Disney, które były ważnym elementem Kingdom Hearts. Lista jest długa i każdego roku pojawiają się nowe księżniczki. Dlatego nie dziwi, że Nippon Ichi Software postanowiło dorzucić do tego zestawienia kilka nowych postaci. W końcu gra o tytule The Princess Guide musi mieć dobre księżniczki.
Podroż do nowego kraju może być naprawdę ekscytująca. Zwłaszcza jeśli jest się zakochanym w kulturze tego państwa. Tyle możliwości i okazja by porównać swoje wyobrażenia z rzeczywistością życia w danym kraju. W przypadku graczy i fanów anime miejscem, które wielu chce odwiedzić jest Japonia. Tokyo School Life oferuje nam możliwość wirtualnej podroży do Kraju Kwitnącej Wiśni i poznania kilku dziewczyn. Tylko czy ten symulator randkowania wart jest rozbicia naszej skarbonki?
Disgaea to prawdopodobnie mój ulubiony cykl gier SRPG. Pierwsza część, którą odkryłem na PS3 dzięki bardzo entuzjastycznemu tekstowi w PSX Extreme, oczarowała mnie jak mało który tytuł. Do dnia dzisiejszego spędziłem z tą produkcją steki godzin na PlayStation 2, PlaySTation Portable, Nintendo DS a teraz także z wersją Disgaea 1 Complete na PlayStation 4 i Nintendo Switch. Mój sentyment i olbrzymia sympatia do gry sprawia jednak, że momentami mam wątpliwości czy jest to produkcja dla każdego i czy w 2018 jest sens grać w rimejk gry z PS2.
Czasem brakuje mi słów na to by dokładnie przedstawić wszystkie niuanse ogrywanych przeze mnie produkcji. Jak dobrze w kilku słowach oddać uczucie towarzyszące epickiej przygodzie rozciągającej się na 100 godzin? Innym razem po prostu nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego twórcy zdecydowali się na taki a nie inny ruch i poza stertą wulgaryzmów nie przychodzi mi do głowy żadna konstruktywna krytyka. Punch Line to nietuzinkowy przypadek produkcji, gdzie w moim mózgu pojawia się jedynie różowo pomarańczowy neon z literami WTF. Czy oznacza to, że w końcu natrafiłem na tytuł zdolny do kompletnej destrukcji mojej głowy?
Nikt nie posądzi mnie o bycie specem od bijatyk. Na przestrzeni lat zagrałem w kilkadziesiąt różnych fighterów ale w pełni opanowałem tylko SNK vs Capcom 2. Nie żebym chciał się chwalić bo nie ma czym. Po prostu zazwyczaj wiem czego mogę spodziewać się po bijatykach. Wspominam o tym bo SNK Heroines: Tag Team Frenzy zaskoczyło mnie niczym szpagat połączony z ciosem w klejnoty rodowe.